GABRIEL
Miałem ochotę wyrzucić własny telefon. Nie dość, że co jakiś czas wydzwaniał do mnie jakiś nieznany numer, to dodatkowo nie mogłem skontaktować się z Lily. Ciekawe co teraz się stało...
I nie tylko z nim nie miałem kontaktu, Henry jakimś cudem także nie odbierał. Myślałem, że będzie w szpitalu, ale chyba ma teraz dyżury w szkole, ponieważ nigdzie go nie spotkałem. Cały dzień spędziłem w szpitalu, ponieważ wczoraj spadłem z konia i dokuczał mi ból małego palca u lewej dłoni, wziąłem wolne i w szpitalu okazało się, że palec był złamany, na całe szczęście wystarczy tylko szyna.
Później zrobiłem małe zakupy, kupiłem nawet kwiaty dla Lily, bukiet z astrami i margaretek, mam to gdzieś jak wyjaśni to mężowi.
Zerknąłem na godzinę, 10 minut temu zaczęła się wieczorna zmiana Lily.
Pewnym krokiem szedłem prosto do gabinetu lekarskiego.
-Dlaczego ignorujesz moje wiadomości?! – Spytałem już na wejściu.
-No tak... Rzeczywiście dzwoniłeś. – Stwierdził mężczyzna zerkając na swój telefon.
-Henry? – Byłem zdziwiony jego widokiem.
-Te kwiaty dla mnie? To miłe, ale mam chłopaka i nie mam zamiaru go zmieniać.
-Co ty tu robisz? Gdzie Lily?
-Ah, czyli kwiaty dla niej... Ma dwa dni wolnego.
-I nawet mi nie powiedziała... - Mruknąłem pod nosem. To było dziwne, coś było na rzeczy, ale nie wiedziałem co.
-Na jej miejscu raczej też bym nie chciał się z tobą kontaktować.
-Co masz na myśli?
-To nie wiesz? Myślałem, że te kwiaty są właśnie z tego powodu.
-Z jakiego powodu?! – O czym on do jasnej cholery mówił?!
-Lisa zaatakowała dzisiaj Lily z twojego powodu i rozcięła jej wargę.
-Rozcięła jej wargę?! – Byłem wściekły, ignorowałem Lisę, ponieważ nie czułem się zagrożony jej wymysłami, ale jeśli skrzywdziła moją Lily...
-Hmm... Ale już nie zaprzeczysz, że to z twojego powodu?
-Daj spokój, nie udawaj, że nie wiesz o naszym romansie. – Nie musiałem mu nic mówić, ponieważ ten facet i tak wszystko wiedział, miałem wrażenie, że ludzi czytał jak otwarte księgi, gdy on za to jest zamkniętą księgą na kłódkę.
-Racja... Nie da się zignorować czerwonej twarzy Lily za każdym razem jak wspomnę twoje imię. – Westchnął. – Twoja żona wpadła dzisiaj do szkoły i weszła do gabinetu, gdzie była Lisa z Lily. Lisa zaatakowała twoją żonę, a Lily próbowała je rozdzielić. Ta się wściekła i ją uderzyła.
-Moja żona...? – Czułem wręcz jak kolory odchodzą z mojej twarzy.
Zrobiło mi się strasznie słabo i aż musiałem przytrzymać się biurka.
-Och... Lily nie wiedziała o żonie. – Natychmiast to odgadł.
-Muszę do niej iść...
-Nie. – Chciałem już iść, ale zatrzymał mnie jego zimny ton głosu. – Nie pójdziesz do niej.
-Nie zatrzymasz mnie.
-I tu byś się zdziwił. – Nagle wstał z fotela i powoli do mnie podszedł. Musiałem przyznać, że swoją postawą potrafił sprawić, że człowiek czuł to niebezpieczeństwo bijące od niego. – Wasz układ jest popierdolony, ale w przeciwieństwie do niej, ty wiesz, że ona ma męża. A ona zapewne myślała, że powoli buduję z tobą coś więcej niż tylko przygodny seks, jestem pewny, że już myślała o tym by rozstać się z mężem... A teraz okazuje się, że kochanek ją oszukiwał i ukrywał żonę. Lily zapewne teraz nie wie na czym stoi. Nie wie, czy wrócisz do żony...
CZYTASZ
Pierwsza miłość
RomansaOna: Życie Lily nie wygląda tak jak to sobie wyobrażała. Brak dziecka spowodowało, że jej małżeństwo jest praktycznie skończone. Ma nadzieje, że coś się odmieni, gdy wraz z mężem zacznie pracę w renomowanej prywatnej szkole. Lecz serce ją zaskoczy...