36. We'll make it work!

11 1 0
                                    

- Co was sprowadza tu tak dokładniej? - zapytał.

- Paul chciał ci coś powiedzieć. - Arthur popchnął partnera trochę do przodu.

- Chuuya ja przepraszam za wszystko... Bez Arthura zwariowałem, czułem się samotny, pusty, zagubiony, nie pojmowałem tego co robię... Czułem się niekompletny i popełniłem masę niewybaczalnych błędów, wiem...

- Mów dalej.

- Chciałem tylko szczęścia z Arthurem, bez przeszkód, bez mafii, bez wtrącania się kogokolwiek kto niszczył nam życie. To było nasze wspólne marzenie... Gdy go zabrakło nie widziałem już sensu w niczym, nic nie było takie samo bez niego.

Rudy chwilę milczał.

- Ciężko będzie, ale spróbuje ci wybaczyć, nie zadziała to tak odrazu, ale powiedzmy, że z czasem.

- Jasne. - blondyn uśmiechnął się lekko.

- Poza tym zorganizujemy wam ślub, jeśli nie macie nic przeciwko.

- Chuuya ja... Nie wiem co-

- Będzie nam bardzo miło Chuuya, dziękujemy. - Rimbaud dokończył za zszokowanego partnera i uśmiechnął się ciepło.

- Nie ma sprawy, każdy zasługuje na szczęście, poza tym znajdę ręce do pomocy.

Spojrzał na resztę.

- A wy? Coś się stało?

Francis podszedł do niego z niezbyt wesołą miną, był trochę przybity.

- Moja żona nie potrafi się pogodzić z stratą naszej córki sprzed kilku lat, teraz Rosabel miałaby dziesięć lat. Zelda po jej porwaniu i zaginięciu trafiła do ośrodka psychiatrycznego...

- Rozumiem i przykro mi, jakoś pomożemy napewno.

- Dziękuję.

Bram odezwał się jako ostatni z nich.

- Chce żebyś przywrócił moją córkę do żywych, na ten moment miałaby z wyglądu koło dziesięciu, może trochę więcej ludzkich lat, Ann zginęła w pożarze z jej macochą.

- Naprawdę mi przykro i nie zostawię tego tak, zrobię co mogę.

- Dziękuję.

- Ale chyba będe musiał zgłębić te historię nim coś zapiszę, tak będzie łatwiej.

- Wiem kto nam pomoże. - odezwał się brunet i w myślach zawołał Raito.

- Słucham cię Osamu, o co chodzi?

- Mogłabyś przenieść Chuuyę do wspomnień tamtej dwójki? - zapytał wciąż w myślach.

- Oczywiście.

Bogini sprawiła, że Chuuya się przeniósł w pustą przestrzeń, kompletną biel.

- Raito? Co ja tu robię?

- Chciałam porozmawiać na osobności.

- O co chodzi?

- Pomogę ci przenieść się do ich wspomnień, jeśli w zamian za to w księdze napiszesz coś o tym, że ty i Arahabaki to osobne istoty, niezależne od siebie.

- Stoi.

Przeniosła go najpierw do wspomnień Amerykanina...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

A podczas gdy oni naginali czasoprzestrzeń i wszystko inne, życie dla innych toczyło się dalej swoim tempem.

- Doktorze Mori, a dlaczego dwóch mężczyzna nie może mieć dzieci razem, skoro Mikoto ostatnio adoptowali dwaj panowie?

- Ella to nie takie proste, dwóch mężczyzn może adoptować dziecko, ale nie mieć własne dzieci, z biologicznego punktu widzenia to niewykonalne.

- A to dlaczego?

- To ciężko wytłumaczyć, poprostu taka jest biologia, mężczyźni nie mają takich samych organów jak kobieta do końca, nie są przystodowani do ciąży. Ich ciała by sobie z nią poprostu nie poradziły, gdyby jakoś się stała dla nich możliwa.

- Czyli pan Mori i pan Fukuzawa nie mogą mieć razem dzieci i nie będą?

- Nie Marko, my nie musimy mieć dzieci, mamy koty. - odpowiedział mu tym razem szarowłosy.

- Ale pobierzecie się prawdą?

- Nie chcemy żeby pan Fukuzawa znikał!

- Nie! Nie!

- Nie pozwalamy mu znikać!

Krzyczały dzieci czym rozbawiły byłego szefa agencji.

- Jeszcze tego nie planujemy, ale może kiedyś się pobierzemy, za to napewno nie zostawię Moriego... No przynajmniej nie do momentu zamontowania pralki i remontu kuchni.

- Yuki!

- Tylko żartuje, nie przejmuj się, nie zostawię kogoś kogo kocham tak bardzo.

- Nie strasz tak.

- Wybacz...

- Buzi. - rozkazał trochę.

Yukichi dał mu buziaka i uspokoił się, odrazu mu się humor poprawił. Buziaki w końcu to ulubiona pieszczota Moriego odkąd zaczęli mieszkać razem, z małą akompanią Elise.

- Eww publiczne buziaki.

- Cicho Ted!

Oguai spójrzał na dzieci.

- Jaki podrośniecie to zrozumiecie miłość, a teraz wracać do drzemki inaczej porwie was zły straszny potwór. - udawał potwora, a dzieci rozbawione pobiegły do pokoi.

*** // Whispering all the pain... // soukoku 🤫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz