Epilog. Wyścig po miłość.

2.4K 309 74
                                    

JOSIE

– Musisz być cicho, wiesz? – mówię do suczki, która wesoło merdając ogonem siedzi obok moich nóg i cierpliwie czeka, aż winda zatrzyma się na naszym piętrze. – Jordan o tobie nie wie, ale jestem pewna, że cię pokocha od pierwszego wejrzenia. – Psina szczeka, machając szybciej ogonem.

Nie sądziłam, że dzisiejsze wyjście do schroniska, aby wyprowadzić pieski, skończy się tym, że jednego z nich adoptuję. Jak tylko przekroczyłam bramę, mój wzrok padł na tę białą kulkę zwiniętą w najdalszym kącie pierwszego z brzegu boksu. To dziwne, ale miałam wrażenie, że ta psina mnie do siebie przyciągała. Od razu poszłam do biura i o nią zapytałam. Co, czego się dowiedziałam, sprawiło, że od razu się rozkleiłam.

Nala została znaleziona w rowie razem ze swoją matką i trójką rodzeństwa. Jest to zwykły kundelek i sięga mi mniej więcej do kolana. Jej sierść jest cała białą, poza drobną jasnobrązową plamką na ogonie.

Po badaniach okazało się, że jako jedyna urodziła się z wadą serca. Ma osiem miesięcy i przez ten czas została trzy razy adoptowana i trzy razy oddana z powrotem do schroniska. Ludzie na samym początku zostali poinformowani o jej chorobie, ale twierdzili, że dają sobie radę. Jak się szybko okazało, leczenie ich przerosło i to nie tylko finansowo. Wtedy też poczułam impuls, że to u mnie i Jordana będzie najbezpieczniejsza.

Kiedy weszłam do jej klatki, nawet na mnie nie spojrzała. Chyba z godzinę próbowałam ją do siebie przekonać, a gdy zobaczyła, że nie chcę jej skrzywdzić, wyszła ze mną na spacer. Późnej wróciłyśmy do biura, aby podpisać dokumenty adopcyjne. Na szczęście mogłam to szybko załatwić, bo wszyscy mnie już tu znają.

Byłam tak szczęśliwa, że wraca ze mną do domu, ale przy wejściu do samochodu zaczęły się schody. Była ze mną Daisy i to ona prowadziła, ale Nala była przekonana, że znowu stanie się to samo, co kiedyś. Przypominałam sobie słowa Shane'a, który mówił, że mam bardzo unikatowe podejście do zwierząt, popatrzyłam jej prosto w oczy i zapewniłam ją, że właśnie zlazła wieczny dom. Następnie wesoło wskoczyła do samochodu, a teraz siedzi przy moich nogach i wygląda na podekscytowaną.

W końcu winda zatrzymuje się na odpowiednim piętrze. Nala drepcze obok mnie i z ciekawością rozgląda się wokół. Przykładam palec do ust, nakazując jej być cicho, po czym otwieram kluczem drzwi. Wchodzimy do środka, a ja nie mogę powstrzymać szerokiego uśmiechu, kiedy widzę Jordana rozwalonego na kanapie i oglądającego powtórkę meczu mojego brata.

Cholera, jak można być tak przystojnym, mając na sobie tylko koszulkę, która podwinęła się lekko do góry i ukazująca kawałek brzucha oraz spodenki?

– Wreszcie jesteś! – krzyczy, zrywając się z kanapy.

Decyzja wprowadzenia się Jordana do mojego mieszkania była dość spontaniczna. Pewnej nocy, niecały miesiąc temu. leżąc splątani w kołdrę w łóżku, palnęłam, że chciałabym mieć go przy sobie cały czas. On wtedy rzucił tekstem: „to zamieszkajmy razem".

Oboje zdawaliśmy sobie sprawę, że nasz związek nie trwa ultra długo, ale skoro się kochamy i czujemy się przy sobie fantastycznie, możemy z tym spróbować. Jordan nie sprzedał swojego mieszkania, tylko je wynajął, a dzień po naszej nocnej rozmowie pakował swoje rzeczy. Zgodnie doszliśmy do wniosku, że moje mieszkanie jest większe i będzie nam w nim po prostu wygodniej, jak również tutaj mamy zapewnioną większą prywatność przez większą ochronę budynku. Poza tym, teraz będzie z nami Nala, a w przyszłości... dzieci.

– Wiesz, jak się martwiłem? Dzwoniłem do ciebie chyba ze dwadzieścia razy, a ty nie odbierałaś. Potem dopiero dodzwoniłem się do Daisy, a ona powiedziała mi, że... – Urywa, kiedy zauważa suczkę przy mojej nodze. Nala kuli się lekko niepewnie, ale wtedy Jordan kuca i pozwala jej powąchać jego dłoń. Kiedy uspokaja się na tyle, że chłopak może podrapać ją za uchem, ten unosi na mnie spojrzenie i uśmiecha się znacząco. – A więc to dlatego tak długo nie wracałaś.

CALL ME BACK | Hockey girls #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz