W końcu po starciu policji i mafii minęło kilka dni, dość długich, dla niektórych nieznośnych dni oczekiwania. Z tego właśnie powodu niecierpliwy blondyn zdecydował się rozpocząć swoją fazę planu wcześniej. Kilka godzin przed krwawą pełnią w piątek trzynastego. Wiedział, że gdy już zacznie, nie będzie w stanie tego zatrzymać, a jednak zdecydował się zmienić w kilkunasto metrową bestię przypominającą coś w rodzaju cienistej godzilli, ku uciesze francuskiego Boga chaosu, którego musiał znosić od samego początku.
Stanął na dachu jednego z wieżowców i zaczął recytować formułkę, która dawała Guivre'iowi pełną kontrolę.
"Twoja nienawiść, osłupienie i rozpacz
Jak okrucieństwa, których kiedyś doświadczyłeś,
Jak nadmiar krwi miesiąc po miesiącu,
Odpłata powróci do nasW noc bez złośliwości".
Wypowiedział formułę, z początku jego ciało pokryły czarne runy, najbardziej widoczne na rękach, ale potem w dość szybkim tempie zmienił się w bestię, która odrazu zniszczyła w pewnym stopniu budynek, na którym wcześniej stał. Jego ciało zostało wchłonięte do wnętrza cienistego potwora i jakby zapadło w sen, był jednak w pełni świadomy tego co robi Guivre. Celem bestii stała się siedzibą mafii portowej, więc to tam zmierzała wysyłając grawitacyjne, sporych rozmiarów kule, które pochłaniały wszystko na swojej drodze, jak mniejsze wersje czarnej dziury.
Wielkie ślady łap i ryk bestii, zaalarmowały członków mafii o tym co ma miejsce. Jednak nie wszystko było tak proste, wraz z bestią jak na złość pojawił się sztorm, burza. Tak jakby stwór był zwiastunem burzy, grzmoty, deszcz, pioruny i czarne dziury, z udziałem tego potwora to była dla ludzi istna katastrofa. Cywile zaczęli uciekać, jednak na nic się to zdało. Fyodor wdrożył resztę planu w życie, ludzie byli łapani przez wampiry, jak świeże mięso z resztu, byli rozprówani na części, wampiry żywiły się ich krwią lub powiększały z ich pomocą armię. Zgodnie z rozkazami Brama.
Mafia miała więc nie mały problem, trzeba było chronić budynku i szefa, a w dodatku walczyć z wampirami i psotnym klaunem, psychopatą, który im czasem pomagał swoimi portalami. Nim zaczął szukać księgi z swoim szczurkiem.
Sytuacja nie była kolorowa, nie dało się wezwać wsparcia, agencja została odcięta od mafii przez wampiry, które zyskiwały na liczebności w zatrważającym tempie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Ich jest za dużo! Kyōka-chan za tobą! - Atsushi pozbywał się wampirów, a przynajmniej próbował dorównać ich szybkości, by zadać im obrażenia.
Kyōka zareagowała szybko, właściwie to śnieżny demon zrobił to za nią, mierząc się z wampirem, który może i był szybki, ale z ostrzem katany demona miał małe szanse na przeżycie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Higuchi z kolei z oddziałem czarnych jaszczurek u boku starała się wystrzelać wampiry, Tachihara próbował je przecinać sporą ilością odłamków metalu, ale strzelał też do nich. Gin postawiła na noże, była szybka i zwinna mimo, że nie tak szybka jak wampiry to mając sporo ludzi obok nie ucierpiała.
- Gin wesprzyj Hirotsu, ja się tu zajmę tymi zdechlakami. - odezwał się do niej Tachihara, strzelając z pistoletu do wampirów i odwracając ich uwagę.
- Z lewej Keiji! - Higuchi załatwiła kilku wystrzałami z karabinu, no a przynajmniej ich zraniła. Odziwo nie umierali stosunkowo łatwo.
- Dzięki i banzaj! - Keiji rzucił się na wampiry z swoimi cytrynowymi granatami.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Chuuya biegnij, tylko ty możesz walczyć z tym czymś!
- Ane-san ale kto będzie chronił Dazaia?
- Poradzimy sobie z Akiko, będziemy jeszcze miały przy okazji Kyu na oku, damy radę. No już leć! I uważaj na siebie! - krzyknęła za nim.
Złoty demon wedle jej rozkazu poszedł zająć się oczyszczaniem dolnych partii budynku z wampirów, gdy ona pobiegła do ukochanej.
- Akiko bierz Kyu, musimy się przenieść wyżej, do Dazaia, im wyżej tym lepiej, tam jeszcze nie dotarli, poza tym Dazai potrzebuje ochrony.
Fioletowowłosa wzięła, śpiącego na kozetce chłopca na ręce i pobiegła z gejszą na górę, winda była zbyt wolna, biegły więc schodami nie wiedząc ile czasu wampirom zajmie dostanie się na wyższe piętra. Nie zatrzymywały się póki nie dotarły do gabinetu Dazai, którego okna momentalnie zasłoniły się metalowymi jakby zasłonami. Żeby nic się przez nie przypadkiem nie wdarło, jako że całe były szklane i niezbyt grube.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chuuya pognał na dach, gdy już tam był aktywował swoją zdolność i zleciał na dół po kawałki chodnika, zaczął nimi ciskać w stwora, próbował też z wampirami. Ale grawitacyjne kule pochłaniały wszystko, a na stworzeniu nie robiło to większego wrażenia.
Mógłby użyć koorupcji i ryzykując zatrzymać to szybciej i bardziej pewnie, ale nie chciał tego robić. Ze względu na parę rzeczy, Dazai i inni byliby w niebezpieczeństwie, nie zawsze dogadywał się z Arahabakim, oraz nie chciał zginąć, a skoro Dazai też musiał się chronić nie mogło być go przy nim.
Swoimi działaniami i próbami ataku bestii tylko ją rozjuszył, burza się pogorszyła, a on został uderzony ogonem i wylądował kilka budynków dalej, przebijając się przez conajmniej cztery. To na moment odebrało mu oddech, gdy był wbity w ścianę budynku. Zapewnie złamał jakieś żebro lub coś w tym stylu i ból oraz fakt nagłego niedoboru powietrza poskutkowały jego omdleniem. Po jego czole spływała krew, gdy nieprzytomny opadł na bruk ze ściany. Słyszał co się dzieje, szmery i krzyki, wrzaski, polecenia, ale głównie szalejącą burzę, tylko że nie mógł otworzyć oczu i się poruszyć.
- Kurwa... - syknął w myślach.
__________________________________
Chcąc wam bardziej przybliżyć jak wyglądają runy Verlaina na pewnym poziomie aktywacji jego zdolności, wstawiam dla was iskierki zdjęcie poniżej, jest też ono w mediach, ale tu będzie raczej bardziej widoczne.
~Maiko📚
CZYTASZ
*** // Whispering all the pain... // soukoku 🤫
AventuraMyślałem że mam wszystko, ale to było mylne ludzkie założenie, to normalne dla ludzi... Niezbyt normalne dla mnie, ale od pewnego momentu niezbyt wiele jest tu normalnych rzeczy, to miasto spowijają mroki tajemnic, jest dla mnie inne, nowe, dziwne...