- Oskarżacie nas o kradzież, gdy sami macie nasz żaglowiec? - wrzasnął młodszy mag piasku, a starszy z nich złapał go za ramię.
- Milcz, chłopcze! - krzyknął, a on cofnął się o krok. - Nikt nas o nic nie oskarża! Jeśli zaś jest prawdą to, co mówią, to należy im się pomoc.
Chłopak pochylił głowę, a wiatr poruszył jego włosami, które zakryły oczy. Był może w moim wieku lub niewiele młodszy.
- Oczywiście, ojcze.
Toph uniosła głowę i zbliżyła się do nas. Zerknęłam na nią z ukosa, gdy stuknęła Aanga w ramię.
- To jego głos - szepnęła, a chłopak drgnął. - On ukradł Appę.
W jednej chwili stało się kilka rzeczy jednocześnie. Aang machnął lotnią, a pęd wiatru zniszczył jeden z żaglowców magów. Sokka wyjął swój bumerang i zrobił kilka kroków do przodu, a mężczyźni cofnęli się. Ojciec chłopaka spojrzał na niego spanikowany, a syn wycelował w nas palcem.
- Oni kłamią, sami są złodziejami! - krzyknął i z ledwością uniknął kolejnego podmuchu, który rozbił drugi żaglowiec. - Nikogo nie ukradłem!
- Gdzie jest mój bizon?! - ryknął Aang, posyłając kolejny statek w powietrze. - Co mu zrobiłeś?!
Chwyciłam Katarę za ramię, patrząc na nią z niepokojem. Ona odwzajemniła moje spojrzenie, wyglądała na przerażoną.
- Nic mu nie zrobiłem! - odparł chłopak, szukając pomocy u ojca. Ten był równie wystraszony jak my wszyscy. - Przysięgam!
- On kłamie! - krzyknęła Toph, wychodząc do przodu. - Kazał założyć mu kaganiec!
Zakryłam usta dłonią, gdy Aang ponownie zbliżył się do magów piasku.
- Założyłeś mu kaganiec?!
To wystarczyło, by tatuaże chłopaka zaświeciły się. Otworzyłam szerzej oczy, gdy machnięciem ręki wyrzucił kolejny statek w powietrze.
- Ja... Ja nie miałem pojęcia, że on należał do Awatara!
Aang stanął przed nami, a jego ciało zatrzęsło się w gniewie.
- Natychmiast powiedz, gdzie jest Appa - powiedział, a jego głos brzmiał, jakby przemawiał przez niego ktoś jeszcze.
- Sprzedałem go handlarzom - odparł spanikowany, wpatrując się w Aanga. - Pewnie jest w drodze do Ba Sing Se.
Piasek wzbił się w powietrze, wywołując burzę piaskową. Ciało chłopaka uniosło się, a wir powietrza otoczył go niczym tarcza.
- Uciekaj, wiej! - ryknął Sokka, chwytając Katarę i Toph. Uciekli poza zasięg burzy, stając w bezpieczniejszym miejscu. - Rusz się, Reina!
Nie posłuchałam. Zakryłam ramieniem twarz, wchodząc w sam środek burzy. Pamiętałam, co mówił Aang; w stanie Awatara przestawał być sobą, a jedynym jego celem była chęć wyrządzenia krzywdy. Miałam jednak nadzieję, że nawet mimo tego uda mi się go uspokoić.
Burza z sekundy na sekundę powiększała się, a Aang był coraz wyżej. Zamknęłam oczy, gdy piasek dostał się pod moje powieki, a ziarenka raniły moją skórę. W ostatniej chwili złapałam Aanga za ramię, był już niemal poza moim zasięgiem. Chłopak natychmiast odwrócił głowę, jego oczy lśniły białym światłem, a twarz wykrzywiona była we wściekłości. Ścisnęłam jego dłoń i pociągnęłam do dołu. Aang po chwili poddał się, ale to nie sprawiło, że burza zniknęła. Chłopak bezwładnie osunął się na kolana, a ja razem z nim, przytulając go do siebie. Przycisnęłam jego głowę do swojej szyi i zacisnęłam oczy, błagając go w myślach, by na powrót był sobą. Objęłam go mocniej ramieniem, gdy na swojej skórze poczułam łzy. Oparłam swój policzek o jego czoło i zapłakałam, trzymając go silnie w ramionach.
CZYTASZ
the wind fan the flame ღ aang
FanfictionZostałam sama. Tego chciałam, ale gdy odwróciłam się i zobaczyłam, że za mną jest tylko ocean, a jedyną dostępną dla mnie drogą jest droga przed siebie, spanikowałam. Ponieważ nie miałam wyjścia i możliwości odwrotu. Avatar: The last airbender Wszy...