Od razu mówię, że bonus jest dość krótki ❤️ No i nie zapominajmy, że to w końcu historia Jordana i Josie 🤭
***
JORDAN– Josie, spóźnimy się – jęczę, uderzając głową w ścianę.
Chyba z dwadzieścia minut stoję pod drzwiami do łazienki, gdzie zamknęła się moja dziewczyna, aby się przygotować do wyjścia. Mi dała piętnaście minut na prysznic i ogarnięcie się, a sama siedzi już tam chyba od godziny. Nie pozwala mi nawet wejść do środka, bo twierdzi, że chce mi zrobić niespodziankę.
– Jeszcze chwilka!
– Zaraz się tu spocę – marudzę, poprawiając kołnierzyk czarnej lnianej koszuli. Niby nie mieliśmy się stroić w garnitury i tym podobne, ale tak czy siak idziemy na przyjęcie, więc nie wypadało iść tam w koszulce. Dlatego Josie namówiła mnie na tę koszulę, która ma krótki rękaw i oversize'owy krój. Elegancko, ale w moim stylu.
W końcu drzwi się otwierają, a w progu staje moja dziewczyna, na której widok aż tracę dech. Przełykam ciężko ślinę i powoli do niej podchodzę, nie mając pojęcia, na czym zawiesić wzrok.
Wygląda cudownie. Ma na sobie białą sukienkę w drobne, żółte kwiatki z bufiastymi krótkimi rękawami. Dodatkowo dekolt układa się w serce, a cała sukienka sięga do połowy jej łydek. Włosy są upięte w koczek nad karkiem, a kilka kosmyków okala jej twarz.
– Przepiękna jesteś – mamroczę, sięgając dłonią do jej policzka. Josie uśmiecha się pod nosem i wtula w moją skórę. – Boże, nie mogłem wymarzyć sobie lepszej dziewczyny. Wiesz, wydaje mi się, że nic się nie stanie, jeżeli się lekko spóźnimy...
Josie chichocze słodko, a jej policzki pokrywają się dorodnym rumieńcem. Uwielbiam ten widok.
– Musimy iść, Jordan – mówi, klepiąc mnie w pierś. – Nie chcę tego przegapić. Ale później... jestem cała twoja.
Na pewno zauważa błysk w moim oku. Och, tej nocy na pewno nie będziemy spać.
Dziewczyna wsuwa palce między moje, po czym ciągnie mnie do wyjścia z hotelowego pokoju, a później do windy. Proszę mnie nie winić, bo jestem mężczyzną, ale całą drogę na plażę patrzę na jej tyłek, który wygląda nieziemsko w tej sukience. W dodatku Josie ma ubrane, jak ona to nazwała, sandałki na słupku, przez co jej chód nagle robi się bardziej podniecający niż zazwyczaj.
Kiedy wreszcie docieramy do miejsca docelowego, zmuszam się, aby spojrzeć w górę. Jej ojciec by mnie udusił, gdyby zauważył, że ciągle patrzę na jej tyłek. Rozglądam się wokół i widzę, że wszystko jest już gotowe.
Chłopaki wynajęli jakąś firmę, która zajmuje się organizacją takich wydarzeń jak śluby czy właśnie zaręczyny. Mają oni wykupiony fragment plaży przy dużych skałach, który został udekorowany drewnianymi stolikami, duży baldachimem z lampkami i mnóstwem kwiatów.
– O wow... Ale tu cudownie... – Wzdycha Josie. – A po zmroku będzie jeszcze lepiej.
To prawda. Nigdy nie byłem w jakimkolwiek kraju w Europie, ale słyszałem, że plaże w Grecji uchodzą za jedne z piękniejszych. Kiedy Josie powiedziała mi o tym wyjeździe, sądziłem, że polecimy do Francji, w końcu Paryż to miasto miłości, ale wyjaśniła mi, że Cody zadeklarował, że już nigdy tam nie pojedzie. Z jej opowieści wiem, że ich relacja miała wzloty i upadki, a raz prawie zrezygnowali z siebie na zawsze. Ale wyszli z tego zwycięsko, skoro są od lat ze sobą, a od dziś będą narzeczeństwem.
Nie mija dziesięć minut, aż na plaży pojawia się reszta rodziny Josie. Są tutaj nawet dzieci Charliego, choć Emory wydaje się zirytowana, że została zmuszona tutaj przyjść. A Arden i Arian bardziej są zajęci rzucaniem w siebie piaskiem, niż tym, co dzieje się wokół nich.
W końcu pojawiają się Hunter i Cody, ubrani dość podobnie do mnie, z tą różnicą, że postawili na beżowe koszule. Pięć minut później na plażę wchodzą Maisie i Lacey. Pani Grant i pani Lowen zakrywają im oczy, a dziewczyny niepewnie idą do przodu, marudząc na swoich jeszcze chłopaków za to, że mają bardzo głupie pomysły.
– Mówiłam ci, że chcą się nam oświadczyć! – woła Maisie. – To było zbyt podejrzane!
– Sądziłam, że jedziemy na wakacje! – odpowiada jej Lacey, równie głośno.
– I kazali nam zabrać ładne sukienki, a dzisiaj wystroić!
Wszyscy wokół śmieją się z wymiany zdań dziewczyn. A chwilę później rozpoczyna się widowisko.
Hunt i Cody spoglądają po sobie, a później uśmiechają się szeroko, kiedy ich dziewczyny stają naprzeciwko nich. Kiwają głowami, a Pani Grant i Lowen odkrywają oczy Maisie i Lacey, a kiedy te spoglądają na swoich chłopaków, ci klęczą przed nimi z pierścionkami.
Nie skupiam się na przemowie, choć widzę wzruszenie na twarzach kobiet i szerokie uśmiechy mężczyzn. Za to owijam ramiona w pasie Josie i składam pocałunek na jej szyi, po czym sunę po niej nosem, wzdychając jej cudowny zapach do płuc. Słyszę, jak przełyka ciężko ślinę, a chwilę później przekręca głowę i zerka na mnie spod rzęs.
– Kocham cię – mówię bezgłośnie.
Josie posyła mi słodki uśmiech.
– Ja ciebie też – odpowiada.
Jakieś pół godziny później rozpoczynamy zabawę. Muzyka leci głośno z głośników, więc pociągam Josie niedaleko wody i zaczynam się z nią delikatnie bujać do rytmu.
Do you miss the road that you grew up on?
Did you get your middle name from your grandma?
When you think about your forever now do you think of me?
When you close your eyes
Tell me what are you dreaming'
Everything I wanna know it all
I'd spend ten thousand hours and ten thousand more
If that's what it takes to learn that sweetheart of yours
And I might never get there, but I am gonna try
If it's 10000 hours or the rest of my life
I am gonna love you.– Też mam ci się teraz oświadczyć? – wypalam. Josie z trudem bierze wdech. Nie śmieję się, a moja twarz pozostaje poważna, więc nie może doszukać się kłamstwa. Przełyka ciężko ślinę, a ja nie mogę się już powstrzymać i zaczynam rechotać. Dociskam czoło do jej i mruczę: – Nie przejmuj się, nie zrobię tego. To ich dzień. Poza tym... Wiem, że dla nas to za wcześnie. Ale nie zmienia to faktu, że kiedyś to zrobię. W momencie, kiedy najmniej będziesz się tego spodziewała.
Josie nic nie mówi, tylko rozchyla wargi i ociera się nimi o moje. Spoglądam jej w oczy, a nasze oddechy łączą się w jedność.
– Nie mogę doczekać się tego dnia – szepcze, a następnie łączy nasze wargi.
Wierzę, że wtedy na lodowisku nie wpadłem nią przez przypadek. To przeznaczenie, o którym w kółko opowiada Josie, skrzyżowało nasze drogi. A to był najpiękniejszy przypadek w moim życiu.
Josie Lowen jest mi przeznaczona, a ja jestem przeznaczony jej. I jeżeli tylko mi powie, wykrzyczę te słowa na cały głos. Bo kochanie jej, to największy dar, jaki otrzymałem w życiu.
CZYTASZ
CALL ME BACK | Hockey girls #1
RomancePierwsza część trylogii „Hockey girls" „Josie, błagam cię, oddzwoń do mnie..." Jordan Jervey od dwóch lat jest w szczęśliwym związku, jednak ostatnio coś zaczyna się w nim psuć. Kiedy przychodzi na mecz swojej dziewczyny - Cassie, zamiast skupić się...