HOPE
Od trzech godzin, czyli w zasadzie odkąd się obudziłam, walczę sama ze sobą, by nie napisać do Matta.Nie dlatego, że wbrew sobie chcę dać mu przestrzeń czy cokolwiek z tych rzeczy, a dlatego, że nie opuszcza mnie chęć sprawdzenia jego prawdomówności, szczególnie, że odkąd wyjechał, kompletnie się nie odzywa.
Od dwóch dni nie śpię po nocach i zasypiam wykończona o świcie, bo w głowie cały czas huczą mi słowa Charlesa.
Początkowo nie chciałam dopuszczać do siebie tej myśli, bo była dla mnie zbyt bolesna, ale z każdą kolejną godziną coraz większa część mnie wręcz krzyczy, że on mówi prawdę. Zwłaszcza, gdy patrzę mu w oczy. Gdy już nie ma w nich tej furii, dostrzegam tam prawdomówność i mam wrażenie, że Chuck naprawdę chce dla mnie dobrze.
I zwłaszcza, że przecież doskonale wiem, jaki Matt potrafi być...
Rozmowa z Chuckiem nad jeziorem kompletnie mnie rozbiła. Mam wrażenie, że ten człowiek przejrzał mnie na wylot, rozszyfrował każdą moją myśl i emocję...
A najgorsze jest to, że on ma rację.
Nie jestem szczęśliwa.
Nawet nie pamiętam kiedy ostatnio byłam...
Chyba nad wybrzeżem i w klubie, z Chuckiem. Choć niekoniecznie chciałabym walczyć o szczęście takimi sposobami, jak tamtej nocy.
A wcześniej?
Próbuję sobie przypomnieć, kiedy ostatnio, przed pojawieniem się Charlesa, czułam radość. Próbuję przywołać jakieś wspomnienia. Owszem, pojawiają się. Te sprzed wypadku.
Te z rodzicami i Lizzy. Ale żadne z nich nie wiąże się z Mattem, a jeśli nawet, to są tak odległe, że nie do końca potrafię je odtworzyć.
Nocami, kiedy nie mogę spać, dokładnie analizuję słowa Chucka i dochodzę do wniosku, że nie wiem, w którym momencie Matt aż tak się zmienił.
Gdy mieliśmy po siedemnaście lat, zdawał się nie widzieć poza mną świata. Często chodziliśmy na randki i widywaliśmy się ze znajomymi. Wtedy jeszcze traktował mnie normalnie.
Naprawdę nie wiem, dlaczego nie zauważyłam tego, jak się zmienia. Może to działo się stopniowo? Może właśnie niepozornie, bez wzbudzania moich podejrzeń, krok po kroku, tak, że zdołałam do tego przywyknąć i zaakceptować. Aż do teraz, kiedy to w końcu zaczynam się przebudzać, kompletnie nie poznając człowieka, z którym związałam się trzy lata temu.
Może to te rzekome narkotyki tak go zmieniły?
Czy naprawdę jestem aż tak ślepa?
Parskam ironicznym śmiechem, rzucając telefon na stół i chowając twarz w dłoniach.
Śniła mi się dzisiaj mama. Siedziała na naszej ławce na tarasie i uśmiechała się tak promiennie, jakby chciała dodać mi odwagi. Nie mówiła zbyt wiele, ale dla mnie wystarczająco.
Mam pozwolić sobie na szczęście. Mam w końcu przestać się bać, bo oni wcale mnie nie zostawili. Nie będę sama, nigdy. Zawsze będą przy mnie i zawsze będą mnie wspierać. Mówiła, że powinnam się odważyć podjąć właściwą decyzję...
Czy to znaczy, że powinnam przestać bać się Matta, jednocześnie przestając bać się życia bez niego?
Chuck ma rację... To mnie przytłacza, wyczerpuje, wyniszcza. On to robi... Matt.
Czy naprawdę to stwierdzenie musiało paść z ust kogoś innego, żebym w końcu to przed sobą przyznała?
Dodatkowo odważyłam się wpisać w internet rzeczy, o których wspomniał Charles.
CZYTASZ
Mój sąsiad - dupek [ ZAKOŃCZONE ]
Roman d'amourHope Parker właśnie straciła rodziców w wypadku, który sama jakimś cudem przeżyła. Chociaż gdybyście na nią spojrzeli, powiedzielibyście, że w zasadzie umarła tamtej nocy razem z nimi. Już zapomniała, co to uśmiech. Niezdolna do jakichkolwiek uczuć...