Promienie życia

221 24 26
                                    

 Max Verstappen

Od najmłodszego wymagano od mnie niestworzonych rzeczy. W przedszkolu potrafiłem już mnożyć do stu. Potrafiłem czytać, mówić płynnie w trzech językach, oraz uczyłem się w tamtym czasie włoskiego. W pierwszej klasie podstawówki czytałem szybciej i płynniej niż trzecioklasiści.

Moje dzieciństwo kręciło się dookoła nauki, ciągłego stresu i płaczu. Mój ociec naciskał na mnie niemiłosiernie, chcąc zrobić ze mnie w przyszłości spadkobiercę jego firmy.

Nie interesowało go to, że ja chciałem zostać... właściwie to kim ja chciałem zostać?

Nie miałem swoich własnych pomysłów na przyszłość, całe moje życie miałem ułożony scenariusz mojej całej egzystencji. Plan wydarzeń był dokładny, opisujący każdy mój dzień. Czułem się jak w jakiejś książce pisanej przez mojego ojca.

Mój tata był tragicznym pisarzem.

Dlatego też, kiedy z Sergio u mojego boku weszliśmy do willi Lewisa westchnąłem cicho z ulgą. W końcu mogłem uciec od scenariusza mojego ojca. Mogłem samodzielnie pisać swoje życie, każdą moją emocję, która płynęła w moich żyłach.

Przytłoczenie, spowodowane hałasem i tłokiem. Smutek, kiedy zobaczyłem pijanego Lando, obijającego się o ściany i innych ludzi. Szczęście, kiedy zauważyłem wiadomość od Charlesa na ekranie mojego telefonu.

No właśnie. Ten pieprzony Leclerc zakręcił mi całkowicie w głowie.

Wciąż czułem jego usta na tych swoich, jego wzrok na moim ciele. Te głodne oczy na moim ciele, kiedy zmniejszał on pomiędzy nami dystans. Jego delikatne dłonie płynące wzdłuż mojego ciała do moich polików. Jego zielone oczy utkwione w tych moich, walcząc ze mną o dominację.

Charles był pierwszą osobą zaraz po Danielu, której zaufałem na tyle, aby wyznać jej prawdę o moim ojcu.

Ja i Charles tworzyliśmy mieszankę wybuchową.

Walczyliśmy o wiele rzeczy, rywalizowaliśmy na wielu powierzchniach. Najbardziej jednak lubiłem z nim rywalizować w pocałunkach.

Kochałem, kiedy nasze usta muskały się delikatnie. Kochałem jak jego oczy wędrowały po moim ciele, pożerając mnie tym swoim głodnym, pełnym intymności spojrzeniem. Charles był osobą, która w bardzo krótkim czasie zakręciła mi w głowie bez odwrotności. Nie potrafiłem już bez niego żyć.

Wiedziałem jednak, że Charles z każdym dniem uczył się żyć bez mnie.

Kiedyś był od mnie uzależniony. A raczej od moich narkotyków.

Teraz kiedy nie miałem czego mu zaproponować, przestawałem być tak interesujący. Oczywiście kilka razy pisał czy dzwonił do mnie, błagając mnie o dragi. Często jego... handel wymienny był naprawdę kuszącą opcją, oraz wymagał od mnie bardzo dużej ilości samozaparcia.

Nie zliczę ile razy zgryzałem wargę, myśląc o brunecie pomiędzy moimi nogami, na kolanach. O jego ustach dookoła mojego kutasa, cichych jękach, wibrujących dookoła mojego penisa. O łzach cieknących z kącików jego oczu, kiedy główka mojego penisa uderzała w tył jego gardła. O ślinie ściekającej z kącików jego ust. O moich dłoniach w jego włosach, hamując jakiekolwiek moje jęki, co było cholernie trudne, kiedy tak urocza osoba klęczała przed tobą.

— O czym tak myślisz? — Z moich brudnym myśli wyrwał mnie głos Sergio, kiedy usiedliśmy wspólnie na kanapie. Była to już rozpoznawalna kanapa w mieszkaniu Lewisa. To tutaj siedziała cała grupka ćpunów, z których we dwójkę doiliśmy ogromną ilość pieniędzy.

School of Trauma || F1 Drivers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz