W jakimkolwiek świecie Dazai, by się nie znalazł jego zdaniem w dużej mierze księga była mu niezbędna do wielu planów. W końcu mogła mu pomóc we wszystkim, w każdym uniwersum, no przynajmniej w teorii. Dlatego wiedząc, że konkuruje z Dostoyevskim o to kto szybciej ją znajdzie poczuł nieopisanie wielką frustrację. Szukał jej dniami i nocami, jakby była jego obsesją co poniekąd by się zgadzało, tyle że on tego tak nie widział. Czuł się coraz bardziej bezsilnie z dnia na dzień, myśl że mógłby przegrać z Fyodorem doprowadzała go do szaleństwa, gniewu i skrajnie załamujących emocji, przeżywał naprawdę wielki rollercoaster emocjonalny w zaledwie tydzień, no może trochę więcej odkąd zaczął swojej poszukiwania. Czasami nawet zastanawiał się czy nie był to jeden z jego największych rollercoasterów emocjonalnych w życiu, jednak im więcej o tym myślał tym trudniej w swojej frustracji było mu to określić.
Jak każdy w chwilach niezwykle stresujących, frustrujących i powodujących skrajne emocje rodem z objawów załamania nerwowego Osamu potrzebował czegoś co pozwoli mu się wyciszyć i uspokoić, pozbierać myśli. W takich kwestiach, każdy ma własny sposób na to, by stać się spokojniejszym. Sposób siedemnastoletniego herszta mafii portowej można było uznać za ekstrawagancki, irracjonalny, brutalny, okrutny, a zarazem nie zbyt potrzebny. On jednak nie potrafił nic z tym zrobić, miał w sobie rządzę krwi niczym dzikie zwierzę w momencie zagrożenia. Rządza kierowała nim w emocjach, nie kontrolował się podczas niej, był zupełnie inną osobą.
Czekoladowe oczy były na wskroś puste, ale u pełne szaleństwa, zwykle niemrawa mina zastąpiona została uśmiechem pokaźnych rozmiarów, uśmiechem psychopaty. Czekoladowe oczy zdawały się przesiąkać złowrogą czerwienią, kolorem przypominającą krew przelaną przez jego ofiary do tej pory.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Brunet ocknął się w podziemiach mafii, spojrzał na siebie i dostrzegł liczne plamy zastygniętej już krwi na swoim ubraniu, całe jego dłonie były pokryte we wspomnianej szkarłatnej cieczy. Rozejrzał się dookoła, by zrozumieć sytuację i wtedy dostrzegł trupa przywiązanego do krzesła przed nim. Dłuższą chwilę się mu przyglądał nim zdołał sobie odtworzyć w głowie swoje ruchy i tortury na mężczyźnie, zapewne obdarzonym, ale to były tylko jego spekulacje, obdarzoni w końcu nie różnili się od innych ludzi wyglądem.
To truchło było jednak zubożałe w wyglądzie za sprawą jego działań, no ale cóż dla martwych to nie ma znaczenia prawda?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Osamu przymknął oczy i zauważył co się działo wcześniej, gdy stracił kontakt z rzeczywistością, gdy opanowała go rządza krwi. Widział wszystko dokładnie w najdrobniejszym szczególiku.
- Puść mnie nic nie wiem o żadnych bajkowych księgach za dużo baśni się naczytałeś dzieciaku!
- Baśni? To nie są baśnie, poza tym musisz coś wiedzieć, a jeśli nie powiesz po dobroci to cię zmuszę. - przyznał śmiertelnie poważnie Dazai.
- Pfft. A co takie dziecko jak ty mi zrobi? Uderzy mnie jak nie powiem? - mężczyzna go wyśmiał.
- Oj nie nie, nie rozumiesz. Nie jestem dzieckiem tylko hersztem.
- Hersztem? Że w mafii? Niezły żart młody.
- Jeśli tak sądzisz, ja jednak nie uznaje stwierdzeń faktu za żarty. - przysunął bliżej stolik na kółeczkach, na którym leżały rozmaite narzędzia tortur.
- Będziesz ładnie śpiewał~ - w oczach bruneta już powoli pojawiało się szaleństwo.
Pierwszą jego torturą było ubicie palców u stóp mężczyzny młotkiem, jeden po drugim, tak jakby próbował wbić paznokcia pod skórę.
- Wieje tu chłodem, może potrzebujesz cieplejszego klimatu, by mówić? - bez skrupułów wylał na niego wrzątek, dokładniej na jego plecy, co było drugą torturą.
- Jesteś chory! Kurwa mać!
- Dalej nic mi użytecznego nie powiedziałeś~
- Nic nie wiem już mówiłem!
- Działasz mi okropnie na nerwy, ale śmierć to za szybkie rozwiązanie w tej sprawie. - łamał mu palce u rąk.
Krzyki mężczyzny tylko zachęcały Dazaia do dalszego działania. Tortury były jak jego narkotyk, chleb powszedni, jak kawa z rana czy drinki w deszczowe noce, między innymi to kochał w pracy herszta.
Wyrwał mu paznokcie u rąk co spotkało się z krzykami i płaczliwymi błaganiami, gdy te zaczęły go za bardzo denerwować już przekraczając pewne maksimum wytrzymałości użalania się jego ofiar nad sobą, trochę pobił swoją ofiarę, kilka siniaków i ran to nic wielkiego, ale na tym się nie skończyło. Odciął mężczyźnie palce w dłoniach, zostawiając tylko jeden i śmiejąc się z przezabawnie makabrycznego wyglądu umierającego. Postrzelił go kilka razy, by przyspieszyć proces co w ostateczność dało mu nie niewyobrażalną satysfakcję, no może nie tak niewyobrażalną jak przypalanie mu języka, gdy jeszcze żył, ale wciąż dużą. Cudowny wymiar bólu wymalowanego na twarzy ofiary. Może to dlatego nazywało się go "the demon prodigy". Był demonicznym cudotwórcą w dziedzinie makabrycznej sztuki martwej, chodź nie tylko, ale to był jeden z jego wielu talentów, które zapewne przyczyniły się do zapewnienia mu tego tytułu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zaśmiał się pod nosem, gdy wszystko już pamiętał, otworzył oczy, ale wtedy zobaczył jedynie jasne światło, a zaraz potem otaczającą go białą przestrzeń. Usłyszał kobiecy głos jakby Bogini i zobaczył przed sobą obraz księgi, której szukał.
- To czego poszukujesz kryje się w ciemności, na odludziu, tam gdzie nikt nie spodziewałby się tego zastać, gdzie łono natury rządzi się swoimi prawami.
- To wygląda jak zarys jaskini... W lesie?
- Słuchaj intuicji i odnajdziesz to czego szukasz nawet, gdy droga będzie kręta i zawiła.
Głos razem z tajemniczą bielą zniknął, a on ocknął się u Yosano w gabinecie.
- Co ja tu robie?
- Zemdlałeś, pewnie rządza krwi cię wykończyła, ktoś znalazł cię w podziemiach i przyniósł do mnie.
- Rozumiem.
- Coś cię boli?
- Głowa trochę.
- Nic dziwnego, upadłeś w końcu.
- No tak, a podłoga w podziemiach to nie miękka chmurka.
- Niestety nie, ale zajmę się tobą, odpocznij.
- Jasne.
CZYTASZ
*** // Whispering all the pain... // soukoku 🤫
AdventureMyślałem że mam wszystko, ale to było mylne ludzkie założenie, to normalne dla ludzi... Niezbyt normalne dla mnie, ale od pewnego momentu niezbyt wiele jest tu normalnych rzeczy, to miasto spowijają mroki tajemnic, jest dla mnie inne, nowe, dziwne...