Rozdział 7

276 35 3
                                    

LILY

I o to moment, w którym dopadają mnie wątpliwości dociera do mnie co zrobiłam.

Zdradziłam męża! Przecież ja taka nie jestem! Nie rzucam się na pierwszego lepszego faceta, którego dopiero co poznałam! Przecież Gabriela znam dopiero dwa tygodnie i... Z Eliotem zrobiłam to dopiero po ślubie, bo chciał mieć „czystą" żonę! A teraz rzucam się na innego jak na kawał mięsa! No przesadzam, ale... To nie ja! A co jest najgorsze? Owszem, obwiniam się o to co się stało i wiem, że nie powinnam, ale nie żałuje i nie cofnęłabym czasu... Muszę się zmierzyć z konsekwencjami. Teraz nawet nie potrafię spojrzeć mu w oczy, dlatego gdy obudziłam się w porze lunchu, postanowiłam zjeść na stołówce dla uczniów by ograniczyć możliwość spotkania Gabriela.

-Pani Simmons! – Zawołał mnie dziewczęcy głos gdy przemierzałam korytarze szkoły, odwróciłam się i odkryłam, że wołała mnie jedna z uczennic.

-Jess? – Znałam jej imię, ponieważ regularnie przyjmowała leki na serce, miała wadę wrodzoną. – Coś się stało?

-Nie mogę znaleźć panny Duck! – Oznajmiła, a mi wręcz słabo się zrobiło. Lisa powinna być teraz w gabinecie i wydawać leki! – Zaczęłam panikować i ruszyłam by ją znaleźć!

-Chodź, dam ci leki i później z nią porozmawiam. – Złapałam ją za ramię i wręcz pobiegłyśmy do gabinetu.

Przed salą była już ustawiona grupka uczniów, którzy powinni przyjąć swoje leki. Cieszyłam się, że nosiłam ze sobą kluczę do gabinetu i bez problemu mogliśmy wejść. Lisy rzeczywiście nie było na stanowisku pracy, wszystkim wydałam leki i przyznaje, że byłam zła. Przecież to nasza praca! Mamy dbać o te dzieci, a ona zniknęła o takiej godzinie! Niektórzy muszą przyjmować leki z posiłkiem, dlatego przychodzą w porze lunchu!

Zamknęłam gabinet i ruszyłam do bufetu, byłam głodna, ponieważ był to pierwszy posiłek dzisiejszego dnia.

A co do Lisy... Nie wiem co zrobić, pierw muszę ją znaleźć! Nie chce iść do dyrektora, bo może coś się stało... Ale chyba Henry powinien wiedzieć...

Weszłam na stołówkę i chwyciłam tacę. Już miałam przeglądać menu, gdy kątem oka zauważyłam Lisę.

Co ona niby robi na stołówce?

Już miałam ruszyć w jej stronę, gdy nagle zauważyłam, że nie była sama.

Co jest?!

Siedziała przy stoliku razem z Gabrielem. Ale dlaczego? Czyżby właśnie z nim flirtowała? Co, jeśli jej zaloty osiągną sukces? A może Gabriel jest jednym z tych mężczyzn co lubią zabawiać się z każdą atrakcyjną kobietą?

-Pani Simmons! – Gdy miałam jak najszybciej stąd wyjść, zawołała mnie Jess która gestem ręki zaprosiła na miejsce obok siebie w kolejce po jedzenie. - Też przyszła Pani zjeść tu lunch?

Nie mogłam się wycofać, więc stanęłam obok niej.

-Tak. Postanowiłam, że zjem tam, gdzie jest ciekawiej. – Wymyśliłam na szybko i chwyciłam pieczone ziemniaczki.

Chciałam dzisiaj uniknąć spotkania z Gabrielem, a okazuje się, że je w stołówce dla uczniów z Lisą... Świetnie...

-W jadalni dla nauczycieli musi być nudno. – Stwierdziła dziewczyna podając mi sałatkę z pomidorów. - Ale słyszałam, że jadalnia jest elegancka. Czujesz się jak w domu, a nie w szkole.

-To prawda... - Ciągle zerkałam w stronę nieszczęsnego stolika i zauważyła to Jess która także powiodła tam wzrokiem.

-Och, a więc tu jest Panna Duck... Powtarza się to samo jak uczył profesor Tom.

Pierwsza miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz