Chuuya przespał cały dzień i obudził się następnego dnia po południu. W dziwnej pozycji na kanapie, jakimś cudem nie bolały go plecy ani nic innego od tego snu, jak widać poprostu przespał kaca. Nie miał ochoty na śniadanie i właściwie na podnoszenie się z kanapy też nie, ale interesowała go dziwna wysłana do niego wiadomość, nie tylko o owcach. Nadawca tej wiadomości wysłał mu też wiadomość kodem morse'a, którego Chuuya za bardzo nie rozumiał, już bardziej język migowy. A kod morse'a? To były dla niego tylko kropki i kreski ułożone obok siebie w jakby wzorek.
Siedział nad tym dłuższą chwilę, próbował to sobie rozrysować, nawet wystukać, ale wciąż nic mu to nie mówiło. Tak więc opuścił hotel nim ktokolwiek się zorientował, że wciąż tam jeszcze był i zadzwonił do Dazaia.
- Za dwadzieścia minut widzimy się w porcie, przy plaży. - oznajmił mu tylko nie dając nic powiedzieć i się rozłączył.
Dazaia nawet to rozbawiło, ta mała owieczka jak na przedstawiciela gangu nastolatków była strasznie upartym człowiekiem. No cóż jak widać to cecha charakteru każdego Chuuy'i, jak się uprze to jest tak zdeterminowany, że tylko w kilku sytuacjach możnaby było zmienić jego zdanie. Chociaż tym razem wraz z zdeterminowaniem usłyszał w głosie Chuuy'i również lekkie zdenerwowanie i nutę niecierpliwości. Pytać już i tak było za późno skoro się rozłączył.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
O ustalonym czasie spotkali się w porcie, brunet oczywiście głupkowato uśmiechał się do Chuuy'i.
- Więc co chibiego wprowadziło w stan takiego zdeterminowania, że do mnie dzwoni?
- Nazwij mnie tak jeszcze raz, a wbije ci te głupią mordę w piasek!
- Awww... Boleśnie, okrutnik z ciebie Chuuya.
- Dazai skończ do cholery! To nie czas na żarty. To poważne.
Momentalnie brunet spoważniał.
- Więc? Powiesz mi o co chodzi?
- Ta, chodź. - poszedł przed siebie w stronę plaży.
Dazai szedł za nim, po chwili dogonił go na tyle, by iść obok i chodzili wzdłuż plaży.
- Nieznany numer wysłał mi groźbę odnośnie owiec i wiadomość wysłaną kodem morse'a.
- Jeśli chcesz zapytać czy ta groźba ma coś wspólnego ze mną, albo z Morim to nie. Szef mafii nie wysyłał nikomu groźby, nie potrzebujemy wojny, a z owcami i tak byłaby ona... Nie obraź się, ale bezsensowna.
- Tak, tak załapałem, ale skoro to nie mafia to kto?
- Tego nie wiem, pokaż te wiadomości.
Chuuya podał mu telefon, przeczytał więc pierwszą wiadomość odnośnie owiec.
" Dlaczego mała owieczka miałaby się bać utraty stada, które ją spowalnia, w końcu sama ma większe szanse by uciec od wilka..."
- Chuuya ta wiadomość nie jest odnośnie owiec, jasne odnosi się do tego, że jesteś w owcach bo to pewnie było inspiracją dla metafory.
- Metafora? To co niby oznacza?
- To jest jak pytanie " dlaczego miałbyś się bać utraty bliskich ci osób skoro bez nich radzisz sobie znacznie lepiej? ".
- Flagi... - szepnął rudzielec, gdy Dazai wyjaśnił znaczenie wiadomości.
- Czyli wiesz, ta wiadomość może mieć coś wspólnego z ich śmiercią skoro brzmi jak czysta groźba.
- Znajdę drania, który ich zabił i pomszczę ich! - w niebieskich oczach Nakahary było widać znaczny gniew i determinację z resztą to zdradzała też czerwona poświata jego zdolności, która go otoczyła, a którą Osamu zniwelował równie szybko co się pojawiła.
CZYTASZ
*** // Whispering all the pain... // soukoku 🤫
AdventureMyślałem że mam wszystko, ale to było mylne ludzkie założenie, to normalne dla ludzi... Niezbyt normalne dla mnie, ale od pewnego momentu niezbyt wiele jest tu normalnych rzeczy, to miasto spowijają mroki tajemnic, jest dla mnie inne, nowe, dziwne...