Rozdział 18

272 39 2
                                    

GABRIEL

Postanowiłem, że do Lily odezwę się dopiero gdy dostanę rozwód. Ku sprzeciwowi ojca, naciskałem na Olivię by podpisała dokumenty co ostatecznie się stało, gdy dodałem tą informacje do gazet, wtedy nie miała już wyboru. Ojciec był niezadowolony, matka mnie wspierała. Chyba wie, że dla Lily będę nawet w stanie ich opuścić nawet nie oglądając się za siebie. Wiem, strasznie to brzmi, ale z ojcem od dawna nie mam dobrych relacji, więc braku kontaktu z nim nie będę żałował. Gorzej z mamą... Ale mam nadzieje, że to zrozumie.

Upiłem kilka łyków mojego Guinnessa, normalnie nie piłem piwa, ale jak już miałem ochotę, to przez Toma piłem tylko irlandzkie.

W końcu w drzwiach pubu pojawiła się osoba, na którą czekałem. Dłonią wskazałem barmanowi by nalał jeszcze jedno piwo i cierpliwie czekałem.

-Guinness. Nie brałem cię za faceta, który może to pić. – Powiedział Henry, który przysiadł się do mnie i od barmana wziął swoją szklankę piwa.

-Cześć. Dzięki, że przyszedłeś. – Cieszyłem się, że w końcu znalazł dla mnie czas.

-Przez miesiąc nie odezwałeś się ani słowem, a jak już zadzwoniłeś to powiedziałeś, że nie jest to rozmowa na telefon. Szczerze? Przyznaje, że mnie zaniepokoiłeś. Chciałem iść do jadłodajni, pomóc im przygotować posiłki na jutro, ale zrezygnowałem i masz mój czas, mów co się dzieje.

-Czy ty w ogóle bywasz w domu? Tydzień czekałem na nasze spotkanie, bo ciągle siedzisz w szpitalu i jeszcze chcesz mi powiedzieć, że po tylu godzinach pracy idziesz jeszcze na wolontariat?

-Chyba kiedyś ci powiedziałem, że nie lubię nic nie robić... Albo Lily... Nie ważne. Ze swoim czasem robię to co chcę.

-Po prostu mnie zadziwiasz, to tyle.

-Okej, mów jaką rozmowę odkładasz na bok?

-Słucham? – Upiłem kilka łyków piwa udając, że nie wiem o czym on mówi.

-Nie wkurzaj mnie. Mów czego chcesz.

Westchnąłem.

-Czy masz kontakt z Lily? – Spytałem, a on spojrzał na mnie zaskoczony, a po chwili zmarszczył brwi.

-Czy mam... Co odpierdoliłeś?

-Nic...

-I zakładam, że nie masz z nią kontaktu?

-Nie.

-To te twoje nic musiało być wielkim nic. – Stwierdził spokojnie.

Najbardziej mnie u niego denerwowało, że genialnie potrafił ukrywać emocje przez to nie wiedziałem na czym stoję.

-Lily poznała moich rodziców... - Przyznałem.

-I chyba nie poszło zbyt dobrze, co?

-Moi rodzice to dość znani ludzie. Pewnie słyszałeś o firmie Hendersonów, o ich badaniach, lekach... Jestem ich synem.

-O ja pierdole! – Krzyknął dość głośno. – Przecież ona to Greenwood!

-Skąd wiesz? – Nie podobało mi się, że tak dużo o niej wiedział...

-I co zrobiła? Uciekła? Nie dziwie się! – Kompletnie zignorował moje pytanie. – Jestem pewny, że jej nic nie powiedziałeś, bo inaczej bym wiedział i rzuciłeś ją na głęboką wodę!

-Nie chciałem tego! Rodzice mnie zaskoczyli i tak Lily dowiedziała się prawdy...

-A chciałeś to ukrywać? – Wyciągnął swój telefon i zaczął coś w nim szukać.

Pierwsza miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz