Rozdział 9: Brat marnotrawny

161 12 6
                                    

Zapraszam do komentowania i gwiazdkowania, to zawsze dodaje mi weny 🫡 tymczasem, miłego czytania, czeka na Was 5 tys słów, xo.

_____________________________

Kolejne dni mijały w zasadzie naprawdę gładko, rzadko widywałem Avery'ego i Mulcibera, co przyjmowałem z ogromną ulgą. Gdy zasypiałem w dormitorium, jeszcze ich nie było, a kiedy budziłem się rano, zdążyli już wyjść. Widocznie Avery miał nadwyrężone ego po ostatnim wydarzeniu, co skutkowało brakiem konfrontacji ze mną, ponieważ w końcu to nie on został pochwalony na ostatnich zajęciach z zielarstwa.

Uśmiechnąłem się pod nosem na samą myśl o świętym spokoju. Siedziałem oparty plecami o ramę łóżka ze swobodnie wyciągniętymi na nim nogami. Bawiąc się kolczykami w lewym uchu, próbowałem na szybko przestudiować rozdział z eliksirów, z których dzisiaj czekały mnie zajęcia. Oczywiście zależało mi na tym, by zrobić wrażenie na Slughornie, pierwsza lekcja, którą już miałem za sobą przebiegła dobrze, ale nie satysfakcjonująco, ponieważ profesor polecił nam wykonać eliksir pieprzowy na rozgrzewkę. To nie było nic spektakularnego, w co było aż trudno uwierzyć, ponieważ ten śmiesznie niski, otyły gość znany był z zamiłowania do wyjątkowych eliksirów. A eliksir pieprzowy zdecydowanie nim nie był.

- Jesteś goto...o, tak, zdecydowanie jesteś gotowy - podniosłem wzrok na Evana, który z uniesionymi brwiami wkroczył do dormitorium. Był już w pełni ubrany, jak zwykle w łazience zajęło mu dłużej, niż powinno, ale teraz wyglądało na to, że mogliśmy się powoli zbierać na śniadanie w Wielkiej Sali. - Głupie pytanie - mruknął i przyjrzał się chwilę mojemu nienagannemu wyglądowi. W przeciwieństwie do mnie wyglądał dość niechlujnie ubrany w wymiętą szatę, luźny biały podkoszulek i dżinsy. Przewrócił oczami i podszedł do swojego pogrążonego w nieładzie łóżka, teraz skupiając się na tym, by coś odnaleźć między kołdrą, a ubraniami. Zatrzymał się na moment i zmierzwił dłonią jasne kosmyki włosów w konsternacji.

- Szczerze, jakoś nie szczególnie mnie dziwi to, że nie możesz niczego znaleźć w tym syfie - mruknąłem z obojętnością, podnosząc się leniwie z łóżka. Wyglądało na to, że jednak chwilę tu posiedzimy, więc miałem jeszcze trochę czasu na zastanowienie się czy wszystko zrobiłem, ponieważ miałem dziwne wrażenie, że o czymś zapomniałem.- Czego właściwie szukasz? - westchnąłem, pakując podręcznik od eliksirów do torby, leżącej na szafce nocnej, tuż obok świecy. Zmarszczyłem brwi, wpatrując się w materiał dłużej niż powinienem. Zdecydowanie coś istotnego wyleciało mi z głowy. Tylko co?

- Tego co ty.

Zamrugałem zdezorientowany i spojrzałem pytająco na Evana, który ciężko westchnął, wzruszając ramionami.

- Chęci do życia.

Prychnąłem i domknąłem torbę, przerzucając ją na łóżko. Skrzyżowałem ręce na torsie i uniosłem brew.

- Bardzo zabawne, choć to trafna uwaga, bo nie mogę cię dzisiaj znieść. Jesteś wolny jak ślimak, a Barty zapewne już na nas czeka, opychając się parówkami.- wymamrotałem i na samo wspomnienie jedzenia, zaburczało mi w brzuchu, co Evan skomentował jedynie parsknięciem.- Czego szukasz?- powtórzyłem.

Przyjaciel popatrzył znów po łóżku, chwycił za pościel i wyrzucił ją w powietrze. Wszelkie przedmioty, które przed chwilą spokojnie leżały, uniosły się teraz razem z materiałem, lecąc w różne kierunki. Ledwie uniknąłem spotkania z różdżką Evana.

- Cholera - sapnąłem w szoku, przenosząc wzrok na swoje łóżko. Tam spokojnie leżała już różdżka chłopaka.

- Szukam podręcznika do eliksirów, wczoraj cały wieczór siedziałem i zapisywałem w nim notatki, żeby było prościej.

Sekret Czarnej Krwi • Jegulus •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz