Rozdział 9

283 35 4
                                    

LILY

O dziwo, gdy się obudziłam, nie bolała mnie głowa. Trochę wczoraj wypiłam... Eliot mnie zabije i nie chodzi o to, że nie wróciłam do mieszkania. Zgodziłam się by zostać matką chrzestną... Eliot uważa, że jeśli nie mogę mieć dzieci to nie zasługuje nawet na to. Alice ma dwójkę dzieci i za każdym razem musiałam odmówić, a teraz zgodziłam się by zostać matką chrzestną na prośbę tak naprawdę obcej mi kobiety.

Westchnęłam i powoli się podniosłam. W pokoju byłam sama, oczywiście pamiętałam wydarzenia poprzedniej nocy.

Może i byłam trochę wstawiona, ale nie zapomnę dotyku Gabriela.

To robi się niebezpieczne, a ja nie wiem co robić.

Mogłabym być z Gabrielem... Związek z nim byłby na pewno inny niż z Eliotem. No, ale czy Gabriel myśli o mnie poważnie? Tego właśnie nie wiem...



Odświeżyłam się i zeszłam na dół do baru, gdzie goście jedli posiłki, trochę się zdziwiłam, ponieważ lokal raczej wyglądał na taki który serwuje tylko alkohol.

Rozejrzałam się i Sarah pomachała mi ręką. Z delikatnym uśmiechem dosiadłam się do niej.

-Zamówiłam ci angielskie śniadanie. – Oznajmiła. – Sądzę, że była to najbezpieczniejsza opcja.

Spojrzałam na jajka z kiełbaskami i dodatkami. Przyznaje, że byłam głodna.

Gdy zaczęłam jeść, kobieta nalała mi herbaty.

-Nasi mężczyźni poszli do księgarni, niedługo powinni wrócić. – Gdy to powiedziała prawie zakrztusiłam się jedzeniem.

-Gabriel nie jest mój! – Krzyknęłam, gdy przełknęłam jajka.

Zaśmiała się, ale tego nie skomentowała.

-Naprawdę nie jest... - Mruknęłam pod nosem i wróciłam do jedzenia.

No bo nie jest, prawda?



Po śniadaniu Tom z żoną chciał jechać do szkoły, więc to był dobry moment bym i ja z Gabrielem wrócili. Mężczyzna zabrał mnie na parking przed barem nie pozwalając wezwać taksówki.

-Ściągaj ten płaszcz. – Nakazał stając przy motorze.

-To jest kimono. – Oznajmiłam. – Jest zimno.

-Jest długi i może zaplątać się w koła. – Nagle ściągnął swoją kurtkę i mi ją podał.

-Oszalałeś? Teraz będzie tobie zimno!

-Ściągaj. – Nakazał.

Ściągnęłam kimono, a on je schował do torby przymocowanej do motoru.

Patrzył na mnie wyczekująco, więc założyłam jego kurtkę, natychmiast otulił mnie zapach rumianku? Aż jawnie zaczęłam wąchać.

-Co robisz? – Spytał.

-Rumianek?

-To są jakieś żarty... - Jęknął i z torby wyciągnął męski sweter.

Po chwili założył mi kask zapinając go pod moją brodą.

-A ty? – Spytałam podnosząc do góry szybkę, która ochraniała moje oczy. Mam nadzieje, że mnie słyszał, ponieważ kask zasłaniał także moje usta.

-Mam tylko jeden. – Oznajmił i usiadł na motorze. – Wskakuj.

-To niebezpieczne! Wezwę taksówkę!

-Wsiadaj. – Odpalił silnik i aż podskoczyłam.

Zamknęłam szybkę i usiadłam za nim obejmując go w pasie.

Pierwsza miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz