Rozdział 1

2.2K 199 62
                                    

Czas zwolnił.

Świat zatrzymał się na cenne sekundy, kiedy niewyobrażalnie silny podmuch mocy wypełnił podziemny korytarz. Odruchowo uniosłam ręce, by chronić głowę, gdy wokół wybuchła nagła jasność, jednak nic mi się nie stało. Z wahaniem uniosłam lekko powieki i mrużąc oczy, zobaczyłam, jak osoby przede mną z trudem walczą, żeby nie zostać rozerwanym na strzępy, podczas gdy ja stałam całkowicie nienaruszona.

Zielony płomień nawet się do mnie nie zbliżył, zupełnie jak wtedy, gdy Ames uratował mnie przed więźniami. Rozszalałym wzrokiem obejrzałam się dookoła, szukając go. Musiał tu być, prawda? Skoro była tu jego moc, nie krzywdząc mnie, on również musiał.

A jednak nie znalazłam go.

Moc powoli opadła, skwiercząc złowrogo w powietrzu i wokół na powrót zagościł mrok. Zamrugałam, pragnąc jak najszybciej przyzwyczaić oczy do ciemności. Oddychałam szybko, z trudem, nie potrafiąc pojąć, co właściwie się stało. Panika ścisnęła mi klatkę piersiową, gdy patrzyłam na trzy stojące przede mną osoby, które nie spuszczały ze mnie wzroku, ale też nie wykonały żadnego ruchu. Wydawało mi się, że każdy był w szoku wybuchem tak niezmierzonej potęgi.

Chciałam uciekać, moje nogi wręcz rwały się do biegu, ale nie miałam pojęcia, gdzie się skierować. Ze wszystkich stron otaczały mnie ziemia i ciemność. Przebywaliśmy gdzieś w tunelach, ale biorąc pod uwagę ich rozbudowaną sieć, mogłam być dosłownie wszędzie. W jednej z ksiąg znalazłam kiedyś mapę podziemnych korytarzy i przypominało to nieskończony labirynt bez wyjścia.

Ames powinien mnie już znaleźć. Zawsze mnie znajdował.

– Miałaś rację – odezwała się Sapphira do fałszywego Eliasa.

Przeniosłam na niego wzrok, zastanawiając się, dlaczego zwróciła się do niego jak do kobiety, gdy na moich oczach potężna sylwetka strażnika zafalowała, zmniejszyła się, po czym całkowicie zmieniła w osobę, którą uważałam kiedyś za przyjaciółkę. Która pomogła mi wiele razy i podzieliła się historią swojego królestwa.

Bibiana.

Poczułam napływające do oczu łzy zdrady. Jej twarz nie wyrażała niczego, gdy skinęła lekko Sapphirze, a ja zastanowiłam się, jakim cudem zapomniałam o tak ważnej informacji. Przecież sama powiedziała mi, że posiada dar zmiany formy.

Jak mogłam to przeoczyć?

J a k?

– Dlaczego? – wykrztusiłam, a pojedyncza łza potoczyła się po moim policzku.

– Nie ma czasu na tłumaczenie – odparła Sapphira. – Muszę coś sprawdzić.

I zanim zdążyłam mrugnąć, poruszyła się tak szybko, że nie zauważyłam momentu, w którym złapała mnie za nadgarstek. Zesztywniałam przekonana, że za sekundę skręci mi kark, jednak ona przekrzywiła głowę i przyjrzała mi się z zainteresowaniem.

– Fascynujące – szepnęła z podziwem i odwróciła się do Casimira. – Wystarczą myśli?

– Jak widzisz – wymruczał.

Sapphira powróciła do mnie spojrzeniem niesamowicie niebieskich oczu i nagle...

Nagle niewidzialna moc odrzuciła ją ode mnie. Poleciała kilka metrów w tył, odbiła się od ściany i upadła na ziemię. Moją uwagę przykuł krótki błysk, który pojawił się gdzieś na mojej piersi.

Naszyjnik.

Przed oczami stanęły mi ostatnie chwile z Amesem, gdy podarował mi z powrotem zmodyfikowaną zawieszkę w kształcie puzzla.

Węzęł krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz