10. Skupiasz się na mnie czy na sobie Guivre?

32 5 0
                                    

Samotność może przytłoczyć to wiedział bardzo dobrze blondyn zamknięty w mafijnej piwnicy, gdzie był sam ze swoimi myślami i wkurzającym Bogiem w jego głowie. Jasne niebieskie tęczówki, więc od kilku godzin próbowały znaleźć dogodny punkt zaczepienia, gramofon, obraz, ściana, łóżko z jakiegoś powodu w swoim skromnym przybytku nie interesowało go to. Chodź starał się wzbudzić u siebie poczucie zainteresowania, jak dziecko próbujące się bawić bez zabawek. Było mu ciężko, okropnie ciężko zdusić w sobie jakiekolwiek myśli o samotności, szczególnie po utracie ukochanego. Nie starając się skupić myśli więcej na otoczeniu po już i tak wielu próbach wyjął z szuflady zdjęcie oprawione w ramkę z małym serduszkiem po boku zwykłej klasycznie czarnej ramki, w której znajdowało się zdjęcie.

Fotografia właśnie przedstawiająca Arthura Rimbauda, nigdy nie pamiętał skąd ją miał, ale wpatrywał się w nią jakby zobaczył piękną księżniczkę, co w zasadzie nie mijało się z prawdą, Arthur miał urodę Śnieżki. Kruczoczarne włosy i blada cera, to łączyło go z nią, ale on był bardziej wyjątkowy, miły, uroczy, kochany, miał najpiękniejszy uśmiech jaki blondyn potrafił kiedykolwiek zapamiętać i wyobrazić sobie spowrotem. Zielone oczy błyszczały szczęściem i spokojem, a także w wielu przypadkach ciekawością i zrozumieniem wobec Paula.

Zabójcę ogarnęła nagła nostalgia, przejechał palcem po szkle jakby chciał przyjechać dłonią po policzku ukochanego. Chciał poczuć dotyk Arthura i chciał móc go dotknąć, ta tęsknota zżerała go. To Arthur sprawił, że już nie czuł się jak broń i maszyna, to on wprowadził go pomiędzy ludzi i uznał za jednego z nich mimo, że Verlaine nigdy nie był do końca zgodny z tymi słowami. Poczuł lekki ból w klatce piersiowej, zascisnął dłoń w miejscu owego bólu, mając nadzieję, że przejdzie. To się jednak nie stało, do błękitnych oczu napłynęły łzy.

- Nauczyłeś mnie żyć pomiędzy ludźmi, ale ciebie już nie ma.... Kto dał ci prawo mnie zostawiać Arthur? Kto dał ci prawo odchodzić w ten sposób?

- Śmierć jest przeznaczeniem, którego on dokonał.

- Zamknij się! Nie rozmawiam z tobą.

- Tak, a ze zdjęciem... Całkiem normalne i napewno ci odpowie. - stwierdził w pełni sarkastycznie Bóg.

- Zajmij się kuźwa sobą Guivre.

- Zajmuje, właśnie teraz, bo ty i ja to jedno. Nie wyprzesz się tego, jesteś moim naczyniem.

- Nawet jeśli to wyobraź sobie, że mam więcej kontroli nad własnym ciałem niż ty nad nim.

- Może... Ale no ile można się mazgaić? On nie żyje, finito, kaput, twoje łzy nic mu nie dadzą, więc przestań płakać jak ludzkie dzieci i rusz tyłek. Stworzymy chaos~

- Daj mi święty spokój... - łzy Verlaina spływały mu po policzkach i spadały na zdjęcie. Naprawdę wolałby żeby coś takiego jak śmierć nigdy nie istniało, ona była przeszkodą, która rozdzieliła go z ukochanym. Dlaczego nienawidził śmierci.

- Je trouverai un moyen d'être avec toi, mon cheri, je n'abandonnerai pas... Nous serons bientôt de nouveau ensemble, je te le promets, ma lilijka.

( Znajdę sposób, żeby być z tobą, kochanie, nie poddam się... Niedługo znów będziemy razem. Obiecuje. Moja lilijko)

Szepnął przymykając oczy i całkowicie ignorując obecność Boga chaosu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dazai za to po niefortunnej sytuacji z księgą, która nie chciała go słuchać zaczął się nudzić, przeglądał w końcu raporty, które polecił mu wypełnić Mori i w tych raportach znalazł sporo informacji, na temat jak się domyślił znajomego rudzielca. Który jak widać już nie jednokorotnie krzyżował swoje drogi z mafią. To co go najbardziej zainteresowało to opisy, w których przedstawiano jak nastolatek walczy z ludźmi mafii, nowatorski styl walki, mógłby dzięki niemu zyskać sporą przewagę, gdyby jego zdolność nie wariowała. Ale ta jak wynikało z różnych zapisów wymykała mu się w pewnych momentach sposób kontroli.

*** // Whispering all the pain... // soukoku 🤫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz