5. Zanosi się na burzę

4.1K 619 147
                                    

#keepmecloseap

Coralie

Irytujące pikanie, które dobiega z drugiej połowy pokoju podpowiada trzy rzeczy: po pierwsze jest już szósta w poniedziałkowy poranek. Po drugie mojej współlokatorce jakimś cudem udało się znaleźć jeszcze bardziej wkurzający dźwięk budzika niż wcześniej, bo mam ochotę oderwać sobie uszy. Po trzecie boli mnie lewa strona ciała, co oznacza, że upadek z ogrodzenia wcale mi się nie śnił. Serio spadłam wczoraj z płotu, gdy Kieran pomagał mi jak najszybciej dostać się z powrotem na teren szkoły, by nie przyłapali nas ochroniarze.

Krzywię się przez to i odwracam na drugi bok, a wtedy od razu napotykam spojrzenie zielonych oczu Mirandy Paulsen, którą potocznie określam też jako swojego śmiertelnego wroga numer dwa. Siedzi na łóżku naprzeciwko mojego, w swojej jasnej pościeli, i rozciąga się swobodnie, zupełnie nie robiąc sobie nic z tego, że jej idiotyczny alarm obudził mnie przed czasem.

Jak codziennie na drugim roku i codziennie od dwóch tygodni.

– Zakłócasz moje ćwiczenia – oznajmia dziewczyna. – Nie gap się na mnie.

Prycham w duchu i zwlekam się z łóżka.

– Tobie też dzień dobry, Miranda – odpowiadam spokojnie.

Nie dodaję na głos tego, co chodzi mi właśnie po głowie: znowu nie spała całą noc, bo dręczyła dusze w piekle czy po prostu wstała wcześniej? Jestem prawie pewna, że to pierwsze. Dziewczyna nie odzywa się jednak więcej, więc też ją ignoruję, kierując się do łazienki. Nasz pokój jest duży, mamy tu miejsce na dwa biurka w przeciwnych kątach, regał, wygodne łóżka, no i wspólną wielką szafę, a mimo to po drodze potykam się o skrzynię wystającą kawałek zza mebla.

Skrzynię z rzeczami Mirandy, oczywiście.

– Prosiłam cię, żebyś nie trzymała tego po mojej stronie pokoju – przypominam, nadal zachowując opanowanie.

– W swojej potrzebuję miejsca – stwierdza dziewczyna. – A tobie to i tak nie przeszkadza, prawda? Przecież uwielbiasz pomagać innym.

Szydzi ze mnie i jak zawsze od samego rana testuje moją cierpliwość, ale nie zamierzam dać jej wygrać. Wytrzymałam cały drugi rok, wytrzymam to także teraz, nawet jeśli Shaford znów odrzuci mój wniosek o zmianę przydziału pokojowego.

– Lubię pomagać i w razie gdybyś czegoś potrzebowała, możesz mi powiedzieć – zapewniam, wspinając się na wyżyny dyplomacji. – Ale połowa pokoju należy do mnie, więc chciałabym, żebyś nie zostawiała w niej swoich rzeczy, proszę.

– Przemyślę to. Przy okazji wyrzuciłam też te twoje kartony, które zalegały na dnie szafy, bo wstawiłam tam moje skrzynki z butami – odpowiada Miranda.

Zamieram. Moja maska opanowania chwieje się w posadach.

– Co zrobiłaś?

– Były stare, więc to przecież nic takiego.

Dopadam do szafy w kolejnej sekundzie i otwieram ją szeroko. Kiedy dostrzegam, że naprawdę nie ma tu dwóch kartonów, a zamiast nich po mojej stronie szafy leżą jakieś ozdobne skrzynki z inicjałami Mirandy, dosłownie zalewa mnie furia. Próbuję się uspokoić, ale nie daję rady.

– Powiedz, że tego nie zrobiłaś i po prostu to gdzieś schowałaś – wyduszam.

Miranda parska.

– Nie, wywaliłam je do zsypu.

Zaciskam pięści tak mocno, że moje paznokcie wbijają się boleśnie w dłonie i zaczynam szybciej oddychać. Pieprzyć spokojną postawę i dyplomację. Mam dość.

Keep me closeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz