26. Wyzwanie przyjęte

6.8K 895 377
                                    

#keepmecloseap

Jasper

Dystans, który utrzymuje Coralie w drodze do stołówki zupełnie mi się nie podoba. Nie potrafię do końca rozgryźć tej dziewczyny. Czasem wydaje mi się, że już przebiłem się przez jej mur, tylko po to, by zobaczyć, że za nim czeka kolejny. A choć zupełnie tego nie planowałem, bo ostatni rok miał wyglądać kompletnie inaczej, zamierzam roztrzaskać każdą przeszkodę, którą między nami postawi, by wreszcie dowiedzieć się, kim tak naprawdę jest ta dziewczyna.

Bo już mam pewność, że to nie takie proste.

Ona wcale nie jest tą rozpieszczoną, arogancką, bogatą dziewczynką, która sądzi, że zawsze będzie dostawać to, czego chce, jak mi się wydawało. Ciągle udaje i gra, ale jest w tym coś więcej. Po tym, ile czasu spędziłem z nią w ostatnich tygodniach, zdążyłem zauważyć, że naprawdę zależy jej na tej szkole i uczniach. A chęć rywalizacji i wygranej to coś, co jest w niej zbyt mocno zakorzenione, by chodziło jedynie o potrzebę wywyższania się nad innymi. Nie wiem jeszcze, co dokładnie za tym stoi, ale to odkryję.

I pomogę jej z tym, cokolwiek się dzieje.

Nawet jeśli ona znów się na mnie zamknęła i po dotarciu do stołówki się na mnie nie ogląda. Wzdycham, po czym ruszam na początek do stolika, przy którym siedzą już moi przyjaciele.

– Jest i on – wita mnie Zeke, zerkając na Colbern. – Niech zgadnę, znowu to nie tak, jak myślimy?

Marszczę brwi, a Payton dodaje:

– Trochę się w sumie zaczynam gubić w tym, co się między wami dzieje i czego ty od niej chcesz.

– To witaj w klubie – mamroczę. – Opowiem wam coś później. Na razie się zachowujcie, Coralie z nami znowu usiądzie i nie chcę głupich tekstów.

– W sensie mamy nie dopytywać, dlaczego przyszliście razem i jak minęła wam pewnie kolejna wspólna...

– Tak – przerywam Alanowi, który milknie od razu. – Coś się stało. Coś dziwnego i Cora potrzebuje pomocy, a nie nabijania się. Jasne?

– Och, więc to już „Cora", a nie rozpieszczona panna Colbern? – pyta z rozbawieniem Layla.

Posyłam jej złe spojrzenie, na co unosi ręce.

– Dobra, dobra. Przecież i tak wiedzieliśmy, jak to się skończy.

Dlaczego wszyscy to ciągle powtarzają?

– Nie pierdol – burczę do przyjaciółki.

Zaczyna się śmiać, podobnie jak reszta. Czasami ich jednak nie cierpię. Na przykład w tej chwili, gdy zdają się lepiej wiedzieć, co się ze mną aktualnie dzieje, niż ja sam. Nie skupiam się na tym jednak, bo kiedy się odwracam, dostrzegam, że przy Coralie, która stoi z tacą przy jednym ze stołów, kręci się cholerny Ian.

Od razu przypominam sobie widok, jaki zastałem, kiedy wszedłem tamtego wieczoru do jego pokoju, i zapala się we mnie złość.

Ruszam w ich stronę, łapiąc po drodze dla siebie tacę. Nakładam coś do jedzenia, zbliżając się na tyle, by usłyszeć, o czym rozmawiają. Klasyczna muzyka lecąca z głośników i gwar w stołówce nie bardzo w tym pomagają, ale dociera do mnie cichy śmiech dziewczyny, w którym wyczuwam skrępowanie.

– ...się prosić.

– To miłe, Ian – zapewnia Coralie. – Ale to wtedy... Byłam trochę pijana. Przepraszam, jeśli odebrałeś moje zachowanie inaczej.

– Daj spokój – nalega ten fiut. – Fajnie się bawiliśmy, tylko nam przerwano, a Nessa mówiła, że nie masz ochoty na kolejne imprezy przez tę karę i w ogóle. Więc to nie będzie impreza. Tylko spotkanie. Ty i ja.

Keep me closeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz