21. Odasaku... Miło cię poznać...

21 4 0
                                    

Osamu często zdarzały się momenty, w których dużo myślał. Może to przez to przenoszenie się świadomości pomiędzy uniwersami i różnymi wersjami jego samego. Ale niezaprzeczalnie czuł się gorzej niż przypuszczał, jak zimęty, niepotrzebny banknot, co prawda ten "banknot" miał niedługo objąć dowodzenie w mafii, ale to nie zawiele zmieniało w stanie smętnego nominału emocjonalnego jakiego dzierżył. A wierzył, że ten aktualnie był poniżej wartości jednego dolara, co było rzecz jasna fizycznie nie możliwe, jeśli chodzi o prawdziwe nominały Amerykańskie na dolarach....

Wspomnienia z różnych uniwersów przytłaczały go, poprostu pojawiając się w jego głowie bez większego powodu. Tak miały w zwyczaju, w końcu nie był w stanie ich dokładnie kontrolować. Z tego też powodu postanowił chociaż trochę wykorzystać to co obraciło się przeciw niemu i na pamięć dotrzeć do baru " Lupin". Ukojenie rozchwianych myśli drinkiem lub kilkoma wydawało mu się niezłym pomysłem, nie zakładał, że spotka kogoś znajomego, a jednak. Tuż przy barze siedział Oda Sakunosuke we własnej osobie. Dazai zamarł na moment w miejscu widząc starego przyjaciela, szybko jednak przestał udawać posąg, gdy zdał sobie sprawę, że tu raczej z Odą nic go nie łączy, nie miał takich wspomnień... Coś wewnętrznie go zakuło na te myśl, mimo wszystko przysiadł się obok i zamówił whisky z lodem.

Starszy spojrzał na niego.

- Nie widziałem cię tu wcześniej, Oda Sakunosuke, a ty?

- Dazai Osamu... - uśmiechnął się lekko czując pewną gorycz, gdy przedstawiał się tak bliskiej mu osobie, która tu była mu obca.

- Miło cię poznać Dazai. - uśmiechnął się ciepło.

- Ciebie też Oda...

- Coś się stało? Nie chce być wścibski, ale wyglądasz trochę na przybitego.

Dazai milczał przez chwilę, to było jasne, Oda był typem mężczyzny który zawsze wiedział jak odczytać kłamstwo Dazaia z wyrazu jego twarzy, tu jak widać też nie stracił tej zdolności i bez problemu rozszyfrował naciągany uśmiech bruneta, nawet go nie znając. Cały Oda.

- Nie, nie nic mi nie jest poprostu dużo myślę ostatnio.

To akurat było czystą prawdą, Osamu i jego analityczny mózg pędził jak maszyna kalkulująca dane na bierząco byle, by tylko nie zostać do tyłu z informacjami, chwycił drinka, gdy go zauważył i napił się. Trunek w paląco gorzki sposób przypomniał mu o dawnych czasach, nie tego oczekiwał. No, ale życie lubiło robić mu pod górkę. Mógłby Odzie się wypłakać, wyżalić, wyrzucić przed nim wszystko jak zupełnie inna osoba, byłby tak otwarty jak jeszcze nigdy. W końcu to był jego przyjaciel, ufał mu, Sakunosuke wiedział jaki jest Dazai, nie kompletnie, zawsze było coś co czekoladowooki ukrywał, jakaś część jego samego, ale jako wielka anomalia pośród wielu niewiadomych, Dazai właśnie przez tego człowieka czuł się rozumiany, bo wystarczyło nawet, by tylko słuchał i godzinami nie szepnął słowa. W jakiś sposób to i tak go satysfakcjonowało, każde pouczenie od starszego traktował z przymróżeniem oka, lubił do tego podchodzić z dystansem, chodź w głębi serca jakoś się do tego stosował w pewnym stopniu, wierzył, że jego przyjaciel może go wiele nauczyć o tym czego nikt go nie nauczył wcześniej i czego odziwo sam nie rozpracował, o uczuciach... O byciu sobą i akceptacji.

Wszystko to mogłoby się ziścić tego wieczoru, ale nie tutaj, nie w świecie gdzie ta ojcowsko-synowska, przyjacielska więź nigdy nie istniała. Wiedział to dlatego grał tak jak umiał, by jego rozmówca nie poznał się na kłamstwie, nie ważne ile bólu sprawiłby sobie kłamiąc mu w żywe oczy, o mafii nawet nie myślał by wspominać, obecny tu Oda znienawidziłby go gdyby wiedział kim jest.

- Zamyśliłeś się, może alkohol ci nie służy?

- Jest okej, nie często pije.

- Ile tak właściwie masz lat?

*** // Whispering all the pain... // soukoku 🤫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz