Biel wciąż go otaczała, ale zaczynał już powoli widzieć co nieco obrazów, to nie wyglądało jak dach mafii, wyglądało na to, że przenosił się zupełnie gdzie indziej.
- Chciałbym żebyś usłyszał o mojej decyzji Osamu... Zacząłem chyba pisać twoją historię i będzie ona szczęśliwa! - stwierdził zmotywowany z lekkim uśmiechem na ustach.
W końcu zauważał coraz więcej, znał to otoczenie, to były slumsy, w których kiedyś mieszkał z owcami. Przez chwilę stał jak wryty, gdy o nich pomyślał, miał mieszane uczucia z jednej strony chciał usłyszeć ich głosy z drugiej uciekać sam nie wiedząc gdzie, byleby tylko uciec od przeszłości. Z tych rozważań wyrwał go głos, dobrze mu znany.
- Chuuya dobrze się czujesz? Wgapiasz się w przestrzeń od kilku minut z tym wyrazem przerażenia. - zauważył Shiraise.
Chuuya przez chwilę się nie odezwał, nie spodziewał się, że jego nowa historia zacznie się pośród ludzi, którzy oskarżyli go o zdradę i których pierwszych uważał za rodzinę. W końcu jednak wziął głęboki wdech zamykając oczy, tak chciało przeznaczenie, tu Osamu będzie szczęśliwy i znajdzie miłość. Na tym się skupił, po powtórzeniu sobie tego w głowie kilka razy otworzył oczy i rozejrzał się dookoła. Członkowie owiec wydawali mu się trochę starsi niż pamiętał, ale może zmiana wieku to kwestia tego, że to nowy świat? Lub anomali o której mówiła Bogini? Nie był pewny, mimo wszystko musiał w to brnąć.
- Chuuya to co z tym planem? Kiedy odbijany te całe czarne klejnoty od mafii? - zapytała tym razem Yuan.
Czyli tak to się układało, Chuuya nie był w mafii, ale w owcach, znów był ich liderem, ale prawdopodobnie starszym, na dodatek mięli zadrzeć z mafią portową. Zapowiadało się wprost świetnie, zadzierać jako mała organizacja złożona z grupy pewnie jeszcze nastolatków z wielką potęgą jaką była mafia portowa i w dodatku musieli sobie za cel postawić akurat obrabowanie mafii z jej głównego dochodu gotówki. Handlu "czarnymi klejnotami", najbardziej prosta, krętacka i opłacalna robota jaką kiedykolwiek Chuuya dostał od Moriego w roli egzekutora, zero raportów bez potrzeby, bo nie trzeba raportów na bierząco, swoboda, luźne godziny pracy, możliwość długiego odpoczynku. Handel klejnotami był prosty, w zasadzie nazwa nie była do końca adekwatna bo to był handel bardziej biżuterią z dodatkiem" czarnych klejnotów" no, ale sprzeczać się o nazwę nie będzie, wszyscy wiedzą o co chodzi.
- No to kiedy ruszamy? Dowiemy się wreszczie? - zapytał ktoś inny Chuuy'i.
- Wieczorem, wkroczymy do portu, potrzebujemy kilka samochodów z paką z tyłu, tych klejnotów może być sporo.
- To do dzieła! Owce górą!
Chuuya zaśmiał się z entuzjazmu członków organizacji, którą dowodził, sam podniósł ręke w powietrze tak jak oni, zaciśniętą w pięść, ale on nie krzyczał, poprostu się uśmiechał.
- Ale skoro mamy kilka godzin, załatwcie samochody i wracacie tu na obiad. - zarządził patrząc w jeszcze jasne niebo.
- Tak jest!
- Yey będzie obiad od Chuuy'i!
- Super!
- Ja wezmę najwięcej dokładek!
- Nie! Ja!
- Ja pomogę w gotowaniu!
- A ja w zakupach!
- Nie bo ja!
- Ja będe pierwszy!
Chuuya znów się zaśmiał.
- Im więcej rąk do pracy tym lepiej, chodźcie idziemy kupić składniki. - no i zabrał resztę ze sobą na targ.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
CZYTASZ
*** // Whispering all the pain... // soukoku 🤫
AvventuraMyślałem że mam wszystko, ale to było mylne ludzkie założenie, to normalne dla ludzi... Niezbyt normalne dla mnie, ale od pewnego momentu niezbyt wiele jest tu normalnych rzeczy, to miasto spowijają mroki tajemnic, jest dla mnie inne, nowe, dziwne...