Michał załatwił tą sprawę po tygodniu. Ewelina Szpak miała nie zasiadać w komisji, więc mogłam spokojnie kontynuować swoje męki nad pracą licencjacką. Pewnego wieczoru zaczęliśmy rozmawiać o tym, że w końcu wypadałoby powiedzieć o nas rodzicom. To znaczy Jaśkiewicz miał to już za sobą, ale ja nie potrafiłam tego zrobić; bałam się jak zareagują na różnicę wieku i fakt, że sypiałam z własnym wykładowcą. No cóż... Ustaliliśmy wspólnie, że najpierw pojedziemy do jego domu rodzinnego, a innego dnia do mnie. Postanowiłam jednak uprzedzić moich rodziców, że mam chłopaka, żeby się na to jakoś psychicznie nastawili.
Któregoś dnia, kiedy siedziałam w salonie z mamą i z tatą, okazja, żeby im to wyjawić nadarzyła się sama:
– Nie uwierzysz kogo spotkałam! – Zaczęła moja mama.
– Kogo?
– Panią Wiślewską. – Pani Wiślewska uczyła mnie języka polskiego w podstawówce. Była najlepszą polonistką wszechczasów.
– I co mówiła?
– Pytała się o Ciebie. Powiedziałam jej, że studiujesz francuski, że planujesz zrobić doktorat...
– Ale super! A ona jak tam?
– Nic się nie zmieniła. Pytała czy masz już jakiego męża. – Zaczęła się śmiać.
– Może już za niedługo...
– Za niedługo...? Masz chłopaka? – Mój tata z pozycji leżącej, podniósł się i usiadł.
– A mam!
– Jak to? Kogo?
– Michała.
– Jakiego Michała?
– Michała ode mnie z uczelni.
– Ale jak on wygląda? Studiuje też francuski?
– Tak, jest chudy i ma ciemne włosy.
– Ale to wy macie jakiegoś Michała w grupie? – Dopytywała mama.
– Nie...
– Jest stopień wyżej?
– Tak.
– A masz jakieś zdjęcie? – Dopytywała. Pokazałam jej bez wahania, bo wiedziałam, że Michał nie wygląda na swój wiek.
– To kiedy tu z nim przyjdziesz?
– Może w przyszłym tygodniu. – I poszłam na górę pod pretekstem nauki.* * *
We wtorek wspólnie z Michałem ustaliliśmy, że nie idę na literaturę, gdyż mieliśmy wdrożyć nasz plan w życie i pojechać do jego rodziców na zapoznanie. Zgodnie z naszymi ustaleniami, poszliśmy w stronę samochodu osobno, ale kiedy byliśmy w miarę blisko niego, pocałowaliśmy się na przywitanie i przeszliśmy kilkanaście metrów za ręce. Kiedy wsiedliśmy do jego Audi, przed maską zobaczyłam jedną z moich wykładowczyń; doktor Mrówkę. Byłam przerażona. Czy właśnie wtedy miało się wydarzyć to, czego obydwoje baliśmy się najbardziej?
– Czekaj kochanie. Załatwię to. – Powiedział mój ukochany przerażonym głosem.
– Michał, ja jestem zobowiązana iść teraz do sekretariatu i to zgłosić.
– Beata, ale zaczekaj, proszę. Daj mi to wyjaśnić. – Słyszałam całą rozmowę, gdyż Doktorek zostawił otwarte drzwi.
– Michał, ale tu chyba nie ma nic do wyjaśniania. Dla mnie wszystko jest jasne, masz romans ze studentką.
– Beata, ale proszę Cię, to nie jest tak jak myślisz. Wsiądź do samochodu i wszystko Ci wyjaśnimy. – Przegadywali się.
– No... Niech Ci będzie. – I wsiedli. Pani Mrówka usiadła z tyłu.
– Michał, ja już jestem w stanie zrozumieć to, że zostanę wyrzucona, ja rozumiem. Praca jest ważniejsza, jak będzie trzeba, to nawet sama zrezygnuje. – Zaczęłam panikować. Nie chciałam, żeby przeze mnie miał dyscyplinarkę albo naganę. Albo co gorsza, obydwa.
– Klara, jak ktoś ma z czegoś rezygnować, to ja. Ja już zawód mam.
– Michał, ja Cię nie poznaje? Jakie rezygnować?! Co? Ty i studentka? – Ekscytowała się kobieta.
– A Pani?! Nie jest Pani wstyd? Nie boi się Pani?! A Ty Michał?!
– Beata, jesteśmy od prawie pół roku w związku.
– Jakim związku, Michał?! Co Ty opowiadasz?! – Nie dowierzała.
– Beata, w śmiertelnie poważnym.
– Jak to śmiertelnie poważnym?! – Nie mogła uwierzyć kobieta.
– Michał, profesor Romański tu idzie. – Ostrzegłam z lękiem. Michaś gwałtownie ruszył i jechał w kierunku centrum Wrocławia.
– Michał, ale co Ty robisz? – Protestowała.
– Adam idzie, a Ty musisz mnie wysłuchać. A więc jesteśmy w takim związku, że ja liczę na ślub, dzieci i wspólną starość. – Nie wiedziałam, czy mam płakać ze szczęścia, czy z klęski na horyzoncie.
– Wspólną starość?! Przecież Ty mógłbyś pewnie być jej ojcem!
– Być może. Jest siedemnaście lat różnicy między nami, ale wiek nie ma znaczenia...
– Michał...
– I wiem, wiem, że każdy tak mówi w mojej, czy Klary sytuacji, ale tak naprawdę ja nawet nie jestem jej wykładowcą, bo nie mamy nawet razem żadnego przedmiotu. Na magisterce raczej napewno nie będziemy mieć razem zajęć, więc na doktoracie już nie będzie żadnego problemu. Także Beata, bardzo Ciebie proszę, nie psuj życia miłosnego koledze z pracy, i zachowaj tą informację dla siebie. – Zakończył swój słowotok Doktorek.
– No nie wiem.
– Beatko, nie chcę być niemiły, ale pamiętaj, że dwa lata temu wziąłem kilka grup od Ciebie na zastępstwo i cały czas koordynuję FA na Twoją prośbę, więc weź to proszę pod uwagę. Również mam rzeczy, które mogłyby ujrzeć światło dzienne, a zapewne wolałabyś, żeby tak nie było.
– Michał, ale to jest nieetyczne.
– A to, że miałaś na doktoracie romans z Adamem, który był tylko romansem, a nie poważnym związkiem, było etyczne? – Jakież ja tam smaczki poznawałam... Nie spodziewałabym się tego po tej kobiecie.
– Ale to było na doktoracie.
– Ale on miał stopień wyższy niż Ty i była szansa na to, żebyś miała coś z nim.
– Michał, ale to była inna sytuacja. – Próbowała rezystować pani doktor.
– Beata, to była gorsza sytuacja.
– No dobrze, ale uważajcie bardziej.
– Bardzo dziękuję Szanowna Pani Doktor, podwiozę Cię do samochodu. – Rzekł z ironią Jaśkiewicz. Kiedy kobieta wyszła, Michał odetchnął z ulgą, spojrzał mi głęboko w oczy i kładąc rękę na moim udzie spytał:
– Klara, wszystko dobrze?
– Tak. Gdyby nie ten Twój szantaż, to nie wiem co by było.
– Z Beatą nie przeszłoby inaczej. Ona wybitnie trzyma się tych wszystkich regulaminów. Zresztą tak jak ja.
– Bez najmniejszych odstępstw. – Powiedziałam ironicznie. Pojechaliśmy potem w rodzinne strony mojego mężczyzny.
Nie odzywaliśmy się do siebie aż do Siechnic. Bardzo się stresowałam, bo byłam świadoma tego, że z boku wygląda to tak jakbym chciała go wykorzystać. Michał w którymś momencie zaczął:
– Stresujesz się?
– Bardzo!
– A czym najbardziej?
– Tym jak zareagują na różnicę wieku i tym, że popatrzą na mnie jak na małolatę, która chce od Ciebie tylko pieniądze.
– Też się tego boję, ale nie martw się. Wyprowadzę ich z tego błędu. – Uspokajał mnie.
– A Michał? Tam będą tylko Twoi rodzice?
– Tak. I jeszcze pies. – Kiedy dojechaliśmy, mój Ukochany złapał mnie za rękę i weszliśmy do środka. Wnętrze było w miarę nowoczesne. Schody były obłożone płytkami, a o czarną metalową poręcz były przewieszone jakieś swetry i płaszcze. Wspólnie wydaliśmy z siebie powitalne odgłosy, po czym przyszli rodzice Michałka. Jego mama wydała się być dość surowa; miała czarne włosy spięte w kucyk, a na jej czole malowały się dwie charakterystyczne zmarszczki od częstego marszczenia brwi. Jego tata miał łagodniejszy wyraz co nie znaczy, że wydawał się być kimś pobłażliwym.
– A więc to jest właśnie moja Klarcia, moja kobieta. – Przedstawił mnie Adiunkt
– Dzień dobry, to ja. – Czułam zawstydzenie. Usiedliśmy przy stole, a atmosfera była ciężka.
– Można spytać czym się zajmujesz? – Zaczęła kobieta.
– Studiuję francuski i pracuję.
– Francuski? Tak jak Misiek. On też studiował. A gdzie pracujesz?
– W Capgemini. To taka firma IT z językiem francuskim. Taka typowa korporacja, ale planuje za jakieś dwa lata się stamtąd zwolnić.
– A dlaczego? – Odezwał się tata mojego Ukochanego.
– Bo jak zacznę robić doktorat, to już raczej nie będę miała czasu na tego typu pracę.
– A więc przyszła Pani doktor... Ale to jak za dwa lata, to nie będziesz już w połowie tego doktoratu?
– Jeszcze przede mną magisterka...– Czułam, że to zdanie może wywołać burzę.
– jak to magisterka? – Wypytywał mężczyzna.
– Klara jest na trzecim roku licencjata. – Przejął stery Michał.
– Na trzecim roku licencjata?! To jak wy się poznaliście?! – Wykrzyknęła z irytacją mama.
– Michał był...– Próbowałam wytłumaczyć.
– Byłem jej wykładowcą. – Na te słowa tata Michała wstał, po czym na tarasie zapalił papierosa.
– Michał, No ja myślałam...– Zaczęła z zażenowaniem pani mama.
– Co myślałaś?
– że Ty trochę wyżej mierzysz.
– Nie rozumiem.
– Ile ona jest od Ciebie młodsza?! Dwadzieścia lat?!
– Siedemnaście. Ale jest dojrzała na swój wiek.
– Michał, No ale licencjatkę? Co ona będzie robić po takim licencjacie. – Z jednej strony czułam, że taka może być reakcja, ale i tak było mi przykro, że tak powierzchownie na mnie patrzyli.
– Mamo, tak jak Klara już wam powiedziała; magisterkę, a potem doktorat.
– Nie zgadzam się na to. Ona jest za młoda dla Ciebie. – Powiedział jego tata.
– Ty chyba sobie żartujesz! Jesteśmy dorośli i będziemy ze sobą czy wam się to podoba czy nie. Kiedy do was dotrze, że nie macie już od bardzo dawna wpływu na to co ja robię i z kim jestem?
– Michał, No ale jak to tak z boku wygląda?
– Mamo, naprawdę musicie niszczyć to pierwsze spotkanie?! Dajcie proszę spokój. Nawet jej nie znacie. – Bronił mnie Doktorek.
– Michał, No nie widzę tego, ale rób se co chcesz. – Wyznał mężczyzna.
– No, zobaczymy co z tego będzie... – Zakończyła czarnowłosa.
– Już lepiej nic nie mówcie. Na miejscu Klary miałbym ochotę po tej rozmowie wyjść, ale zostaniemy jeszcze chwilę, żebyście się przez chwilę synem nacieszyli... – Przez cały czas milczałam. Całe spotkanie potrwało trochę ponad godzinę, po czym zaczęliśmy się zbierać. Kiedy wsiadaliśmy do samochodu, nie mogło się oczywiście obejść bez uszczypliwego "przemyśl to sobie" skierowanego do Michasia. Jak znaleźliśmy się w końcu w samochodzie, Michałek przytulił mnie mocno do siebie szeptając:
– Mogłem się spodziewać, że tak będzie. Nie przejmuj się kochanie.
Było mi przykro, ale pamiętałam, że Michaś wspominał, że ich rodzice są surowi. Zapewniał mnie, że nie mam się czym przejmować, gdyż w końcu będą musieli mnie zaakceptować, ale mimo wszystko było mi wybitnie niewygodnie psychicznie. Chyba nikt nie lubi czuć się niechciany, czy nielubiany.
CZYTASZ
Szanowny Panie Doktorze, mam pytanie.
RomanceKlara Gałczyńska jest studentką filologii romańskiej ze specjalnością język francuski. Jest ogromną pasjonatką oraz wzorową i ambitną studentką. Na swojej naukowej drodze spotyka doktora Jaśkiewicza, który wykłada na jednym z semestrów gramatykę pra...