Rozdział 26

1.2K 157 49
                                    

Chwilę po zniknięciu Amesa zostałam mocno uderzona w tył głowy. Nie zdążyłam nawet poczuć zaskoczenia – natychmiast straciłam przytomność i wpadłam do ciemnej, bezkresnej toni. Dryfowałam w niej, nie słysząc nawet szmeru ciszy. Czułam zwodniczy komfort, fałszywe wytchnienie. Ponieważ im dłużej przebywałam w mroku, tym bardziej tonęłam na powierzchni.

Czy kiedykolwiek się stąd wydostanę?

Czy może utonę i już nigdy nie powrócę?

***

Gęsty mrok powoli przerzedzał się, przeganiany promieniami jasności. Moje powieki zatrzepotały, a zamroczony umysł miał problem z przypomnieniem sobie, co się wydarzyło i gdzie się znajdowałam.

– Pobudka, Souline.

Poderwałam się na dźwięk otoczonego aurą złowieszczości głosu. Zerknęłam w bok, gdzie Casimir siedział niewzruszony na fotelu, opierając zgiętą rękę na podłokietniku i trzymając podbródek na wnętrzu dłoni. Odziany w aksamitny garnitur prawie zlewał się z kolorem krwistoczerwonego obicia siedziska.

Wspomnienia zalały mój umysł, dręcząc mnie widokiem spanikowanego i pokonanego wyrazu twarzy Amesa. Zawarł pakt krwi, by mnie uratować. Z tym łajdakiem, który siedział naprzeciwko mnie, narażając niewinnych mieszkańców Królestwa Ognia na śmierć. I mimo strachu, którego nie sposób było nie odczuwać przy Casimirze, ogarnęła mnie wściekłość. Pragnęłam, by zapłacił za cały ból, który wywołał. Pragnęłam zemsty.

Patrzył na mnie beznamiętnym, ale zarazem przenikliwym wzrokiem, jakby mógł przejrzeć mnie na wylot. Odnosiłam wrażenie, że zna każdy mój sekret, każdą nieczystą intencję. Powstrzymałam chęć poruszenia się, by nie okazać, jak bardzo czułam się przy nim nieswojo i niepewnie.

– Jak się spało?

Zignorowałam go i opuściłam stopy na posadzkę. Dopiero na dotyk zimnego, gładkiego szkła zorientowałam się, że ktoś zdjął mi buty i skarpetki. Ubranie jednak pozostało to samo co na uczcie, przypominając mi o hektolitrach krwi, które się ze mnie wylewały. Zaschnięta posoka sprawiła, że spodnie oraz koszulka stały się sztywne i tępe, w strukturze trochę przypominając mi drewno. Mały supeł paniki zacisnął mi gardło, gdy powstrzymywałam gryzącą potrzebę, by natychmiast zrzucić z siebie pobrudzone ciuchy wywołujące swędzenie skóry. Zmusiłam się, by odwrócić uwagę od nieprzyjemnego uczucia i skupiłam się na Casimirze, który rzucił:

– Powiedziałaś do Amiasa coś interesującego.

Posłałam mu wściekłe spojrzenie i warknęłam:

– Och, odwal się.

Zamrugał zaskoczony, po czym zaśmiał się cicho pod nosem, kręcąc głową.

– Cóż, tego się nie spodziewałem.

Wstałam.

– Myślisz, że dam ci się pastwić moją porażką? Czekaj, uprzedzę cię. Zakochałam się w totalnym nieudaczniku, który mimo ogromnej mocy, nie potrafi uratować mnie przez tyle czasu! – Zaśmiałam się gorzko. – Po ostatnim spotkaniu porzuciłam nadzieję na cokolwiek, nie martw się. Mam już tego dosyć, więc oszczędź sobie komentarzy – wyplułam ze złością.

Casimir zmrużył bladoniebieskie oczy, a jego twarz zasnuła się podejrzeniem.

– Co kombinujesz, Souline? Wszyscy wokół wiedzą, że go kochasz.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 7 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Węzęł krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz