- Co was sprowadza tu tak dokładniej? - zapytał.
- Paul chciał ci coś powiedzieć. - Arthur popchnął partnera trochę do przodu.
- Chuuya ja przepraszam za wszystko... Bez Arthura zwariowałem, czułem się samotny, pusty, zagubiony, nie pojmowałem tego co robię... Czułem się niekompletny i popełniłem masę niewybaczalnych błędów, wiem...
- Mów dalej.
- Chciałem tylko szczęścia z Arthurem, bez przeszkód, bez mafii, bez wtrącania się kogokolwiek kto niszczył nam życie. To było nasze wspólne marzenie... Gdy go zabrakło nie widziałem już sensu w niczym, nic nie było takie samo bez niego.
Rudy chwilę milczał.
- Ciężko będzie, ale spróbuje ci wybaczyć, nie zadziała to tak odrazu, ale powiedzmy, że z czasem.
- Jasne. - blondyn uśmiechnął się lekko.
- Poza tym zorganizujemy wam ślub, jeśli nie macie nic przeciwko.
- Chuuya ja... Nie wiem co-
- Będzie nam bardzo miło Chuuya, dziękujemy. - Rimbaud dokończył za zszokowanego partnera i uśmiechnął się ciepło.
- Nie ma sprawy, każdy zasługuje na szczęście, poza tym znajdę ręce do pomocy.
Spojrzał na resztę.
- A wy? Coś się stało?
Francis podszedł do niego z niezbyt wesołą miną, był trochę przybity.
- Moja żona nie potrafi się pogodzić z stratą naszej córki sprzed kilku lat, teraz Rosabel miałaby dziesięć lat. Zelda po jej porwaniu i zaginięciu trafiła do ośrodka psychiatrycznego...
- Rozumiem i przykro mi, jakoś pomożemy napewno.
- Dziękuję.
Bram odezwał się jako ostatni z nich.
- Chce żebyś przywrócił moją córkę do żywych, na ten moment miałaby z wyglądu koło dziesięciu, może trochę więcej ludzkich lat, Ann zginęła w pożarze z jej macochą.
- Naprawdę mi przykro i nie zostawię tego tak, zrobię co mogę.
- Dziękuję.
- Ale chyba będe musiał zgłębić te historię nim coś zapiszę, tak będzie łatwiej.
- Wiem kto nam pomoże. - odezwał się brunet i w myślach zawołał Raito.
- Słucham cię Osamu, o co chodzi?
- Mogłabyś przenieść Chuuyę do wspomnień tamtej dwójki? - zapytał wciąż w myślach.
- Oczywiście.
Bogini sprawiła, że Chuuya się przeniósł w pustą przestrzeń, kompletną biel.
- Raito? Co ja tu robię?
- Chciałam porozmawiać na osobności.
- O co chodzi?
- Pomogę ci przenieść się do ich wspomnień, jeśli w zamian za to w księdze napiszesz coś o tym, że ty i Arahabaki to osobne istoty, niezależne od siebie.
- Stoi.
Przeniosła go najpierw do wspomnień Amerykanina...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A podczas gdy oni naginali czasoprzestrzeń i wszystko inne, życie dla innych toczyło się dalej swoim tempem.
- Doktorze Mori, a dlaczego dwóch mężczyzna nie może mieć dzieci razem, skoro Mikoto ostatnio adoptowali dwaj panowie?
- Ella to nie takie proste, dwóch mężczyzn może adoptować dziecko, ale nie mieć własne dzieci, z biologicznego punktu widzenia to niewykonalne.
- A to dlaczego?
- To ciężko wytłumaczyć, poprostu taka jest biologia, mężczyźni nie mają takich samych organów jak kobieta do końca, nie są przystodowani do ciąży. Ich ciała by sobie z nią poprostu nie poradziły, gdyby jakoś się stała dla nich możliwa.
- Czyli pan Mori i pan Fukuzawa nie mogą mieć razem dzieci i nie będą?
- Nie Marko, my nie musimy mieć dzieci, mamy koty. - odpowiedział mu tym razem szarowłosy.
- Ale pobierzecie się prawdą?
- Nie chcemy żeby pan Fukuzawa znikał!
- Nie! Nie!
- Nie pozwalamy mu znikać!
Krzyczały dzieci czym rozbawiły byłego szefa agencji.
- Jeszcze tego nie planujemy, ale może kiedyś się pobierzemy, za to napewno nie zostawię Moriego... No przynajmniej nie do momentu zamontowania pralki i remontu kuchni.
- Yuki!
- Tylko żartuje, nie przejmuj się, nie zostawię kogoś kogo kocham tak bardzo.
- Nie strasz tak.
- Wybacz...
- Buzi. - rozkazał trochę.
Yukichi dał mu buziaka i uspokoił się, odrazu mu się humor poprawił. Buziaki w końcu to ulubiona pieszczota Moriego odkąd zaczęli mieszkać razem, z małą akompanią Elise.
- Eww publiczne buziaki.
- Cicho Ted!
Oguai spójrzał na dzieci.
- Jaki podrośniecie to zrozumiecie miłość, a teraz wracać do drzemki inaczej porwie was zły straszny potwór. - udawał potwora, a dzieci rozbawione pobiegły do pokoi.
CZYTASZ
*** // Whispering all the pain... // soukoku 🤫
AventuraMyślałem że mam wszystko, ale to było mylne ludzkie założenie, to normalne dla ludzi... Niezbyt normalne dla mnie, ale od pewnego momentu niezbyt wiele jest tu normalnych rzeczy, to miasto spowijają mroki tajemnic, jest dla mnie inne, nowe, dziwne...