Oddawałam krew, więc w tym tygodniu prawie nie ćwiczyłam (w przeddzień i tego samego dnia nie wolno, żeby nie zaburzań parametrów krwi, a przez kilka dni po powinno się unikać stresowania organizmu i skupić na odpoczynku), ale przynajmniej robiłam rozgrzewki rano, ćwiczenia na kostkę i trochę rozciągania.
Waga w niedzielę rano: równe 69,0kg także jest sukces.
Ograniczyłam korzystanie z telefonów i przede wszystkim z krótkich form (shortsy, reelsy), które były moim największym utrapieniem. Nie jest to jeszcze wciąż pełen sukces, ale jest zdecydowanie lepiej niż było. Nadal jest to o wiele więcej niż chcę na to poświęcać i mam nadzieję, że w ciągu kolejnego tygodnia uda mi się ograniczyć zużycie zdecydowanie bardziej.
Natomiast pierwsze zmiany już są widoczne, od kiedy mniej siedzę na Youtube i mniej scrolluję, zaczęłam o wiele więcej pisać i mieć potrzebę pisania, w sensie, że nie otwieram już apki z poczucia obowiązku, ale faktycznie mam w głowie potrzebę przelania jakiejś sceny, dialogu, opisu czy czegokolwiek innego na papier. Miło znów to poczuć.
Nie czytałam codziennie, ale czytałam zdecydowanie więcej niż wcześniej, więc chyba mogę to uznać za postęp.
Staram się ponownie przyzwyczajać umysł, do zajęć, które wymagają skupienia. Nie jest to łatwe, czasem łapię się na scrollowaniu wattpada, poczty albo własnej galerii, ale staram się z tym walczyć.
CZYTASZ
Dziennik samodyscypliny
De TodoMój dziennik, albo raczej tygodnik, o powrocie do formy, odchudzaniu i życiu.