Rozdział 14. Pierwszy pacjent.

2.4K 260 23
                                    

JOSIE

– O której zaczynasz pracę? – pyta mama, podając mi przy tym kubek z kawą. Posyłam jej wdzięczny uśmiech i odbieram od niej naczynie, po czym upijam porządny łyk gorącego napoju. – Pomyślałam, żebyśmy podjechały jeszcze do twojego mieszkania i zobaczyły, czy Frost miał rację, gdy powiedział, że wie, jak położyć dobrze płytki.

Odkładam kubek na stół i sięgam po telefon. Wchodzę na pocztę i widzę, że Shane ponownie przesłał mi plan praktyk z dopiskiem, że musiał wprowadzić do niego drobne poprawki. Włączam załącznik i sprawdzam, na którą godzinę powinnam pojawić się w Happy Paws.

Marszczę brwi, kiedy widzę, że Shane nie dodał „drobnych poprawek", a dość mocno zmienił cały plan. Dziwnym trafem, kończę wcześniej w każdy dzień, w którym mam treningi, a pozostałe dni mam nie później niż do dziewiątej wieczorem.

O co w tym chodzi? Przecież klinika jest otwarta całą dobę, a ja byłam przekonana, że wrzucą mnie przynajmniej na jedną nockę, albo będę musiała siedzieć tam do północy. A ja mam kończyć tak wcześnie?

Nagle doznaję olśnienia. To dlatego Jordan, kiedy dzwonił do mnie w sobotę, aby opowiedzieć mi, jak poszła rozmowa z byłym już przyjacielem, zaczął mnie później wypytywać na którą mam treningi i kiedy je kończę. Zrobił to specjalnie, aby mógł powiedzieć Shane'owi, jak ma ustawić mój grafik.

Nie wiem, co mam o tym myśleć. Z jednej strony to słodkie, że Jordan aż tyle dla mnie robi, a z drugiej denerwuje mnie to, że mam aż tyle ulg. W dorosłym życiu nikt nie pójdzie mi tak na rękę, a znajomości nie zawsze są pomocne.

– Więc... Na którą masz? – zagaja ponownie mama.

Wzdycham ciężko i opuszczam ramiona.

– Na dwunastą – mamroczę.

– I w czym problem? – Marszczy brwi w niezrozumieniu. – To chyba dobrze, że nie musisz wstawać wcześnie rano i...

– Jordan to zrobił specjalnie – wtrącam. – On i Shane się przyjaźnią od przedszkola. Wypytał mnie jak mam treningi i poprosił Shane'a, aby dopasował pod to mój grafik.

Mama nie odpowiada, tylko patrzy na mnie bez słowa. W jej spojrzeniu nagle coś się zmienia, bo oczy nagle rozbłyskują radością, a uśmiech coraz bardziej się powiększa.

– I dlatego jesteś taka marudna? – pyta w końcu. – Najwidoczniej zależy mu na tobie i chce sprawić, abyś była szczęśliwa. Na pewno wie, jak bardzo kochasz i hokej, i weterynarię, a skoro mógł sprawić, że będziesz mogła to bez problemu łączyć, to...

– Nie chcę ulg po znajomości – jęczę.

Mama obchodzi wyspę, a później owija wokół moich barków ramiona i mocno mnie do siebie przytula, kołysząc przy okazji na boki.

– Wiem, słonko – mruczy mi do ucha. – Ale to naprawdę dla ciebie ogromne ułatwienie. Poza tym, daj się chłopakowi wykazać.

Kapituluję. Mama ma rację, to dla mnie ułatwienie, dzięki któremu będę mogła spełniać się w każdym kierunku i nie będę musiała wybierać. Dodatkowo... znajdę więcej czasu na spotkania z Jordanem.

Chyba muszę w końcu przełknąć swoją dumę i chęć „zasłużenia sobie na wszystko". Życie mnie tego nauczyło, aby zawsze na coś zapracować, a nie polegać na rodzinie. Nie raz byłam z tego powodu wytykana palcami, bo wszyscy twierdzili, że moje dobre oceny w szkole są spowodowane znajomościami i sławą mojej rodziny. Musiałam się porządnie zapracować, aby udowodnić wszystkim, że na coś mnie stać.

CALL ME BACK | Hockey girls #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz