Ledwo byłam w stanie ustać na miejscu. Najchętniej bym zniknęła. Niestety ku mojemu niezadowoleniu, mężczyzna kazał mi stanąć z boku sceny. Pomimo że wszystkie oczy były zwrócone w jego stronę, czułam się niezręcznie. Stanowczo wolę się nie wychylać. Jestem pewna, że Carlos zrobił to specjalnie. Na pewno przejrzał mój zamiar jak najszybszego opuszczenia auli. Zresztą czy ktokolwiek mógł mi się dziwić? Przecież spotkania z byłym, nie kończą się niczym dobrym. Zwłaszcza gdy bez słowa się go porzuciło.
– Tak jak dyrektor wcześniej wspomniał, będę tu, tak długo, jak będzie trzeba. Sytuacja, jaka miała miejsce wczoraj, nigdy więcej się nie zdarzy. Moja w tym głowa. – był pewny swoich słów. Zresztą szmer jak przeszedł po sali, jedynie dowodził temu, że nie tylko na mnie robił wrażenie. Słuchałam go z coraz większym niepokojem. Jedno było pewne, nie był tym samym Carlosem. Zmienił się. – Możecie wrócić na lekcję.
Nie musiał mi dwa razy powtarzać. Uczniowie wraz z nauczycielami wstali i ruszyli w stronę wyjścia. Zaczęłam się rozglądać, czy mogłabym się między nimi przecisnąć. Kiedy zauważyłam swoją szansę, miałam zamiar ruszyć, niestety tego dnia nic nie przebiegało po mojej myśli.
– Musimy porozmawiać.
Cała się spięłam. Zerknęłam na jego dłoń, którą chwycił moje ramię. Wolałam skupić się na jego dłoni niż oczach. Tak było prościej. Na dłoni miał bliznę, która przechodziła od nadgarstka do palców, a przynajmniej jednie tyle byłam w stanie dostrzec.
– Spieszę się na lekcję.
Szarpnęła, a ten na szczęście nie użył siły, by mnie zatrzymać. Aula zaczęła pustoszeć. Co przyjęłam za dobry omen. Być może było to z mojej strony zwykłe tchórzostwo, ale nigdy nie byłam przesadnie odważna. Zresztą co się odwlecze to nie uciecze. A więcej czasu na pewno mi się przyda na wymyślenie jakiegoś sensownego wyjaśnienia. Szczerze wątpiłam, żeby Carlos odpuścił.
– Nalegam. – zatrzymałam się w połowie kroku. Żałując, że się tak ociągałam. – Muszę poznać pani wersję wydarzeń.
– Spieszę się na lekcję.
Powtórzyłam. Mimo że było dla mnie czymś oczywistym, iż doskonale słyszał mnie za pierwszym razem. Podobnie jak dyrektor Sasz, który miał zupełnie inne zamiary. Przynajmniej w porównaniu do mnie.
– Seline. Jeśli nasz gość chce z tobą porozmawiać, to masz to zrobić.
Odwróciłam się w stronę mężczyzny. Ten nie wyglądał, jakby miał zamiar słuchać moich wyjaśnień. Wręcz przeciwnie, nienawidził niesubordynacji. Co bardziej przypominało musztrę wojskową niż relację pracodawcy z pracownikiem. Mimo to musiałam spróbować. Nawet jeśli miałam jeden argument.
– Poczekają. Jeśli nawet nie dotrzesz, to nikogo nie obchodzi chemia. – zabolało. Chociaż, gdyby wiedział, jak istotna jest w ukryciu movu, to być może miałby odmiennie zdanie. – Przestań marnować czas.
Odszedł. Tak samo zresztą, jak wszyscy inni. Zostałam sam na sam z Sallasem. Cisza została przerwana przez jego kroki. W całkiem pustej sali sprawiało to niepokojące wrażenie. Przynajmniej dla mnie. Zatrzymał się za mną. Nie mam pojęcia, czego mogłam się po nim spodziewać, przez co automatycznie zesztywniałam.
– Porozmawiajmy na osobności.
Miałam zamiar mu uświadomić, że poza nami nikogo więcej tutaj nie było. Z moich ust nie wydobył się pojedynczy odgłos. Nie byłam w stanie. Dlatego ruszyłam za nim, mimowolne rozglądając się za drogami ucieczki. Chociaż znałam je doskonale. Każde drzwi, okno, nawet szczeliny, w którym bez problemu bym się mogła ukryć. Wiedziałam wszystko, co mogłoby się przydać, gdyby ktoś mnie przejrzał.
CZYTASZ
My "Happy" Ending (ZAKOŃCZONA)
FantasySelina od lat ucieka. Jej jednym celem jest przetrwać. Ludzie nienawidzą takich jak ona. Osób w połowie zwierząt. Potworów, które według nich trzeba się pozbyć. On jest inny. Dobry. A może jednak się myli i jest taki, jak wszyscy inni. ,,...ten...