Stanęłyśmy do siebie plecami. Uniosłam na chwilę głowę, spoglądając na Aanga, którego twarz wyrażała mnóstwo emocji; po rozczarowanie, strach i smutek. Gdy jeden z żołnierzy krzyknął, obróciłyśmy się ku sobie i przyjęłyśmy postawę. Azula była bardzo pewna siebie, a kpiący uśmiech nie schodził z jej twarzy.
W jednej chwili wyciągnęła dłoń, a błyskawica przecięła powietrze, lecąc tuż w moją stronę. Pozytywna i negatywna energia rozdzieliły się, a z moich palców pognała kolejna, zderzając się z pierwszą na środku pola. Zacisnęłam zęby, gdy Azula popchnęła błyskawicę do przodu, skracając dystans. W tamtej chwili cieszyłam się, że postanowiłam zrobić użytek ze zwoju znalezionego w bibliotece.
- Trzeba jej pomóc! - krzyknęła Katara, a z tyłu słyszałam poruszenie.
- Nie, nie wolno! - wrzasnęła Ty Lee, machając rękami. - Nie wolno wtrącać się w Agni Kai!
Błyskawica była coraz bliżej mnie, a Azula uśmiechała się coraz szerzej. Uniosłam dłoń do góry, a piorun uderzył w niebo, sprawiając, że otoczenie spowiła ciemność. Moje ręce rozżarzyły się jasnym ogniem i rzuciłam płomieniem w stronę siostry.
- Jestem zdziwiona, jak wiele udało ci się nauczyć - krzyknęła, odbijając kulę w moją stronę. - Nie spodziewałam się tego po tobie, tsiha.
Wiedziałam, że próbowała mnie sprowokować.
Podbiegłyśmy się do siebie i zrobiłam obrót, a z mojej stopy wystrzelił płomień. Dziewczyna uchyliła się przed nim, po chwili rzucając we mnie kilkoma następnymi kulami. Jedna z nich trafiła moje ramię, paląc skórę. Nie pozwoliłam wydostać się samotnej łzie, zamiast tego posłałam w jej stronę kilka płomieni.
Pojedynek trwał już dobrą chwilę. Byłam zmęczona ciągłym unikaniem szaleńczych ataków Azuli, ale wiedziałam, że nie mogłam przegrać. Myśl, że moi przyjaciele oglądali ten pojedynek i nie zostawili mnie samej sobie, popychała mnie do działania i ostatkiem sił zmuszałam się do tkania ognia. Nie widać było jednak końca walki.
Nagle zagrzmiało, a jasna błyskawica przecięła niebo. Wiedziałam, że było to skrajnie niebezpieczne, ale jednocześnie było to moją jedyną szansą, więc podniosłam rękę, a błyskawica przeszła przez moje ciało, wędrując przez lewe ramię, następnie tuż obok serca i prawy łokieć. Wyraźnie czułam, jak potężna była to elektryczność i jak blisko było, aby mnie zabiła. Moje włosy uniosły się, gdy przekierowałam piorun w stronę Azuli. Od razu wystrzelił z moich palców, szybko mknąc w kierunku przeciwniczki. Ta złączyła dłonie, tworząc ścianę niebieskiego ognia, ale błyskawica przedarła się przez nią, odrzucając kobietę do tyłu.
Ponownie zapanowała cisza, a za sobą słyszałam jedynie urywane oddechy. Byłam skrajnie wyczerpana, czułam, jak przez moje ciało przechodziła resztka elektryczności. Podeszłam wolno do Azuli, która znalazła się co najmniej kilkanaście metrów ode mnie, po czym ostatkiem sił wywołałam płomień na mojej dłoni. Zwycięzcą Agni Kai był ten, kto oparzył przeciwnika.
Stanęłam nad nią, patrząc na jej twarz. Miała zamknięte oczy i oddychała ciężko, jej włosy były roztrzepane oraz miała rozdartą zbroję, a pod jej kolanem zauważyłam spore oparzenie. Musiałam przyznać, że pokusa była niewyobrażalna. Patrząc na nią, widziałam wszystkie krzywdy, które wyrządziła mi i Zuko przez te wszystkie lata. Spojrzałam w górę, widząc przerażoną Ty Lee, a Mai miała kamienną minę, jakby nie obchodziło ją, co stanie się z księżniczką.
Jeden z żołnierzy wyszedł z szeregu, ale zaraz został popchnięty z powrotem. Oparzenie na ramieniu piekło niemiłosiernie, ale starałam się o tym nie myśleć.
CZYTASZ
the wind fan the flame ღ aang
FanfictionZostałam sama. Tego chciałam, ale gdy odwróciłam się i zobaczyłam, że za mną jest tylko ocean, a jedyną dostępną dla mnie drogą jest droga przed siebie, spanikowałam. Ponieważ nie miałam wyjścia i możliwości odwrotu. Avatar: The last airbender Wszy...