11.

73 10 5
                                    


Była ciemna noc. Appa leciał już jakiś czas, a Sokka, Katara i Toph spali głęboko. Zjawisko to było dla mnie niepojęte. Ja nie zmrużyłam oczu nawet na chwilę, choć czułam, jak moje powieki ciążą. Obróciłam się i spojrzałam na Aanga, który siedział na głowie Appy i trzymał wodze. Zastanawiałam się, czy on sam nie był zmęczony.

Westchnęłam, siadając i krzyżując nogi. Ciemność była dla mnie wybawieniem, bo nie widziałam dobrze ani wysokości, ani mijanego krajobrazu. Jedynym światłem była pełnia księżyca. Zamknęłam oczy, wdychając świeże, nocne powietrze.

- Nie śpisz? - zapytał cicho Aang, odwracając się w moją stronę.

Pokręciłam przecząco głową i znieruchomiałam, gdy Aang poklepał miejsce obok siebie.

- Dzięki, tu mi dobrze - odpowiedziałam tym samym tonem, nie chcąc obudzić pozostałych.

Nie wyobrażałam sobie, jak mogłam usiąść na głowie Appy i nie mieć się czego trzymać. Aang pokręcił głową. Miałam nadzieję, że mi odpuścił, ale byłam w błędzie.

- Każdy się czegoś boi - odparł spokojnie i odwrócił się do mnie. Siedział ze skrzyżowanymi nogami tyłem do kierunku lotu. Zacisnęłam usta. - To nic złego.

- A ty czego się boisz? - zapytałam cierpko, przyglądając się chłopakowi.

Nie odpowiedział od razu, ale mina mu nieco zrzedła. Odwróciłam wzrok, nie spodziewając się żadnej odpowiedzi.

- Tego, że zawiodę.

Spojrzałam od razu na niego, wiedząc, co miał na myśli. Westchnęłam ciężko, po czym na kolanach podeszłam do brzegu siodła. Na twarzy Aanga pojawił się ogromny uśmiech.

- Nie szczerz się tak - warknęłam, wychylając się zza siodła. - Jeśli spadnę, pociągnę cię razem ze sobą.

Aang zaśmiał się cicho, patrząc na moje poczynania. Zawahałam się przed przełożeniem nogi przez siodło, ale przemogłam się, nie chcąc być skończoną ofermą. W końcu usiadłam na miękkiej sierści Appy i ponownie do mnie dotarło, że nie miałam się czego złapać. Chwyciłam za sierść zwierzęcia, choć nie było to dla mnie wystarczające.

- Zadowolony? - zapytałam cierpko, krzyżując nogi.

- Bardzo - odpowiedział wesoło, a ja na niego spojrzałam. Zdziwiłam się, jak blisko była jego twarz. - Nikt jeszcze nie wypadł z siodła Appy.

Pokiwałam głową i speszona odwróciłam wzrok, gdy Aang ponownie odwrócił się do kierunku lotu, stykając się ze mną kolanem.

- Do czasu - mruknęłam, czując wyraźnie chłód jego skóry. Aang prychnął, po czym chwycił za wodze i tym razem nasze ramiona się dotknęły. Miałam wrażenie, że skóra paliła mnie w tych miejscach. - Łatwo ci mówić, jesteś magiem powietrza.

Aang wywrócił oczami i spojrzał na mnie ponownie.

- A Katara jest magiem wody i nie boi się wysokości - odparł, a ja zacisnęłam usta. - To nie ma znaczenia.

Odwróciłam głowę w jego kierunku, patrząc na niego sceptycznie.

- Nie boję się wysokości - mruknęłam, a Aang tylko uśmiechnął się. - I to ma znaczenie, bo gdybyś wypadł, w jednej chwili wróciłbyś z powrotem.

- Już ci powiedziałem, że nikt jeszcze nie wypadł z tego siodła - dodał, a ja skrzyżowałam ramiona i spojrzałam w dal. - No, raz się zdarzyło podczas sztormu.

Otworzyłam usta i odwróciłam głowę. Aang zrobił to samo.

- Ty...

Chłopak uśmiechnął się szeroko, najwyraźniej świetnie się bawiąc.

the wind fan the flame ღ aangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz