Rozdział 20

4.1K 158 332
                                    

HOPE


Mam ochotę głośno się roześmiać.

Absolutnie nie z rozbawienia, lecz z przepełniającej mnie frustracji.

Charles i ja od kilku dni znowu ze sobą nie rozmawiamy. Znowu go nie widuję, mimo że jego wóz nadal stoi na podjeździe.

Nawet dzień po naszym... nieprzemyślanym zachowaniu wysłał do mnie Matta, żeby wkręcił mi nowe korki, a ten wezwał fachowca, bo kompletnie nie wiedział, jak to zrobić.

Czuję się jak kretynka.

Jestem podła.

Zdradziłam Matta. Trzeci raz.

I mam wrażenie, że gdyby wtedy do mnie nie oddzwonił, albo po prostu, gdyby Chuck tego nie zobaczył, to skończyłoby się znacznie gorzej niż na pocałunkach.

Z całych sił próbuję nie dopuszczać do siebie tej myśli, ale jednak jestem prawie pewna, że przespałabym się z bratem mojego chłopaka.

Z własnej woli.

To kompletnie porąbane.

Miesiącami odmawiałam Mattowi seksu czy jakichkolwiek podobnych zbliżeń, a wystarczyło kilka pocałunków Chucka, żebym była gotowa się z nim pieprzyć.

Nawet po tym, co niedawno mnie spotkało.

Przecież powinnam czuć strach i niechęć, a jednak nic takiego nie miało miejsca.

Dlaczego, do cholery?

Przymykam zmęczone oczy, ale momentalnie pod powiekami pojawia się obraz bruneta błądzącego dłońmi po całym moim ciele, więc natychmiast je otwieram.

Co się nagle zmieniło?

Skąd to dziwne uczucie w moim wnętrzu? Przecież jeszcze niedawno nie miałam ochoty nawet na niego patrzeć!

Zastanawiam się przez chwilę, jakim cudem pozwoliłam na to, co się wczoraj wydarzyło.

Czy to kwestia tego, że nagle stał się dla mnie atrakcyjniejszy niż dotychczas? Czy to to, że na każdym kroku mi pomaga i staje się jakiegoś rodzaju bohaterem w moich oczach? Może to kwestia tego, że w jego towarzystwie czuję się inaczej niż przy Macie? A może to zwyczajnie to, że nazwał mnie piękną?

I w przeciwieństwie do Matta nie powiedział czegoś odpychającego, w stylu że to moje ciało jest zajebiste i idealne do pieprzenia...

Naprawdę nie mam pojęcia.

Błądzę rozbieganym wzrokiem po pomieszczeniu i nagle dostrzegam leżący na blacie mojego stołu portfel Matta. Musiał o nim zapomnieć, gdy wczoraj się widzieliśmy.

Na samą myśl, że znowu zrobił mi zakupy, a ja kilka dni temu po raz kolejny całowałam się z jego bratem, robi mi się słabo.

Wyrzuty sumienia nie dają mi żyć...

Szybkim krokiem podchodzę do okna, sprawdzając, czy Dodge stoi pod ich domem, a gdy okazuje się, że nie, ruszam w tamtą stronę.

Wchodzę bez pukania, przekonana, że zastanę tu tylko mojego chłopaka, i zamieram w półkroku, widząc, że Chuck siedzi w fotelu w salonie i pije whisky, mimo że jest środek dnia.

Moje ciało paraliżuje narastające zakłopotanie.

Chuck wygląda na bardzo wkurzonego.
Wygląda na wściekłego, i mam wrażenie, że to nie tylko dlatego, że mnie widzi.

Nie mam pojęcia jak się zachować. Szarpię nerwowo za rękaw swojego swetra i w końcu wyciągam portfel z tylnej kieszeni spodni.

– Gdzie masz wóz? – pytam, bo to jedyne, co przychodzi mi do głowy.

Mój sąsiad - dupek [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz