Rozdział 13

254 35 3
                                    

GABRIEL

To, że przechodzę katuszę to za mało, oczywiście musiałem spotkać Lily i po wyrazie jej twarzy wiedziałem, że rozmawiała z Olivią.

Już denerwowało mnie, że nie miałem szansy porozmawiać z Lily. Tak, trochę zjebałem... Powinienem od początku być szczery i powiedzieć, że mam żonę, ale chyba naprawdę sądziłem, że dostanę rozwód i one nigdy się nie spotkają.

-Wołałam cię. – Powiedziała Olivia, gdy już do mnie podeszła. – Tęskniłam! – Chciała mnie pocałować, ale odwróciłem twarz i jej lepkie usta od błyszczyku wylądowały na moim policzku.

-Nie mam zbyt dużo czasu. Chciałaś się spotkać to jestem. Mam nadzieje, że masz dokumenty rozwodowe.

-Usiądźmy! – Pociągnęła mnie do stolika, niechętnie, ale usiadłem. Teraz raczej wolałbym pobiec za Lily, ale muszę dostać ten cholerny rozwód.

-Rozstańmy się w pokojowych stosunkach. I tak mamy rozdzielność majątkową, bierz co twoje i żyj swoim życiem.

-Gdyby nie ten twój stary przyjaciel to byśmy nie mieli tej rozdzielności, nawet twój ojciec był temu przeciwny.

-Ojciec chciał, byś podpisała intercyzę, którą on stworzył, to było dość wygodne dla ciebie, ponieważ w razie rozwodu dużo byś zyskała. Cieszę się, że Tom przy mnie był i poważnie ze mną porozmawiał. Dzięki temu intercyza ostatecznie podzieliła nasze majątki nawet po ślubie, co moje to moje, co twoje to twoje. Mogłaś się nie zgodzić.

-Wtedy by nie doszło do ślubu.

-Może i tak by było najlepiej. Nawet nie masz nazwiska Hendersonów.

-Twój ojciec zapewniał mnie, że w przyszłości zmienisz nazwisko...

-Mój ojciec to, mój ojciec tamto. Nieraz zastanawiam się za kogo wyszłaś za mąż, za mnie, czy za ojca?

-Wiesz, że za ciebie... Gabrielu... Moje uczucia do ciebie są prawdziwe.

Parsknąłem śmiechem.

-Błagam. – Pokręciłem głową. – Dla ciebie liczy się nazwisko Henderson, nic więcej.

-Mój ojciec połączyłby nasze firmy gdybym urodziła dziecko... Pomyśl sobie, ile zyska wasza firma!

-Chyba chciałaś powiedzieć, pomyśl sobie, ile zyska wasza firma. Naprawdę sądzisz, że potrzebujemy was?

-Twój ojciec z jakiegoś powodu nas połączył!

-Bo jesteś dobrą partią i tyle. A teraz, daj mi papiery, naprawdę nie chcę spotykać się w sądzie.

-Pójdź ze mną do łóżka, jeśli ten jeden raz nie zajdę w ciąże, dam ci rozwód.

Nie wiedziałem, czy mam się śmiać, czy też nie.

-Olivia...

-Błagam cię, przecież wiesz, jak pragnę dziecka!

-Chyba dziecka Hendersonów... - Mruknąłem pod nosem. – Nie ma mowy, nie kocham cię i nie pozwolę usidlić się przez dziecko.

-Chodzi o tą cała Lisę, tak? – Prychnęła. – Jesteś dziwny, wiesz? Przecież ona jest podobna do mnie! Widać, że dba o siebie tak samo jak ja, a sam mówiłeś, że nie lubisz kobiet, które wstrzykują sobie botoksy w usta i w policzki!

-Mogę spotykać się z kim chcę. – Podszedł kelner by przyjąć nasze zamówienie, ale odesłałem go. – Masz podpisane papiery, czy nie?

-Nie dam ci rozwodu.

Pierwsza miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz