Logan Sargeant
Dzisiejszy styczniowy poranek był naprawdę trudny. Nie czułem się najlepiej po nowym roku. Przez pierwsze kilkanaście minut po wstaniu wpatrywałem się w biały sufit, leżąc na łóżku. Ciepła pościel owijała się dookoła mojego ciała, prawa nogawka moich dresów magicznie podczas snu podciągnęła się na wysokość kolana, czarna bluza, w której spałem odkrywała nieco moją nagą klatkę piersiową. Mocno zarysowane mięśnie, blond włoski kierujące się w stronę mojego krocza.
Westchnąłem cicho, wiedząc, że muszę wstać. Musiałem pójść na siłownię, musiałem ogarnąć się do szkoły. Powoli zwlokłem się z łóżka, poszedłem do łazienki, aby zmyć z siebie zmęczenie.
Lodowata woda uderzyła o moją opaloną skórę, oparłem czoło o kafelki łazienkowe, pozwalając wodzie spływać, po moim wciąż rozgrzanym ciele po śnie. Uniosłem głowę do góry, odchylając ją lekko do tyłu, aby zimna woda chociaż trochę mnie obudziła ze snu, który wciąż krążył po mojej głowie. Poczułem jak głód powoli daje o sobie znać. Wciąż jednak trzymałem się zasady, że śniadanie mogę zjeść dopiero po jedenastej.
Spojrzałem na swoje nagie ciało. Nie patrzyłem na nie w sposób erotyczny. Nie patrzyłem na nie z uwielbieniem, miłością czy zwyczajną neutralnością. Przyglądałem się każdemu mięśniowi z obrzydzeniem, przyglądałem się resztkom tkanki tłuszczowej ukrytej pod moją skórą, liczyłem to ile będę musiał dzisiaj spędzić czasu na siłowni, aby doprowadzić swoje ciało do jakiegokolwiek dobrze wyglądającego stanu.
Powoli wyszedłem spod kabiny prysznicowej i wytarłem swoje ciało z zimnej wody. Szybko przemyłem twarz, wysuszyłem włosy i nałożyłem nawilżający krem na twarz oraz krem z filtrem. Ubrałem się w wcześniej przygotowany strój na siłownię i wyszedłem z domu.
Była dopiero piąta trzydzieści, więc powolnym krokiem skierowałem się na najbliższą mojemu domu siłownię. Zawsze chodziłem tam na nogach, aby więcej schudnąć.
Zignorowałem zimno, które otulało moje policzki, zignorowałem to, że moje dłonie nabierały czerwonego koloru, z czasem, kiedy powoli dotykało je zimno. Czułem burczenie w brzuchu, czułem zawroty głowy, kiedy wykonywałem kolejne serie na górną partię ciała.
Czasami musiałem podeprzeć się o ścianę, aby się nie wywrócić, kiedy przed moimi oczami robiło się całkowicie ciemno.
Po prysznicu, skierowałem się do szkoły. Tym razem wybrałem metro, z racji, że nie mieszkałem najbliżej szkoły, a moja siłownia znajdowała się jeszcze dalej. Czułem się jednak wyjątkowo słaby, kiedy o siódmej trzydzieści skierowałem się pod salę biologiczną, gdzie mieliśmy mieć pierwszą lekcję. Usiadłem na podłodze, opierając się o ścianę. Czułem jak moje oczy samoistnie się zamykają. Westchnąłem cicho, wiedząc, że najprawdopodobniej zasnę podczas lekcji.
Dzisiaj po lekcjach mieliśmy rozegrać kolejny mecz między szkolny. Tym razem z jedną z prywatnych szkół warszawskich. Chcieliśmy im udowodnić jako drużyna, że nie jesteśmy wcale gorsi od nich. Tak naprawdę naszą drużynę szkolną zasilał najlepszy gracz w Warszawie jak nie w całej Polsce, jeżeli chodziło o nasz rocznik.
Carlos. Ten pieprzony Hiszpan zawsze, ale to zawsze zabierał mi okazje, aby zalśnić na boisku. Nie byłem może napastnikiem, ale za każdym razem, kiedy było to w ogóle możliwe wchodził mi w paradę. Czy to na treningach, czy na meczach. Zawsze, ale to zawsze wszystko kręciło się dookoła Carlosa.
Poczułem jak ktoś siada obok mnie. Oscar również wyglądał na niewyspanego. Brunet spojrzał się na mnie z uśmiechem na twarzy. Był to jednak zmęczony uśmiech. Zapewne nie spał całą noc, albo poszedł spać naprawdę późno.
CZYTASZ
School of Trauma || F1 Drivers
Teen FictionA co gdyby wrzucić wszystkich kierowców do tej samej szkoły? Jeszcze gdyby na dodatek była ona polska?