Rozdział 16

273 36 1
                                    

LILY

Obudziłam się z myślą, że wszystko układa się po mojej myśli. W pracy mogą być problemy... Mam nadzieje, że jej nie stracę, ale nawet jeśli to teraz mam jakieś doświadczenie i może znajdę ją gdzieś indziej. Nie wiem co z domem i ogólnym majątkiem... Moi rodzice mieli bliską znajomą, która jest sędzią i z tego co pamiętam, zajmowała się rozwodami. Powinnam się do niej zgłosić, dowiedzieć się czy przyjęłaby mnie na szybszą rozprawę by jak najszybciej się rozwieść. Uważam, że dom powinien trafić do mnie. Od ślubu zajmowałam się nim, zajmowałam się mężem. Owszem, nie pracowałam, ale także coś wnosiłam do tego małżeństwa. Eliot niech weźmie auto i oszczędności, które ma na lokatach.

Później o tym pomyślę, teraz spędzam czas z Gabrielem, nie chce myśleć o innym.

Wyskoczyłam z łóżka i szybko się ubrałam.

Gabriela nie było w łóżku, więc domyślam się, że przygotowuje śniadanie.

Wyszłam z sypialni i wtedy usłyszałam czyjeś głosy. Serce mocniej mi zabiło. Czyżby Olivia wróciła? A może to Agnes przyszła mnie odwiedzić a drzwi otworzył Gabriel? Czy nawet kilku dni nie możemy mieć spokoju?

Z niepokojem ruszyłam do schodów, stanęłam właśnie na jednym schodku, gdy zobaczyłam kto do nas zawitał.

Wszyscy na mnie spojrzeli i na twarzy Gabriela zawitało przerażenie.

W salonie stali państwo Henderson. Od rozprawy nie byliśmy wspólnie pod jednym dachem.

-Ona?! – Ryknął pan Henderson. Coś mi tu nie pasowało.

-Co tu... - Na chwilę zamilkłam. Henderson patrzył na mnie pełnym nienawiści wzrokiem, a jego żona akurat patrzyła na Gabriela z pewną czułością... - Jesteś ich synem? – Spytałam mając nadzieje, że mam tylko jakieś przewidzenia.

Cisza... Gabriel wyglądał jakby miał zaraz zemdleć. Nie podoba mi się to...

-To twoi rodzice? – Spytałam.

-Panna Greenwood... - Wysyczał pan Henderson. - Córeczka tatusia, który puścił z dymem ważny projekt!

-Przestań! I tak dużo już przeżyła! – Zawołała jego żona.

-Mam przestać?! Nasz syn pieprzy się z dziewczyną, której rodzice prawie nas zrujnowali!

-Byli naszymi przyjaciółmi!

W moich oczach pojawiły się łzy. To jakiś koszmar! Pan Henderson zachowywał się dokładnie tak samo jak przed laty! A Gabriel stał tam z przerażoną miną nawet nie zaprzeczając, że jest ich synem...

-Jak śmiecie twierdzić, że to ich wina, kiedy to wy zaniedbaliście procedury bezpieczeństwa?! – Krzyknęłam nie mogąc znieść, że znów poniża moich rodziców.

-Przypomnieć ci, że sąd zadecydował inaczej?! – Wysyczał starszy mężczyzna.

-Wystarczy! – W końcu Gabriel odzyskał głos. - Nie macie prawa wtrącać się do mojego życia!

-Jesteś dziedzicem fortuny! Oczywiście, że mam prawo! – Wykrzyczał jego ojciec.

-Dawno się tego wyrzekłem!

-Rodziny nie możesz się wyrzec! Myślisz, że pozwolę ci z nią być?! Jej rodzice przynajmniej byli naukowcami, a ona kim jest?! Zwykłą pielęgniarką!

Oczywiście... Wtedy też wyśmiewał się z wyboru moich studiów...

-Jesteś bogatym snobem który myśli tylko o sobie i o swoich interesach! – Powiedziałam patrząc mu prosto w oczy. - Mówicie, że przyjaźniliście się z moimi rodzicami? Nie wierzę by przyjaźnili się z tak samolubnym człowiekiem jak ty! W innych widzisz tylko to co możesz od nich zdobyć, co możesz od nich dostać... Nie widzisz w nikim człowieka!

Pierwsza miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz