#keepmecloseap
Jasper
Wpatruję się w wyjście ze stołówki, podrygując nerwowo nogą. Powinienem mieć ją gdzieś, przecież radzi sobie sama, weszła tutaj taka dumna i pewna siebie, ale jej spojrzenie sprzed chwili... Nie umiem tego zignorować. Mimo że wiem, jak zareaguje i że znowu wyjdzie z tego tylko większa drama, podrywam się z miejsca. Po prostu upewnię się, że nadal jest tą upartą, pozbawioną uczuć żmiją, jaką zawsze była, a to przed chwilą jedynie mi się przywidziało. Będę wtedy spokojniejszy i bez wyrzutów sumienia zacznę wreszcie swoją kadencję, realizując ustalony przed wyborami plan na ten rok.
– Jasper? – rzuca za mną Zeke.
– Zaraz wrócę.
Kieruję się do wyjścia, zastanawiając, dokąd dokładnie mogła pójść, jednak tuż po opuszczeniu pomieszczenia niemal wpadam na Aubrey, która zatrzymuje się gwałtownie. Jej makijaż, fryzura i ubiór jak zawsze są nienaganne.
– Och, hej – wita się lekko. – Wyszedłeś po mnie?
Marszczę brwi.
– Właściwie to...
– Chciałam z tobą porozmawiać – przerywa. – O wieczorze pamięci Mirandy. Nie wiem, czy dam radę wystąpić. Była moją przyjaciółką i ja...
Milknie, po czym zaczyna wachlować się dłonią i szybko mrugać, jakby chciała odpędzić łzy. Wspaniale. Kolejna płacząca dziewczyna. Jeśli istnieje coś, z czym sobie nie radzę, to jest to właśnie płacz. Kobiecy płacz.
– Hej, spokojnie, Bri – odzywam się. – Nikt nie oczekuje, że musisz poprowadzić dziś występ. Jeśli nie dasz rady, dziewczyny sobie poradzą.
Zamiera i wbija we mnie spojrzenie.
– Beze mnie sobie nie poradzą – oznajmia stanowczo. – I beze mnie nie wystąpią.
Unoszę brwi.
– Czyli nie chcesz, żeby drużyna pożegnała twoją najlepszą przyjaciółkę?
Wzdycha i znów wykonuje ten gest, na co krzywię się w duchu. Sam nie wiem, czy ona naprawdę jest załamana śmiercią Mirandy, czy jedynie udaje. Bo jakoś dziwacznie wygląda mi to na to drugie.
– Oczywiście, że chcę! – mówi łamiącym się głosem. – Ja tylko...
Kręci głową, a w kolejnej chwili obejmuje mnie i wtula się w moją klatkę piersiową. Tężeję, nie wiedząc, jak zareagować, ale w końcu oplatam ją ramionami, na co rozluźnia się i zaczyna spokojniej oddychać.
– Przepłakałam całą noc – mamrocze Aubrey. – Nie wierzę, że już jej nie ma. I że ta suka tak po prostu chodzi sobie po szkole, jak gdyby nigdy nic, a...
– Chwila – przerywam, odsuwając ją od siebie. – Nie mówisz chyba o Colbern?
Aubrey zaciska idealnie różowe wargi.
– A o kim innym? Nie mów, że wierzysz w te idiotyzmy o samobójstwie. Znałam Mirandę jak nikt inny. Nigdy by czegoś takiego nie zrobiła! A Coralie już wcześniej groziła jej śmiercią.
Marszczę brwi.
– Groziła?
– Powiedziała, że ją zabije – oznajmia Bri. – Słyszałam to.
– Kiedy?
– Gdy rozmawiałam z Mir przez telefon. Była w pokoju i zadzwoniła do mnie, żeby... pogadać. A tamtej wariatce odwaliło i zaczęła na nią krzyczeć, powiedziała, że ją zabije i zniszczyła jej telefon.
CZYTASZ
Keep me close
RomanceWrogów trzymaj jak najbliżej. Coralie Colbern to idealna uczennica, córka i koleżanka. Całe jej życie zostało z góry zaplanowane przez matkę, dla której dziewczyna zawsze pozostaje tą drugą, ukrytą w cieniu swojej sławnej siostry bliźniaczki. Mimo t...