2.

85 8 4
                                    


Wydarzenia z poprzedniej nocy były dla mnie w pewien sposób przełomowe. Informacja, że moja matka nie wiedzie gdzieś spokojnego życia, a po prostu nie żyje, była dewastująca. Przez całe życie myślałam, że mieszkała w małej wiosce, być może założyła inną rodzinę, a nawet czasem poświęcała chwilę na rozmyślanie o nas. Ozai jednak zabrał mi wszystko, co było dla mnie cenne; mojego drogiego brata, Iroha, a teraz matkę, o której śniłam po nocach i wyobrażałam sobie, że jest szczęśliwa z dala od tego zamku i ojca.

Nie chciałam w ten sposób żyć. Nie chciałam już dłużej, by ktoś decydował za mnie. Musiałam wziąć swoje życie we własne ręce, daleko od tego przeklętego domu. Przeżyłam w nim jednak wiele szczęśliwych chwil, gdy Zuko był ze mną. Był moim ukochanym starszym bratem, który bronił mnie przed Azulą, gdy ta mi dokuczała. Opatrywał moje oparzenia, gdy przegrywałam pojedynki ze swoją siostrą. Pocieszał mnie, gdy nie mogliśmy bawić się z innymi dziećmi, w których nie płynęła królewska krew.


- Hiro! Tak myślałam, że cię tu znajdę - powiedziałam, patrząc na wysokiego chłopaka, który walczył z dużym, czerwonym żaglem. 

Ten odwrócił się i uśmiechnął się szeroko na mój widok.

- Reina! Co tu robisz? Nie powinnaś być tak daleko od zamku - powiedział, po czym otarł brudne ręce o szmatę, którą rzucił zaraz do beczki z wodą.

- Przejdziemy się?


Usiadłam na piaszczystej plaży tuż obok chłopaka. Wpatrywał się chwilę w morze, a jego ciemne włosy były potargane przez wiatr. Miał złote oczy, umięśnione ramiona i wysoką sylwetkę.

- Nic nie mówisz - powiedziałam cicho, podążając za jego spojrzeniem. 

Hiro pokręcił tylko głową.

- Właśnie poprosiłaś mnie, bym przewiózł cię w ładowni do Królestwa Ziemi - odrzekł z uśmiechem, wpatrując się we mnie. Poprawiłam włosy, odwracając głowę i wpatrując się w piasek. - Chcesz, bym sprzątnął najmłodszą córkę władcy ognia sprzed jego nosa.

Nie mogłam się nie zgodzić; ten plan w jego ustach brzmiał bardziej niedorzecznie niż w mojej głowie.

- Właśnie o to cię proszę, Hiro. Wiem, że to wiele.

Chłopak pokiwał głową, po czym chwycił moją rękę. Spojrzałam od razu na niego, wpatrując się w jego oczy. Choć bardzo nie chciałam tego wykorzystywać, skrycie wiedziałam, co ten chłopak do mnie czuł. Wiedziałam, że nie mógłby mi odmówić, chociaż jego uczucia były całkiem nieodwzajemnione. Nie chodziło nawet o to, że ten związek zostałby z miejsca potępiony - jego matka była kucharką w zamku, a on sam po szkole zaczął pływać na statkach. Wedle społecznych konwenansów Hiro nie miał prawa nawet się do mnie odezwać.

Nie miałam zbyt wielkiego pojęcia o miłości - jedynymi osobami, które kiedykolwiek mnie kochały, to moja matka, Zuko oraz Iroh; a nie był to romantyczny rodzaj miłości. Wiedziałam, że prędzej czy później Ozai wybierze dla mnie męża, według niego odpowiedniego, za którego miałabym wyjść -  taki był zwyczaj.

Hiro był moim przyjacielem, z którym również nie mogłam spędzać czasu. Jego matka jednak czasem zabierała go do pracy, stąd znaliśmy się potajemnie wiele lat.

- Masz rację, to wiele - odszepnął, w dalszym ciągu trzymając moją dłoń. Jego ręka była ciepła. - Mam nadzieję, że tam odnajdziesz swoje szczęście.

Spojrzałam na niego od razu. Chłopak uśmiechał się, choć ten uśmiech nie sięgał oczu. Hiro nie pytał, co było moim powodem. Nigdy nie pytał.

the wind fan the flame ღ aangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz