Rozdział 2. Uczelniane problemy.

2.2K 235 18
                                    

#CMBwatt

Kochani, schemat publikowania rozdziałów się nie zmienia. Rozdziały będą wpadać wtorki, czwartki i soboty o 18:00. 🩵

Miłego czytania! 🩵

***

JOSIE

– To wcale nie jest zabawne, Bezo. – Zakładam dłonie na biodrach i wpatruję się w puchaty ogon wystający spod łóżka. – Oddawaj moją rękawicę, panienko.

Jej ogon zaczyna wesoło przesuwać się na boki, jednak suczka ani śni oddać mi mój sprzęt. W końcu klękam na dywanie, unoszę narzutę i zaglądam pod łóżko. Beza jak tylko mnie widzi, mocniej zaciska zęby na rękawicy i czołga się w bok, aby być jak najdalej ode mnie.

– Oddawaj! – wołam, próbując ją dosięgnąć. Nie udaje mi się to, bo Beza wybiega z drugiej strony łóżka, po czym wystrzeliwuje w stronę drzwi. – Pogniewamy się!

Wzdycham ciężko i unoszę spojrzenie na sufit. Skąd ta seniorka ma aż tyle siły i chęci?

Ta mała łobuziara obrała sobie za cel dokuczanie mi odkąd Hunter przeprowadził się z Cody'm do ich mieszkania. Później, kiedy i ja się przeprowadziłam na swoje, zaczęła robić to samo z Naddie. Ale od jakiegoś czasu na nowo pomieszkuję u rodziców, gdyż w moim mieszkaniu trwa właśnie generalny remont, a Beza porzuciła złośliwości w stosunku do Naddie i na nowo zajęła się mną.

Rodzice nie byli do końca zadowoleni, kiedy rok temu powiedziałam im, że chciałabym się przeprowadzić do swojego własnego mieszkania. Mama miała dwadzieścia lat, kiedy wyniosła się z rodzinnego domu do mieszkania taty, i próbowała mnie nakłonić, abym została u nich trochę dłużej. Jednak uparłam się i przypomniałam im, że Hunter miał osiemnaście lat, kiedy wyfrunął z gniazda, a ja też chciałam się wreszcie usamodzielnić. Pomógł również argument, że u nas często są organizowane rodzinne imprezy, a u siebie miałabym ciszę i spokój na naukę. Trochę trwało załatwienie wszystkich spraw, ale w końcu przeniosłam się do starego mieszkania Huntera i Cody'ego.

Zbiegam po schodach na dół i gonię małą uciekinierkę, która popiskuje z radości. W końcu znajduję ją na kolanach taty, gdzie zwinęła się w kulkę, chowając pod sobą nową zdobycz. Podchodzę bliżej pod jej czujnym wzrokiem, a następnie opadam na kanapę obok taty.

– Oddasz mi tą rękawicę? – pytam ją, jakby miała mi odpowiedzieć. Kiedy próbując wsunąć dłoń pod jej ciałko, zwija się szczelniej. Jęczę z udręka i spoglądam na ojca, który śmieje się coraz głośniej. – Nie pomożesz mi?

– Próbowałem – wydusza przez śmiech. – Prawie mnie ugryzła.

– Ale ma moją rękawicę! – stękam. – Za dwadzieścia minut zaczynam zajęcia, a później prosto jadę na trening. Nie mam czasu, żeby wracać się tu po jedną rękawicę.

Tata przygryza dolną wargę i powoli wsuwa rękę pod jej łapkę, ale ta szybko to wyczuwa i zeskakuje z jego kolan z rękawicą w pysku.

Kocham ją całym sercem i nigdy nie jestem na nią zła, jednak suczka zawsze wybiera sobie moment, kiedy bardzo się śpieszę, aby coś mi podwędzić.

– No cóż... – mamrocze. – Chyba będziesz grać tylko z jedną.

– Jesteś wredna – rzucam w stronę suczki, która dumnie stoi przy fotelu i wesoło macha ogonem. – Mała diablica się z ciebie zrobiła. A jak przychodzi tu Hunt, to udajesz aniołka.

– Trzeba zaoferować jej ciekawą wymianę – odzywa się mama, wchodząc do salonu. Unosi do góry dłoń, w której trzyma dużego smaczka, na widok którego Bezie zaświecają się oczy. Od razu puszcza moją rękawicę i biegnie do mamy. Ta podaje jej smakołyk, a suczka na nowo wskakuje na kanapę i traci zainteresowanie wszystkim dookoła.

CALL ME BACK | Hockey girls #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz