32 rozdział

1.3K 50 9
                                    

Siedziałam na kanapie, a nikt z nich 3 się nie odzywał. Pustka przepełniała moje całe ciało. Mój oddech stał się cięższy, ale starałam się tego nie pokazywać. Czułam się bezsilna, ból wciąż otaczał całe moje ciało. Chwila zadowolenia przez myśl, że on nie chciał mnie zostawić dawno prysła. Poradzilibyśmy sobie byliśmy z tym w końcu razem. Ból fizyczny i psychiczny nie pozwalał mi na racjonalne przemyślenie całej sprawy. Chłopaki siedzieli wpatrzeni we mnie jakby, szukali odpowiedzi. Jakby zastanawiali się jak to, zniosę i czy w ogóle to zniosę. A ja w środku byłam pęknięta na milion kawałków. Wzięłam głęboki wdech, czując jak moje miejsce w płucach się zmniejsza. Bez chwili namysłu ryszyłam na taras wszyscy trzej wciąż siedzili patrząc na to co robie. Chwyciłam paczkę fajek z parapetu i szybko odpaliłam papierosa.

- Myślcie, że to zniesie? — zapytał Liam.

- To nie wygląda zaciekawię — usłyszałam cichy głos Oliviera.

Zaciągnęłam się, a dym szybko dotarł do moich płuc. Nie wiem, co miałam myśleć szczerze, mówiąc natłok myśli sprawiał, że w ogóle nie mogłam myśleć. Znów mocno zaciągnęłam się dymem. Czułam jak moje oczy, zaczynają przepełniać się łzami.

- Rose oddychaj — powiedziałam cicho pod nosem.

Wytarłam szybko oczy znów, zaciągając się papierosem. Lecz łzy wciąż zlatywały z moich policzków. Czułam się taka bezsilna. Przepełniał mnie złość i smutek co nie, było dobrym połączeniem.

- Dlaczego cię tu niema — krzyknęłam.

A po tych słowach wpadłam w furie. Gwałtownie chwyciłam za stół szybko go, przewracają. Mój szloch stał się głośniejszy, a moje ciało opadło na ziemie. Papieros wypadł mi z ręki na drewniany taras.

- Rose — powiedział Liam.

- Odejdźcie chce być sama.

Mój szloch stał się głośniejszy. Zaczęłam sama dusić się swoją własną śliną. To już nie był płacz, to była rozpacz. Moje ręce zaczęły bardzo mocno się trząść, a ja nie mogłam tego opanować. Lukas ruszył w moją stronę, chwytając za papierosa leżącego obok mnie, odrzucił go szybko na bok tak, abym się nim nie przypaliła.

- Znajdziemy go i sprowadzimy go z powrotem.

- Nawet nie wiecie gdzie on, jest.

- Nie powiedzieliśmy, że nie mamy z nim kontaktu — dopowiedział Liam.

- Czyli z wami się kontaktuje? — krzyknęłam przez łzy.

- To nie tak miało być — krzykną Oliver.

- A jak?

- Miałaś szybko o nim zapomnieć — powiedział spokojnie Liam.

- Zapomnieć — syknęłam cicho.

Zajęta rozmową moje ciało zaczęło skupiać się na czymś innyprzezz, co moje ręce się uspokoiły. Lecz wciąż byłam pełna złości połączonej ze smutkiem.

- Myślał, że tak po prostu o nim zapomnę? — zapytałam, gwałtownie podnosząc się do góry.

- Tak, chyba tak myślał, ale to nie poszło tak jak powinno jak widać — powiedział Oliver.

- Chce go znaleźć i sprowadzić go z powrotem.

- Zrobimy to Rose. — powiedział Liam.

Ruszyłam z powrotem do środka, siadając na fotel. Schowałam twarz w swoje ręce, głęboko wzdychając.

- Potrzebujesz czegoś? — zapytał Liam.

- Jego — powiedziałam cicho.

Chłopaki rozsiedli się na kanapie. Liam wyciągnął telefon szybko? przykładając go do ucha.

Our Eyes Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz