JOSIE
Sapię ciężko i pochylam się do przodu, po czym opieram się dłońmi o uda i zwieszam głowę. Biorę kilka głębokich wdechów, chcąc uspokoić rozszalałe serce. Sama nie wiem, czy bije tak szybko przez wysiłek, czy przez fakt, że Jordan dyszy ciężko obok mnie i palcami odgarnia lekko spocone włosy przy linii czoła.
Nie mam bladego pojęcia, jak się tutaj znalazł, ale śmiem twierdzić, że to jakiś cud. Dopiero co niedawno wpadł na mnie na lodowisku i oblał mnie kawą, a ja sądziłam, że już nigdy więcej go nie spotkam. A tu proszę, sam do mnie przyszedł. I to dosłownie.
Spodobał mi się, nie będę tego ukrywać. Nadal wspominam to, jak złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę sklepiku dla fanów, aby kupić mi koszulkę. Na policzki wpływają mi dorodne rumieńce, kiedy sobie pomyślę, że on mógł mnie podglądać, kiedy się przebierałam w tamtej wnęce. Chociaż po jego zachowaniu nic na to nie wskazywało.
Sama nie wiem, co bardziej mnie w nim pociąga. Jego wygląd i to, że jest nieziemsko przystojny, czy fakt, że nie potraktował mnie jak jakąś celebrytkę. Niestety, już dwa razy nacięłam się na chłopaków, którzy zainteresowali się mną tylko ze względu na to, z jakiej rodziny pochodzę i jak sławnego mam ojca czy brata.
Jordan natomiast wygląda, jakby miał to gdzieś. Choć i tak jest za wcześnie, aby to stwierdzić.
Biorę kolejny głęboki wdech i prostuję się, po czym wbijam w chłopaka zirytowane spojrzenie.
– Oszukiwałeś! – Celuję w niego palcem.
– Ciekawe jak – śmieje się, jeszcze raz odrzucają włosy z czoła. – Jestem wyższy, więc robię większe kroki.
Mrużę oczy i zakładam dłonie na biodrach.
– Jesteś biegaczem? – pytam. – To nie jest możliwe, żebyś biegał tak szybko...
Jordan wyszczerza się w moją stronę i robi teatralny ukłon.
– Trenuję boks – stwierdza.
Biorę nagły wdech, zaskoczona jego odpowiedzią. On chyba to słyszy, bo spogląda na mnie z dziwnym błyskiem w oku.
To by wyjaśniało te jego ogromne mięśnie. A ja na początku sądziłam, że jest hokeistą, bo jego budowa ciała przypomina szafę.
Przygryzam dolną wargę i zerkam na niego niepewnie spod rzęs.
– Masz ochotę na rundkę wokół tego... parku? – proponuje, machając dłonią przed siebie.
– Za tymi drzewami jest plac zabaw dla dzieci – wyjaśniam. – Możemy pobiec tam.
Jordan kiwa głową, a później gestem ręki prosi mnie, abym pobiegła pierwsza. Dogania mnie w kilka sekund, a później bez słowa truchta obok mnie. Cisza, która się między nami pojawia, nie jest niekomfortowa. Poza tym, trudno się biega i w tym samym czasie rozmawia.
W końcu docieramy na plac zabaw, a później opadamy na huśtawki. Odpycham się stopami od ziemi, rozglądając wokół.
To miejsce znaczy dla naszej rodziny prawie tyle samo, co palmiarnia. Mama przyszła tutaj po tym, jak zawistne studentki ją wyśmiały, wujek przyszedł tutaj pijany po zerwaniu z swoją poprzednią kobietą, z którą był dziesięć lat. Może i ten plac zabaw kojarzy się z niemiłymi chwilami, to jednak właśnie tutaj moich rodziców połączyła nić zrozumienia.
Przygryzam wnętrze policzka, nie do końca wiedząc, co powinnam powiedzieć. Na szczęście to Jordan odzywa się pierwszy.
– Dzięki, Josie – mamrocze, grzebiąc butem w piasku pod nami. – Dzięki tobie ten wieczór nie jest aż taki zły.
CZYTASZ
CALL ME BACK | Hockey girls #1
RomancePierwsza część trylogii „Hockey girls" „Josie, błagam cię, oddzwoń do mnie..." Jordan Jervey od dwóch lat jest w szczęśliwym związku, jednak ostatnio coś zaczyna się w nim psuć. Kiedy przychodzi na mecz swojej dziewczyny - Cassie, zamiast skupić się...