2. Witamy króla owiec i mafijnego psiaka!

64 7 0
                                    

Biel wciąż go otaczała, ale zaczynał już powoli widzieć co nieco obrazów, to nie wyglądało jak dach mafii, wyglądało na to, że przenosił się zupełnie gdzie indziej.

- Chciałbym żebyś usłyszał o mojej decyzji Osamu... Zacząłem chyba pisać twoją historię i będzie ona szczęśliwa! - stwierdził zmotywowany z lekkim uśmiechem na ustach.

W końcu zauważał coraz więcej, znał to otoczenie, to były slumsy, w których kiedyś mieszkał z owcami. Przez chwilę stał jak wryty, gdy o nich pomyślał, miał mieszane uczucia z jednej strony chciał usłyszeć ich głosy z drugiej uciekać sam nie wiedząc gdzie, byleby tylko uciec od przeszłości. Z tych rozważań wyrwał go głos, dobrze mu znany.

- Chuuya dobrze się czujesz? Wgapiasz się w przestrzeń od kilku minut z tym wyrazem przerażenia. - zauważył Shiraise.

Chuuya przez chwilę się nie odezwał, nie spodziewał się, że jego nowa historia zacznie się pośród ludzi, którzy oskarżyli go o zdradę i których pierwszych uważał za rodzinę. W końcu jednak wziął głęboki wdech zamykając oczy, tak chciało przeznaczenie, tu Osamu będzie szczęśliwy i znajdzie miłość. Na tym się skupił, po powtórzeniu sobie tego w głowie kilka razy otworzył oczy i rozejrzał się dookoła. Członkowie owiec wydawali mu się trochę starsi niż pamiętał, ale może zmiana wieku to kwestia tego, że to nowy świat? Lub anomali o której mówiła Bogini? Nie był pewny, mimo wszystko musiał w to brnąć.

- Chuuya to co z tym planem? Kiedy odbijany te całe czarne klejnoty od mafii? - zapytała tym razem Yuan.

Czyli tak to się układało, Chuuya nie był w mafii, ale w owcach, znów był ich liderem, ale prawdopodobnie starszym, na dodatek mięli zadrzeć z mafią portową. Zapowiadało się wprost świetnie, zadzierać jako mała organizacja złożona z grupy pewnie jeszcze nastolatków z wielką potęgą jaką była mafia portowa i w dodatku musieli sobie za cel postawić akurat obrabowanie mafii z jej głównego dochodu gotówki. Handlu "czarnymi klejnotami", najbardziej prosta, krętacka i opłacalna robota jaką kiedykolwiek Chuuya dostał od Moriego w roli egzekutora, zero raportów bez potrzeby, bo nie trzeba raportów na bierząco, swoboda, luźne godziny pracy, możliwość długiego odpoczynku. Handel klejnotami był prosty, w zasadzie nazwa nie była do końca adekwatna bo to był handel bardziej biżuterią z dodatkiem" czarnych klejnotów" no, ale sprzeczać się o nazwę nie będzie, wszyscy wiedzą o co chodzi.

- No to kiedy ruszamy? Dowiemy się wreszczie? - zapytał ktoś inny Chuuy'i.

- Wieczorem, wkroczymy do portu, potrzebujemy kilka samochodów z paką z tyłu, tych klejnotów może być sporo.

- To do dzieła! Owce górą!

Chuuya zaśmiał się z entuzjazmu członków organizacji, którą dowodził, sam podniósł ręke w powietrze tak jak oni, zaciśniętą w pięść, ale on nie krzyczał, poprostu się uśmiechał.

- Ale skoro mamy kilka godzin, załatwcie samochody i wracacie tu na obiad. - zarządził patrząc w jeszcze jasne niebo.

- Tak jest!

- Yey będzie obiad od Chuuy'i!

- Super!

- Ja wezmę najwięcej dokładek!

- Nie! Ja!

- Ja pomogę w gotowaniu!

- A ja w zakupach!

- Nie bo ja!

- Ja będe pierwszy!

Chuuya znów się zaśmiał.

- Im więcej rąk do pracy tym lepiej, chodźcie idziemy kupić składniki. - no i zabrał resztę ze sobą na targ.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

*** // Whispering all the pain... // soukoku 🤫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz