ROZDZIAŁ XXXVIII ••

29 1 0
                                    

W wakacje byliśmy we Francji ; objechaliśmy całe południe, gdyż uwielbiam tą część mojego ukochanego kraju. Byliśmy też na północy u Nico, chłopaka Dominiki. Odhaczyliśmy wspólnie la Braderie de Lille, zwiedziliśmy Valencienne, a potem pojechaliśmy do Brukseli. Oprócz tego, Michał pojechał z jakimś swoim przyjacielem do Berlina, gdyż podobno nigdy tam nie był, a ja w tym czasie byłam na Woodstocku z Okoń i z moimi znajomymi ze studiów. Spędziliśmy ten czas bardzo fajnie, a poza tym odpoczęliśmy od natarczywej Eweliny Szpak, która, miałam wrażenie przychodziła coraz rzadziej.
Nadszedł wreszcie rok akademicki ; przyszłam na uczelnie z nową energią i głową pełną nowych pomysłów na koło naukowe i kolejne prace na różne konferencje studencko-doktoranckie i inne referaty związane z negacją. Poza tym, trzydziestego listopada, miałam jechać z Michałem na konferencję, do której przez prawie cały rok się przygotowywaliśmy ; miała się ona odbyć w Waszyngtonie.
        Kiedy przyszłam na uczelnie w czwartek, od razu pobiegłam na hiszpański, potem mieliśmy spotkanie z koła, na którym przedstawiłam wytyczne do następnego projektu i podzieliłam zadania. Jaśkiewicz miał potem okienko, przez trzy godziny, a ponieważ ja już skończyłam, to postanowiłam iść do niego i tam pozałatwiać różne sprawy.
– Bonjour !
– Dzień dobry !
– Szanowny Panie Doktorze, mam pytanie.
– Zapraszam Panią na konsultacje.
– A czy Pan Doktor nie ma teraz przypadkiem okienka ?
– A skąd Pani wie takie rzeczy ?
– A mam swoje wiarygodne źródła. – Przekomarzałam się z nim.
– No coś takiego ? ! Dobrze, to cóż to za pytanie ?
– Chciałam zapytać, o Passé Composé, Imparfait, Futur Simple i Futur Proche ?
– O ! No nie spodziewałem się, ale słucham dalej.
– A więc... Ponieważ Imparfait odpowiada za tło sytuacji, Passé Composé przerywa czynność wykonywaną w Imparfait. Futur Proche służy do przyszłości, które na pewno się wydarzy, a Futur Simple do planów, które nie mamy stuprocentowej pewności, że się wydarzą. Czy jest Pan Doktor w stanie podać mi przykład zdania, gdzie pojawiają się te wszystkie czasy?
– Oczywiście ! Je buvais du café, vous êtes entrée donc je vais fermer la porte à clé et je vais vous embrasser.  J'espère que personne n'entrera pas. (Piłem kawę, Pani weszła, więc zamknę teraz drzwi na klucz i pocałuję Panią. Mam nadzieję, że nikt nie wejdzie.) – Powiedział kierując się do drzwi, aby wykonać czynność o której właśnie powiedział. Następnie mnie pocałował, po czym usiadł na krześle. Ja usiadłam mu na kolanach okrakiem opierając moje ręce o jego ramiona.
– Je ne demandais pas que ce soit deux phrases. (Nie prosiłam o to, żeby to były dwa zdania.)
– A co Pani tak się trzyma prośby ?
– Jak proszę kogoś w kole, żeby coś zrobił, to robi to poprawnie. No nie sądziłam, że ktoś z tytułem dwa razy wyższym ode mnie będzie miał z tym problem...
– A więc Pani Dyrektor ?
– Pani Licencjat Pani Dyrektor, miejmy do siebie szacunek Panie Doktorze. – Kontynuowałam. Nie sądziłam, że sprawy zmienią tor, ale cóż... Ja bawiłam się doskonale, więc zamierzałam kontynuować.
– Przepraszam Panią, Pani Licencjat, czy mogę Pani jeszcze jakoś pomóc ?
– Niech Pan Doktor się lepiej zastanowi. – Powiedziałam, a Michał mnie pocałował. Odwzajemniłam to przysuwając się bliżej jego miednicy. Michał podciągnął mi spódnicę do góry i zaczął mnie dotykać. Ja zaczęłam robić podobnie. Michaś odsunął się ode mnie i zaczął gwałtownie grzebać w plecaku. Po chwili wyciągnął prezerwatywę i natychmiast ją otworzył i założył.
– Michał, a jak ktoś wejdzie?
– Mam nadzieje, że nie, raczej nie ma szans, najpierw musiałby się siłować z klamką. – I całowaliśmy się dalej. Po kilku chwilach, przenieśliśmy się na kanapę między dwoma regałami i rytmicznie unosiłam się na biodrach mojego mężczyzny. Po kilkunastu minutach leżeliśmy na sobie nie odzywając się do siebie. Po chwili Michaś powiedział :
– No nie sądziłem, że moje skryte fantazje spełnią się w wersji rozszerzonej.
– W wersji rozszerzonej ?
– No, nie sądziłem, że będę w związku z kimś, kto kocha to co ja, a tym bardziej nie sądziłem, że będę z tą osobą uprawiać seks w pracy.
– To jestem szczęśliwa, że zrobiłam to nieświadomie, zresztą moje fantazje były podobne.
– A czym takim się różniły ?
– Bardziej wyobrażałam sobie salę wykładową, taką jak 0.1, ale gabinet Doktora, też niczego sobie. – Rzekłam.
– Michał, musimy się ogarnąć, bo zaraz faktycznie ktoś tu wejdzie...
– Racja. – I zapięłam sobie spódniczkę, a Michał spodnie. Wzięłam swoje rzeczy i zrobiłam dwa kroki w stronę drzwi.
– Klara. – Zatrzymał mnie Adiunkt łapiąc mnie za rękę.
– Kocham Cię. – Dałam mu buziaka odpowiadając tym samym.
– Kochanie, idę do domu, widzimy się jutro. Zostanę na dwie noce. – Kiedy byłam w domu, zabrałam się do pracy ; musiałam zrobić tabelkę do koła naukowego i opisać nasze działania na tamten rok akademicki. Czułam się lekko, jakbym miała władzę nad wszystkim co tylko działo się w moim życiu.
Następnego dnia poszłam na uczelnie, gdzie miałam seminarium dyplomowe. Poszłam tam nastawiona bojowo, gdyż wiedziałam, że chcę pisać pracę magisterską z negacji, ale z drugiej strony, wiedziałam, że poza mną, nie ma na uczelni osoby, która wie o tym coś więcej. Byłam w pełni świadoma, że pani profesor Walec, która była językoznawcą, u której kiedyś nie zdałam egzaminu z tego właśnie przedmiotu, mogła się na to nie zgodzić. Na Uniwersytecie Wrocławskim, pisało się raczej prace magisterskie z leksykologii i wykładowcy nie kwapili się do ewentualnych zmian. Z drugiej strony, podobno byłam znana na całą uczelnię przez moją pracę licencjacką, gdyż Michał mi powiedział, że to co zrobiłam, mogłoby być dobrą pracą magisterską. Przez to czułam też presję, że znów muszę się wykazać i zrobić coś o poziom lepszego niż mój licencjat.
Kiedy weszłam na zajęcia, znowu spóźniona, kobieta zmierzyła mnie wzrokiem i nie powstrzymała się od uszczypliwego komentarza:
– O, czyżby śpiąca królewna zaszczyciła nas swoją obecnością ?
– Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie. – Po czym usiadłam. Pani profesor od razu przeszła do meritum i zapytała czy mam pomysł na pracę.
– Tak! Chcę pisać o negacji, a dokładniej mówiąc dogłębna analiza " ne " explétif. Chciałabym sprawdzić, dlaczego potencjał tego " tworu " nie jest wykorzystywany w stu procentach.
– Jak ma Pani na imię?
– Klara.
– Pani Klaro... U mnie wszyscy piszą pracę z leksykologii i wolałabym się tego trzymać. Jeśli Pani chce, mogę się ewentualnie zgodzić na coś z morfologii. Skoro interesuje się Pani negacją, mogłaby Pani napisać o przedrostkach negatywnych.
– Właśnie chodzi o to, że ja już pisałam o przedrostkach negatywnych i chciałabym coś nowego.
– Ale jak dobrze kojarzę, to Pani napisała pracę licencjacką o ogólnym wyrażeniu negacji, prawda ? – Drążyła.
– Tak, ale ja o przedrostkach pisałam na konferencję studencko-doktorancką w Bułgarii. Teraz będę jechać do Waszyngtonu na konferencję naukową, bo razem z panem doktorem Jaśkiewiczem napisaliśmy referat pt. " l'approche et l'identification de la négation ne...ni...ni... ". Jestem bardzo zdesperowana, gdyż inne tematy, które mam w głowie podobno nadają się na doktorat.
– A jakie są Pani inne tematy ?
– " Les conséquences qui sont évoquées par la négation ". To polegałoby na tym, że zbadałabym co dokładnie wywołuje negacja ; w niektórych przypadkach byłby to subjonctif, a w jeszcze innych np. przejście rodzajników w "de " itd. Drugi temat, to " Une double négation", czyli negacja, która się kasuje, bo skoro mamy dwa wykładniki negujące, to działa to tak jak w matematyce ; dwa minusy dają plus.
– Pani Klaro, ja jednak naciskam, żeby Pani została przy tej leksykologii, bo ja na pewno nie poprowadzę takiej pracy, bo najzwyklej, nie mam na to czasu. – Próbowała ugasić we mnie ten płomień, który popychał mnie do zostania naukowcem. Mogłam się tego spodziewać ; w związku z tym, miałam dwie opcje ; albo mogłam liczyć na to, że Jaśkiewicz będzie moim promotorem, albo że zostanie nim Grzybińska.
Bardziej celowałam w panią doktor, gdyż z Michasiem rozmawialiśmy o tym, że ujawnimy się jak zacznę robić doktorat. Jakby to wówczas wyglądało ? Michał był moim promotorem, a potem okazuje się, że jesteśmy razem ? No nie mogło tak być. Jakby jednak Grzybińska się nie zgodziła, to liczyłam na to, że Michał, tak jak ja stanie na głowie, żebym pisała moją pracę ; a nie pracę dla jakiejś profesorki, która wykorzystałaby mnie jako pachołek, który zrobi coś dobrego, do jej pracy życia.

Szanowny Panie Doktorze, mam pytanie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz