Rozdział 10

3K 228 71
                                    

Ames przeniósł się w sam środek bitwy. Żołnierze prowadzeni przez Eliasa przebili się przez linię obrony Królestwa Wody i choć minęła dopiero godzina od ataku, już przechylili szalę zwycięstwa pierwszej bitwy na swoją stronę.

Phyllon nigdy nie dbał o dobrze wyszkoloną armię a o jej wielkość, jednak Ames uważał, że stronie płomieni szło zbyt łatwo. Żołnierze Wody powinni stawiać większy opór, wykorzystywać zdecydowanie więcej mocy. Po wojnie pamiętał, że powietrze w starciu między Ogniem a Wodą, było nieznośnie gorące i pachniało parą. Teraz czuł jedynie smród spalenizny i nietypowy zapach przesiąkniętego śmiercią prochu.

Jakiś głupiec zaszedł go od tyłu, lecz zanim zdążył zamachnąć się mieczem, zamienił się w popiół. Ames sięgnął do źródła, wydobywając z niego resztki mocy i wypuścił z siebie zielone strugi. Wstęgi ognia odnalazły wrogów i spaliły wszystkich w promieniu trzech kilometrów, pozostawiając żołnierzy jego królestwa nienaruszonych.

Elias odwrócił się zaskoczony i szybko odnalazł wzrokiem króla. Schował zakrwawiony miecz do pochwy, a następnie przeszedł przez proch ofiar, który nie zdążył jeszcze opaść i znalazł się przy Amesie, który oznajmił:

– Kupiłem nam trochę czasu na rozmowę.

Zamaskowany zmrużył oczy.

– Spaliłeś ich, by porozmawiać?

Ames skinął głową.

– Coś jest nie tak. Byłem u Sapphiry i...

– Słucham? – Elias wtrącił się, prostując plecy. – Chyba nie chcesz powiedzieć, że...

– Poszedłem ją zabić – wykrztusił. – Ale potem, w jednej chwili, przeszło mi przez myśl, żeby się oddać. Sądziłem, że gdy poczuje smak śmierci, zacznie negocjować. Ale ona nie chce nic w zamian.

Elias zignorował wzmiankę o oddaniu się Sapphirze i zamiast tego spytał:

– Nie wyczytałeś nic w jej myślach? Żadnej lokalizacji, która zbliżyłaby nas do Souline?

Ames przez chwilę się nie odzywał, aż oznajmił zachrypniętym głosem:

– Nie mogłem wejść do jej głowy.

Elias poruszył się niespokojnie i automatycznie zacisnął dłoń na rękojeści miecza. Nie spotkał się jeszcze z tym, żeby oprócz Ignatii, Ames wszelkimi staraniami nie mógł przeniknąć do czyjegoś umysłu. Przeszło go niepokojące uczucie, że obecna wojna będzie bardzo różniła się od poprzedniej.

– Jak to?

– Nie wiem. Ale zdarzyło się to już trzeci raz.

– Trzeci? – Elias zmarszczył brwi, ale zaraz przypomniał sobie o barierze Bahar i Bokhaida. – Chodzi ci o Ignatię i bliźniaki?

– Potrafię rozpracować barierę bliźniaków, po prostu zajmuje to dużo czasu. Z Sapphirą jest inaczej, tak samo jak z moją siostrą.

Generał był coraz bardziej skołowany

– Więc o kim mowa? – Gdy król nie udzielił mu odpowiedzi, warknął: – Ames, do cholery, zacznij mówić z sensem!

– Muzyk.

Przez strażnika przetoczył się szok.

– Muzyk? Ale przecież...

– Sprawdzałem jego umysł? – Zaśmiał się szorstko, kręcąc głową. Strąki oblepionych krwią włosów przysłoniły mu oczy. – Owszem. Dotarłem jedynie do kilku wspomnień, a z innych mnie przerzucało. Zwaliłem to na zaklęcie i fakt, że przebywał piętnaście lat na dachu. Wszystko, co wyczytałem w jego głowie, zgadzało się z jego późniejszymi słowami, ale odnoszę wrażenie, że w jakiś sposób zmanipulował wspomnienia. Obserwowałem go później, bo nie dawało mi to spokoju, jednak nic nie wzbudziło moich podejrzeń. Tyle się działo, że...

Węzęł krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz