George Russel
Kiedy rok temu po raz pierwszy wkroczyłem do tej szkoły czułem podekscytowanie i zapał do nauki. Szybko jednak znalazłem trudność w nauce przedmiotów humanistycznych. Język polski był moją największą zmorą już od pierwszej klasy liceum, a nawet wcześniej w podstawówce miałem z nim problemy. Byłem dysortografem i dyslektykiem. Kochałem przedmioty ścisłe, a w szczególności matematykę i fizykę. Nienawidziłem jednak polskiego. Nienawidziłem ortografii, gramatyki, a w szczególności interpretowania. Czułem się jak gówno, kiedy na lekcji nie miałem pojęcia o czym oni mówią, lub kiedy robiłem nawet najgłupsze błędy ortograficzne.
Jeszcze przed tym jak dostałem opinię o mojej dysleksji i dysortografii szkoła była dla mnie niczym piekło. Cholernie bałem się liceum.
Pod koniec pierwszego półrocza w pierwszej klasie miałem zagrożenie z polskiego. Mimo korepetycji u wielu osób nie potrafiłem sobie poradzić. Czułem się okropnie widząc kolejne jedynki w dzienniku. Naprawdę starałem się mieć jak najlepsze oceny. Nie umiałem jednak napisać nawet pieprzonej rozprawki bez robienia błędów. Kiedy z matematyki zajmowałem drugie czy trzecie miejsce w olimpiadach (pierwszy zawsze był Max), to z polskiego ledwo zdawałem.
Wtedy Pan Toto zaproponował mi lekcje wyrównawcze. Byłem najszczęśliwszą osobą na tej planecie. W końcu zacząłem chociaż trochę podnosić moje oceny. Po za tym Toto okazał się naprawdę miłą i wyrozumiałą osobą. Zawsze mi pomagał przed jakimikolwiek kartkówkami, sprawdzianami. Często mówił mi o niezapowiedzianych kartkówkach, tak abym mógł się lepiej przygotować. Z czasem pomiędzy nami nawiązała się dziwna więź. Czułem dreszcze na ciele myśląc o nauczycielu. Na lekcjach wyrównawczych czasami muskał moją skórę.
Na przerwach patrzył się na mnie wzrokiem pełnym uwielbienia. Sam czasami nie potrafiłem oderwać wzroku od jego umięśnionego ciała. Czułem się tak bardzo kochany, potrzebny, kiedy Toto tłumaczył mi kolejne zagadnienia. Z czasem zamiast naprzeciwko mnie zaczął siadać obok. Tłumaczył mi wszystko jeszcze dokładniej, często przedłużał lekcje. Jego dłonie z czasem zaczęły muskać te moje. Jego palce wplątywać w te moje. Aż w końcu złączał całkowicie nasze dłonie podczas czytania kolejnych lektur obowiązkowych. Zawsze czułem jego delikatny oddech na mojej szyi. Ciepłe dreszcze przechodziły po całym moim ciele. Motylki w brzuchu z czasem stawały się coraz częstsze.
Pod koniec tamtego roku szkolnego na jednej z lekcji wyrównawczych położył dłoń na moim udzie. Delikatnie sunął opuszkami palców po materiale moich spodni. Drażnił wrażliwą skórę na wewnętrznej części uda. Wiedział o każdym moim słabym punkcie. Wiedział, że nie postawię się jego działaniom, ponieważ tak naprawdę podobało mi się to co robił.
Ja jednak wiedziałem, że nie powinienem pozwalać na takie rzeczy. Toto wykorzystywał mnie jako swoją zabawkę. Zamiast mnie uczyć bawił się mną jak małym króliczkiem.
Przez wakacje spotykaliśmy się czasem w jego domu. Zawsze wtedy nie było jego żony i dzieci. Toto nawet nie próbował się wtedy hamować. Po raz pierwszy pocałował mnie w czerwcu. Tydzień po zakończeniu roku.
Jego usta na moich piekły. Były niczym piekło. Czułem się źle z tym co robię. Mimo to czułem również przyjemność płynącą z doświadczonych ruchów mężczyzny. Zawsze traktował mnie jak księcia. Był delikatny. Pytał się czy wszystko w porządku. Zawsze dbał o mój komfort.
Czułem się jednak nieswojo. Jego usta nie były miękkie jak u nastolatka. Były szorstkie, dotknięte przez wiek. Jego skóra, lekko pomarszczona, szorstka pod opuszkami moich placów była dziwnie nieprzyjemna. No i głos Toto. Cichy szept, kiedy po raz pierwszy klęknąłem przed nim, aby sprowadzić przyjemność na jego ciało.
Czułem się brudno. Czułem się okropnie z samym sobą, wiedząc co zrobiłem.
Po powrocie do szkoły, nie potrafiłem już spojrzeć na Toto tak samo. Czułem się cholernie źle, kiedy ten wciąż dotykał mnie w taki sposób. Wiedziałem jednak, że dzięki temu dostaję lepsze oceny. Robiłem to dla swojej satysfakcji. Było to cholernie przyjemne. Widok kolejnej szóstki w dzienniku, mimu tylu błędów było falą euforii dla mojej osoby. Po tylu latach ciągnięcia moich ocen z polskiego na poziomie dwójek i jedynek w końcu czułem satysfakcję z tego co robię.
Jaki był jednak tego sens, kiedy czułem się obrzydzony samym sobą?
Dziś znów skierowałem się do sali 63. Czułem narastające ciśnienie, kiedy zauważyłem mężczyznę siedzącego za swoim biurkiem. Oblizałem usta zdenerwowany całą tą sytuacją. Usiadłem posłusznie w ławce, w której zawsze siadam. Toto uniósł wzrok na mnie i z szerokim uśmiechem podszedł do mnie. Jego dłoń spoczęła na moim ramieniu delikatnie je rozmasowała. Wyczuwał on moje spięcie. Nie wiem czy znał przyczynę. Wiem jednak, że nie skończy się to dobrze.
Jego palce powoli i mocno naciskały na moje obolałe mięśnie. W ciszy tkwiliśmy tak przynajmniej pięć minut. Czułem jak zimny pot oblewa całe moje plecy, a w gardle narasta nieprzyjemne gula. Próbowałem oddychać, lecz oddech utknął mi gdzieś w krtani. Nie mogłem wydusić nawet słowa, kiedy poczułem jak jego lewa dłoń wkrada się pod materiał mojej bluzy. Zgryzłem wargę. Co on kurwa odpierdalał? Umawialiśmy się, że w szkole ma się ograniczać. W szkole mieliśmy być jedynie nauczycielem i uczniem. Teraz jednak unosił moją bluzę wraz koszulką coraz wyżej i wyżej...
- Co ty odpierdalasz? - Wyjąkałem w końcu przerażony, że w każdym momencie ktoś może wejść do sali i zauważyć dosłownie wszystko. Czułem się źle z tym co się tutaj działo. Chciałem to przerwać na zawsze. Bałem się tego jak moje oceny się zmienią. Nie mogłem jednak pozwolić Toto zrywać naszej umowy. Nie było to w porządku. Cała nasza relacja nie była w porządku. Była dla mnie obciążeniem już od dawna. Była dla mnie ciężarem, który powoli zaczął łamać moje plecy.
Może z początku marzyłem o takim dotyku. Może gryzłem paznokcie czy długopisy myśląc o gorących momentach z nauczycielem. Teraz jednak widziałem co było nie tak. Czułem się okropnie z tym co robiłem. On miał żonę i dzieci. Może mnie kochał, ale mnie nie potrzebował. Był jebanym grzesznikiem zdradzając swoją żonę dla mnie.
Toto spojrzał na mnie zdziwiony. Cofnął ręce.
Nie wiem czy był bardziej zdziwiony moim ostrym językiem, czy odmową. Nigdy mu się nie postawiłem. Byłem niczym pająk w klatce. Owijałem dookoła siebie nici pożądania, aż w końcu zacząłem się w nich dusić. Rozerwałem je, a wtedy ukazała mi się cała prawda o mężczyźnie, który wykorzystywał mnie dla swojej przyjemności. Byłem dla niego pieprzonym królikiem doświadczalnym. Może i byłem młody, ale dojrzały. Potrafiłem zobaczyć co ten idiota planował.
- Mieliśmy umowę, a ty ją zerwałeś. Co ty myślisz, że robisz?
- George... Króliczku...
- Przestań mnie tak nazywać. Nie jestem twoim pierdolonym królikiem. Żałujesz tego co zrobiłeś? Żałujesz tego, że wszystko pamiętam, wszystkich wiadomości... Żałujesz tego wszystkiego.
- Przecież jesteś dla mnie wyjątkowy. George... Przecież tylu rzeczy cię nauczyłem...
- Skoro jestem taki wyjątkowy to dlaczego jestem sekretem? - Ucichł. Jego spojrzenie błądziło gdzieś pomiędzy moimi oczami, a ustami. Miałem tego dość. Spakowałem wszystkie swoje rzeczy i wymijając go wyszedłem z klasy. Skoro Toto nie potrafił dotrzymać obietnicy, to ja również. Skierowałem swoje kroki w stronę gabinetu dyrektora. Miałem już pukać, kiedy przez moją głowę przeszła myśl: „Nikt ci nie uwierzy."
No tak racja. Nikt mi nie uwierzy.
Pupilek nauczyciela.
Tym właśnie byłem. I musiałem się z tym pogodzić.
CZYTASZ
School of Trauma || F1 Drivers
Teen FictionA co gdyby wrzucić wszystkich kierowców do tej samej szkoły? Jeszcze gdyby na dodatek była ona polska?