21. Magiczne słowo

4.6K 741 409
                                    

#keepmecloseap

Jasper

Nasze kroki odbijają się echem od ścian. Korytarz łączący budynki jest dziwny, bardzo stary i biegnie pod ziemią, co czuć w powietrzu. Coralie kicha już trzeci raz, odkąd weszliśmy do środka, może z powodu wszechobecnego kurzu. Nikt tu raczej nie zaglądał od bardzo, bardzo dawna.

– Twój chłopak nie wydawał się zazdrosny tym, że znalazł cię w moim pokoju – rzucam.

Nie odpowiada, więc zerkam na nią przez ramię. Dziewczyna obejmuje się ciasno ramionami, podążając za mną, wciąż ubrana w moją koszulkę i swoje trampki. Wygląda dziwnie bezbronnie w takiej wersji. W dodatku pewnie męczy ją kac.

– Kieran nie jest moim chłopakiem – odpiera w końcu. – Przyjaźnimy się.

– Wzorowa uczennica i koleś, który ciągle wpada w kłopoty – stwierdzam. – To nie brzmi jak materiał na przyjaźń.

Kieran, choć teoretycznie utrzymuje przyzwoitą średnią i dobrze sobie radzi w sporcie, ma tak naprawdę wszystko gdzieś. Jest jedynym synem Winslowa, dziedzicem jego fortuny i wie, że dostanie jak zawsze na tacy to, o co poprosi. Chociaż niby ojciec surowo każe jego wybryki, to za każdy z nich słono płaci, by synek mógł zostać w szkole i nic nigdzie nie wyciekło. Jest jednym z najwyrazistszych przykładów tego, jak bogate dzieciaki nie muszą się o nic starać. Colbern przynajmniej nigdy nie odstawiła niczego, co wymagałoby interwencji jej matki czy tuszowania czegokolwiek. No i pracuje na pierwsze miejsce w tej szkole, nawet jeśli dostała się tu przez hajs rodziny. Kieran kupuje ode mnie zadania, ściąga na testach i jest zwyczajnym oszustem, ale że ma kasę, nikt go nie ruszy.

– A jak brzmi twoim zdaniem materiał na przyjaźń? – pyta sucho Coralie. – Powinnam znaleźć kogoś, kto ma podobne cele co ja, dba o oceny, nie wpada w kłopoty i jest zawsze uprzejmy? Jak Madeleine, Elodie albo reszta tych fałszywych osób, które udawały, że mnie lubią?

Krzywię się.

– Właśnie po tym powinnaś poznać, że nie bardzo znasz się na ludziach, prawda?

Rusza szybciej do przodu, trącając mnie ramieniem, i nie mówi nic więcej. W kolejnej chwili natomiast piszczy głośno i cofa się, aż wpada na moją klatkę piersiową. Łapię dziewczynę mimowolnie, gdy zaczyna wymachiwać rękami, przez co orientuję się, że chyba właśnie weszła w pajęczynę.

– Zabierz to ode mnie!

– Spokojnie – próbuję ją uciszyć.

– Coś po mnie chodzi!

Zatykam jej usta i obejmuję ją ciasno.

– Jeśli ktoś nas usłyszy, będziemy mieć przechlapane, iskierko – przypominam.

– Coś po mnie chodzi – powtarza piskliwie zza mojej dłoni. – Puść mnie, muszę...

– Pozwól mi sprawdzić – szepczę jej do ucha.

Później przesuwam dłońmi po jej ramionach, a Coralie wciąga głośno powietrze. Nie rusza się jednak, gdy muskam palcami najpierw jej ręce, po czym przenoszę własne na szyję dziewczyny i w dół. Drży w momencie, w którym moje dłonie prześlizgują się po jej klatce piersiowej, aż do brzucha i niżej. Nie sądziłem, że pozwoli mi się w ten sposób dotykać, w sumie to że kiedykolwiek będę mógł to zrobić, więc skoro nie protestuje, robię to bardzo powoli i docieram do jej ud.

– Nic nie ma – zapewniam cicho. – Ale może się jeszcze upewnię.

Kiedy zaczynam wracać w górę, podsuwając palcami materiał koszulki, Coralie łapie mnie za nadgarstki.

Keep me closeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz