ROZDZIAŁ XXXVII

34 1 0
                                    

       Ten jeden dzień w lipcu, o którym myślałam od lat. Byłam przerażona, jednocześnie podekscytowana. Czułam się przygotowana i miałam bojowy nastrój. W komisji miała zasiadać doktor Michalska, profesor Głuchowska i doktor Tutaj. Ta myśl mnie uspokajała, gdyż od każdej z tych kobiet czułam sympatię w stosunku do mnie. Na uczelnie przywiózł mnie Michał. Dał mi mocnego kopniaka na szczęście, a wcześniej, nastawił bojowo podczas gdy konsumowaliśmy przepyszne śniadanie przygotowane przez niego. W budynku, rozeszliśmy się każdy w swoją stronę. Pod salą spotkałam Ewelinę Szpak, która dodała mi otuchy mówiąc półgłosem „czytałam Twoją pracę. Żałosna." Wiedziałam, że te słowa nie były zgodne z prawdą, więc nastawiło mnie to jeszcze bardziej do walki i do obrony mojego własnego punktu widzenia.
       Kiedy przyszła moja kolej, usiadłam przed komisją. Jedyny dialog jaki pamiętam, rozegrał się na samym początku:
– Comment vous- vous sentez ? (Jak się Pani czuje ?)
– Ça va ! Je me sens genre... combative ! (Dobrze ! Czuję się, tak jakby... Bojowo !) – A potem zaczęli zadawać pytania do pracy. Odpowiadałam konkretnie, ale długo odwołując się do różnych teorii. Podobało mi się to uczucie, gdyż ta obrona pokazała mi ile już potrafię. Nie pamiętam dokładnie przebiegu tego jakże ważnego wydarzenia, gdyż byłam na tyle zestresowana, że nie do końca wiedziałam co się dzieje.
Po mnie weszło jeszcze parę innych osób, a ja razem z Marcinem ekscytowałam się naszym jeszcze wówczas niepewnym sukcesem. Po tym jak wszyscy dostali dawkę stresujących pytań, była godzinna przerwa. Widziałam, że Michaś wysłał mi wiadomość, żebym do niego nie szła, bo Ewelina nie chce wyjść i boi się, żebyśmy na siebie nie trafiły. Ja byłam jednak mocno rozdrażniona tym faktem, więc postanowiłam tam pójść wbrew woli mojego ukochanego.
Kiedy otworzyłam drzwi do gabinetu trzy dwa, zobaczyłam, jak wykładowczyni, próbuje wyegzekwować trochę uwagi Michała wieszając się na nim od tyłu.
– Klara, o co ja Cię prosiłem?
– Michał, nie możesz jej po prostu wyprosić?!
– Klara, gdyby to było takie łatwe, to zrobiłbym to i Ewelina w ogóle nie weszłaby do tego pomieszczenia. – Irytował się.
– Wyjdź stąd dziwko. – Na te słowa zrobiłam się purpurowa ze złości. Wyrwałam się w stronę tej idiotki ; miałam ochotę jej powyrywać wszystkie włosy z głowy. W tamtej chwili weszła do pokoju doktor Grzybińska.
– Co tu się dzieje ? ! Słychać was na końcu korytarza ! – Powiedziała pretensjonalnie.
– Pani Kamilo, Pani do mnie ?
– Nie.
– To proszę wyjść.
– Ale ja przyszłam do pana doktora Jaśkiewicza. – Wewnętrznie pomyślałam sobie, że nie wyjdę, dopóki Ewelina tam będzie.
– Ale pan doktor jest jak widać zajęty. – Odezwała się Szpak.
– Nie Ewelina, nie jestem zajęty. Nie mam teraz czasu dla Ciebie, wyjdź stąd. A my Pani Klaro, porozmawiamy sobie na zewnątrz. – Powiedział zdenerwowany. Grzybińska całą tą sytuacją była zdegustowana. Kiedy Ewka opuściła salę, my chcieliśmy poczekać, żeby się znowu do nas nie przyczepiła.
– Pani Klaro, była Pani taką super, ambitną i sympatyczną studentką, a już któryś raz obserwuję Pani zachowanie i jestem szczerze załamana. Nie sądzi Pani, że Pani zachowanie w stosunku do wykładowców jest bardzo nieodpowiednie? – Pluła jadem Grzybińska.
– Nie będę tego komentować, bo Pani nie zna tła tych wszystkich sytuacji. – Odwarknęłam.
– Michał, a Ty sobie na to pozwalasz?! – Kontynuowała.
– Kasiu, nie będę Cię w to zagłębiał, ale gdybyś znała sytuację, to gwarantuję Ci, że takie zachowanie Klary byłoby dla Ciebie zrozumiałe. – I wyszliśmy z impetem trzaskając drzwiami. Zaczęłam krzyczeć na Michała, a on na mnie. W końcu wyszła z gabinetu pani doktor:
– Hola, hola! Co tu się dzieje?! Czy wy powariowaliście?! Trwają teraz obrony, a obydwoje krzyczycie jakbyście z dziczy wyszli! Michał zaprowadź panią Klarę pod salę, bo widzę, że ma problem, żeby się uspokoić. – Pierwszy raz widziałam Grzybińską w takiej odsłonie. Jaśkiewicz mnie zaprowadził, gdzie jak się okazało, wszyscy mnie szukali. Marcin do mnie dzwonił wielokrotnie, ale telefon zostawiłam w torebce, a dodatkowo cały wydział był poruszony, żeby mnie znaleźć, gdyż były już wyniki.
– Pani Klaro ! – Wykrzyczała doktor Michalska.
– Wszędzie Pani szukaliśmy. Obroniła się Pani na pięć z wyróżnieniem, gratulację! – W tamtym momencie zza rogu wyłoniła się Ewelina Szpak, która z obłędem w oku zaczęła krzyczeć:
– Nie zgadzam się z tą oceną ! Ta praca to plagiat, Michał jej to napisał ! – Zrobiło mi się słabo ; miałam mroczki przed oczami i świat wirował dookoła mnie. Zemdlałam. Kiedy się obudziłam, stał nade mną Jaśkiewicz w towarzystwie doktor Michalskiej i profesor Głuchowskiej.
– Co się stało ? ! Nie ! tak nie było ! Ja sama napisałam tą pracę. Jedyne kto mi w tym pomagał, to pani doktor ! Dlaczego ? ! Dlaczego ona mi to zrobiła ? ! – Lamentowałam zalewając się łzami. Chciałam, żeby mój ukochany mnie przytulił, ale wszystkie oczy na nas patrzyły.
– Pani Klaro, jedzie już karetka, spokojnie. Wszystko będzie dobrze. – Mówiła ze spokojem doktor Michalska.
– Ale ja nie mogę ! Ja naprawdę to sama pisałam ! Dlaczego ? !
– Pani Kamilo, wiem ! Przecież widziałam ile Pani pracy w to włożyła, jakie po drodze były wnioski... Spokojnie ! Jestem pewna, że to nie jest plagiat. Wyjaśnimy to. – Po tych słowach weszła doktor Grzybińska :
– Jezu Chryste ! Nie może dzisiaj być spokojnie ? ! – Wykrzykiwała.
– Kasiu, uspokój się, pani Klara zemdlała. – Łagodziła Głuchowska.
– Ewelina oskarżyła panią Klarę o plagiat. – Wyjaśniła Michalska.
– Tam na górze też się o to rozchodziło? – Dopytywała pani Kasia.
– Na jakiej górze? – Zapytała Głuchowska.
– Pani Klara rozmawiała z Michałem oraz z Eweliną w bardzo agresywny sposób.
– Pani Klaro ... ? – Zwróciła się do mnie pani profesor. Michał z pozycji klęczącej wstał i zaczął zataczać kółka mówiąc pretensjonalnie :
– Nie ! Nie ! To na górze w ogóle nie miało nic wspólnego z tą pracą ani z tą obroną. Jak wiecie, bądź nie, piszę z Klarą artykuł i miała do mnie przyjść, żeby sobie ustalić co mamy do kiedy zrobić. Wtedy przyszła Ewelina i zaczęła robić wyrzuty mnie i Klary; że ona jest niekompetentna, a mnie, że kiedyś też miałem z nią coś pisać. Zaczęliśmy się po prostu kłócić.
– Michał, od kiedy Ty piszesz artykuły ze studentkami ? – Drążyła temat pani Michalska.
– Odkąd Pani Klara zainteresowała mnie z powrotem negacją. A poza tym, co w tym złego ? Tym bardziej, że mam do czynienia z bardzo kompetentną i ambitną osobą ? ! Ewka jest zazdrosna i dlatego to zrobiła ; nie widzę innego wytłumaczenia. – Przyjechała Karetka. Wbili mi wenflon, przez który podali mi jakieś kroplówki. Jak mnie zabierali, widziałam zrozpaczony wzrok Michała, który mówił, że będzie najszybciej jak to będzie możliwe.
Nim Michał zdążył wyjść z uczelni z gabinetu dyrektora kierunku, ja zdążyłam wyjść ze szpitala i wrócić na uczelnie. Wtargnęłam w połowie rozmowy do profesora Ruczyńskiego, u którego byli zgromadzeni wszyscy świadkowie zaistniałej sytuacji.
– A co Pani tutaj robi ? Nie powinna Pani teraz być w szpitalu ?
– Czuję się dobrze i wypisałam się na własne żądanie. Nie mogłam tam siedzieć tak po prostu ; w nie wiedząc co dalej.
– Dobrze, proszę usiąść. Będę bezpośredni ; czy ma Pani jakieś dowody na to, że Pani praca to nie plagiat?
– Tak ; u siebie na komputerze i w dokumentach google mam zapisanych milion plików z moimi przemyśleniami, notatki, inne rzeczy związane z negacją, bo żeby napisać taką pracę, musiałam się całkowicie zanurzyć w temacie.
– Dobrze, to proszę pokazać te pliki google. – Udało się ! wszystko pokazałam, przedstawiłam, a na dodatek pani profesor Głuchowska powiedziała, że w tych notatkach i moich wnioskach jest ogromny potencjał, którego szkoda marnować.
Kiedy udowodniłam wszystkim, że nie kłamałam, Ewelina Szpak wyszła trzaskając za sobą drzwiami. Mam wrażenie, że wszyscy byli oszołomieni takim zachowaniem kobiety. Ja wiedziałam, że to co pokazała tamtego dnia, to była jedynie namiastka tego do czego ona była zdolna. Moja sytuacja była uratowana, a do tego, że piszę artykuł z Michałem nikt nie miał pytań, ani zażaleń.
Kiedy spotkałam się z moim ukochanym, przy samochodzie, atmosfera była gęsta.
– Czy Ty jesteś normalna ? ! Nie wiadomo dlaczego straciłaś przytomność i wychodzisz ze szpitala na własne żądanie ? !
– A Ty potrafiłbyś na moim miejscu siedzieć tam spokojnie ? !
– Dobra, chodź tutaj... Przepraszam. Gratulacje kochanie ! Wiedziałem, że obronisz to z impetem, ale nie sądziłem, że to będzie wydarzenie, które przeniesie się do Adama ...
– No z tym to akurat niedobrze ...
– Ale przynajmniej nikt nie będzie się na nas podejrzliwie patrzył ... – Tamtego dnia miałam ochotę po prostu wypić winko w objęciach mojego mężczyzny. Chciałam się uspokoić, bo był to bardzo nerwowy dzień.

Szanowny Panie Doktorze, mam pytanie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz