TW: wymioty, wspomnienia o molestowaniu seksualnym
Lando Norris
Moje dłonie drżały. Moje spojrzenie wędrowało po całym lotnisku. Jezu Chryste. Jak ja bardzo nie chciałem jechać do tej Chorwacji. Piękne morza? Spoko. Kamieniste plaże? Jeszcze lepiej. Malownicze obrazy, przyjemna pogoda? Jak najbardziej.
Codzienne widywanie Carlosa?
Nie dziękuję.
Od czasu imprezy nie potrafiłem normalnie funkcjonować. W szkole omijałem Hiszpana ogromnym łukiem. Kiedy tylko widziałem go gdzieś w pobliżu uciekałem. Nie zliczę ile razy spóźniłem się przez niego na lekcje, bo musiałem iść drogą całkowicie naokoło. Było to irytujące.
Ten strach był irytujący. Sama myśl o rozmowie z Hiszpanem była dla mnie przytłaczająca. Jak ja mu spojrzę w oczy? To było dla mnie coś wręcz niewyobrażalnego. Nie chciałem z nim rozmawiać. Nie chciałem go ponownie dotykać.
A tym bardziej nie chciałem, aby on dotykał mnie.
Trauma z urodzin Lewisa wciąż męczyła moje ciało i umysł. Uczucie jego dłoni na moim ciele wciąż nawiedzało mnie pod prysznicem, kiedy gorące strumienie wody zamieniały się w gorące, silne dłonie Hiszpana. Ciepły strumień wody przepływający przez moje loki przypominał mi o dłoni Carlosa, która ciągnęła za nie, przybijała moje usta do materiału jego bokserek.
Nawiedzał mnie również w snach. W tym wypadku... nie w tych mokrych snach, po których budziłem się z erekcją w spodniach. Tym razem przybywał do moich koszmarów i podduszał mnie, przyciskając do ściany.
Nie przestawał mimo moich błagań. Nie przestawał mimo iż widział łzy w moich oczach. Ciągnął mnie za loki, obgryzał boleśnie moje usta, szyję i uda. Zamiast jęków były krzyki, zamiast erekcji był płacz.
Wzdrygnąłem się na pamięć o moim śnie. Przełknąłem głośno ślinę i uniosłem swoje spojrzenie na moją siostrę, która teraz śmiała się z moim tatą. Uśmiechnąłem się słabo, wiedząc, że przynajmniej moja rodzina była szczęśliwa.
Nie lubiłem być egoistą, więc nie chciałem niszczyć ich humorów jakimś narzekaniem na obecność rodziny Carlosa podczas naszych wakacji. Doceniałem samą możliwość pojechania na takie wakacje. W końcu nie każdy ma pieniądze na takie wycieczki podczas ferii. Niektórzy swoje ferie spędzają na nauce, opiece nad młodszym rodzeństwem czy jakąś chorą osobą w rodzinie.
Inni mieli gorzej, więc ja nie chciałem narzekać.
Wciąż jednak czułem się nieśmiało. Nie potrafiłem powstrzymać strachu przed spotkaniem z Carlosem, a tym bardziej rozmową z nim. Sama myśl o jego mocnym, niskim, przesiąkniętym hiszpańskim akcentem głosie przyprawiała mnie o dreszcze. Kiedyś o te przyjemne, teraz o te paraliżujące, wywołujące u mnie zawroty głowy i problemy z oddychaniem.
Zawsze kiedy panikowałem myślałem o Oscarze. O jego ramionach otulonych dookoła mnie. O jego słodkim głosie, który szeptał mi do ucha, że wszystko będzie dobrze. O jego delikatnych ustach na moim czole. O jego australijskim akcencie, który czasami brzmiał tak uroczo i słodko.
Chwila. Co?
Zmrużyłem oczy na chwilę i westchnąłem ponownie. Tym razem Flo uniosła na mnie spojrzenie i przechyliła głowę do boku. Machnąłem lekko ręką, chcąc odwrócić jej uwagę od mnie. Bałem się tych wakacji. Naprawdę bałem się, że nie wytrzymam i powiem wszystkim o tym co zrobił Carlos. Bałem się, że rodzina Carlosa się wścieknie. Nie na niego, a na mnie.
Bałem się, że inni pomyślą o tym, że kłamię.
Już od dawna chciałem się wygadać Oscarowi. To jemu teraz ufałem najbardziej.
CZYTASZ
School of Trauma || F1 Drivers
Teen FictionA co gdyby wrzucić wszystkich kierowców do tej samej szkoły? Jeszcze gdyby na dodatek była ona polska?