Let The World Burn

244 23 40
                                    

Max Verstappen

— Myślisz, że moglibyśmy żyć w symbiozie?

— Myślę, że jesteś idiotą. — Charles wciągnął mnie do środka swojego domu i przyciągnął do mocnego uścisku. Swoje dłonie owinął dookoła mojej szyi i zaczął bawić się moimi włosami. Poczułem, że jego ciało drży, jakby od płaczu. Chwilę później usłyszałem ciche szlochanie. Chłopak ukrył swoją twarz w moim ramieniu.

Nie wiedziałem jak zareagować. Jeszcze wczoraj Charles odepchnął mnie i pozostawił samego sobie, a teraz wtulał się w moje ciało. Podniosłem spojrzenie na Lorenzo przyglądającego się naszej dwójce z kuchni. Posłał mi spojrzenie typu: „Obserwuję cię."

Pozwoliłem sobie, aby moje dłonie oparły się na jego talli i przyciągnąłem go bliżej do siebie. Nasze ciała przyległy do siebie, jakby stapiając się w jedno. Zdjąłem buty, wciąż przytulając do siebie Charlesa. Przeczesałem jego włosy i wyszeptałem do jego ucha.

— Wytłumaczę ci wszystko jak pójdziemy do twojego pokoju.

Już chwilę później siedziałem na jego łóżku, a ten stał naprzeciwko mnie z rękoma założonymi na piersi. Poczułem jak mój żołądek ściska się, kiedy ten zaczął uważniej przyglądać się moim siniakom i zaczerwienionym policzkom. Wiedziałem, że będę musiał mu wyznać całą prawdę, ale... ale bałem się. Bałem się, że ten mnie wyśmieje. Że ten mnie nie zrozumie. Potraktuje mnie jak śmiecia.

Cokolwiek.

W głębi serca chciałem, żeby mnie tak potraktował. Tak naprawdę to nie ważne co by zrobił wciąż byłby dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Wciąż uwielbiałbym go nie ważne co. Czułem się jak w mgle. Zagubiony w swoich myślach, swoich potrzebach. Zagubiony w oczach Charlesa.

To zagubienie nie przeszkadzało mi. Wręcz przeciwnie. Uwielbiałem je. Chciałem go jeszcze więcej. I może nie powinienem się zakochiwać. Może nie powinienem mu oddawać mojego serca. Może byłbym w stanie upaść przed chłopakiem na kolana i błagać go o przebaczenie.

Bałem się tego, że on wkrótce ucieknie. Bałem się, że pozostanę sam, a moje serce powoli pożre żałoba. Będzie trawić moje uczucia, krok po kroku, aż w końcu znienawidzę samego siebie na tyle, że pozbawię siebie samego życia. Nie byłem w stanie znienawidzić Charlesa. Za bardzo go uwielbiałem. Za bardzo go kochałem.

— Pozwoliłbym temu światu spłonąć dla Ciebie.

— Pierdolisz głupoty. — Wymruczał i wziął moją twarz w swoje dłonie. Poczułem jak powoli gładzi mój policzek kciukiem i kuca naprzeciwko mnie, aby przyjrzeć się mojej skórze. Jego palce powoli i bardzo delikatnie muskały mój siniak na szyi. Ogromna, męska dłoń powoli pokazywała się na mojej szyi w postaci siniaka. Charles westchnął cicho i pocałował delikatnie mój policzek. W moich oczach ponownie pojawiły się łzy, a ten powoli starł je z moich policzków. Czułem jak ciepło rozpływa się po moim ciele. Czułem się tak cholernie dobrze i idealnie.

Nie chciałem, aby ten się oddalił. Bałem się, że go stracę.

— Kto ci to zrobił?

— Czy to takie ważne?

— Max błagam... Pozwól sobie pomóc.

— Kiedy ja, w twoich ramionach czuję się jak najszczęśliwsza osoba na tym świecie.

Chłopak westchnął cicho i przeczesał moje blond włosy. Jego zielone oczy spotkały się z tymi moimi, niebieskimi. O źrenicach w kształcie serc. Byłem tak cholernie zakochany w Charlesie. Uwielbiałem to kim on był. Uwielbiałem jak wyglądał, jak bardzo troszczył się o innych, uwielbiałem go całego. Chciałem mieć go tylko dla siebie.

School of Trauma || F1 Drivers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz