Rozdział 13

38 8 0
                                    

Spojrzałam na listę uczniów, którzy mieli tego dnia pojawić się w kozie. Ku mojemu zaskoczeniu znajdowało się tam tylko jedno nazwisko. Cóż to chyba nie zdarza się często. A może tylko on dał się złapać? Myślałam tak, aż do momentu, gdy nie zobaczyłam, kim był owy uczeń. Ledwie udało mi się zachować powagę. Jego mina świadczyła o tym, że zaczął żałować swojej lekkomyślności. Zrobienie sobie wroga wśród nauczycieli to był błąd. Za to zadarcie z najgorszą nauczycielką, to skazanie się na najgorsze lata. Zostawanie po szkole będzie jego regularnym elementem planu. Zapewne, aż nie skończy szkoły.

Chłopak wyglądał na wykończonego. Mimo że na dworze tego dnia było ciepło, ten miał ubraną bluzę. Mogłam się tylko domyślać, że matematyczka za najmniejszy błąd brutalnie pokazywała mu, co o nim myśli. Metalowa linijka zostawia ślady. Jego status społeczny nie pozwala mu się nie zgadzać z nauczycielką. Jego ojciec spadł z piedestału. Zamykając mu tym samym drogę do lepszego życia. Przynajmniej takim mianem nazywa się każdego, którego działalność wiązała się z łowcami.

Chłopak bez słowa usiadł z tyłu sali. Nałożył na głowę kaptur i położył się na ławce. Było mi go żal, dlatego postanowiłam przemilczeć jego zachowanie. Sama miałam inne sprawy na głowie. Musiałam podczas drogi do pracy podrzucić leki.

W biały dzień mogę zostać zauważona. Z drugiej strony nie miałam pewności, że Carlos nie postanowi mnie odebrać z laboratorium. Kiedy wstałam, go już nie było i nie zdążyliśmy zbytnio porozmawiać. Może to i lepiej. Kiedy nie ma go obok, mogę swobodnie pomyśleć. Przynajmniej tak mi się wydawało.

Założyłam nogę na nogę. Ścisnęłam je, mając nadzieję, że to wystarczy, by zastopować moje fantazję. Oczywiście wszystkie z jego udziałem. Nie widziałam go przez cały dzień, podczas lekcji jakimś cudem potrafiłam się skupić. Teraz jednak nie miałam czym ich zająć. Co chwilę robiło mi się gorąco, a jeszcze zostało tak wiele minut. Dlaczego to wszytko musi być takie skomplikowane?

Najgorszego były jego zapewnienia. Mogę być przy nim sobą, tylko co to tak właściwie znaczy? Jestem człowiekiem czy polarnym lisem? Być obojgiem jest niemożliwe. Nigdy nie będę w pełni żadną ze stron. Wiem, że wielu zmaga się z podobnym problemem. Tylko że tak bardzo zagłuszałam swoją zwierzęcą naturę, że o niej zapomniałam. Nawet nie wiem do końca, co się z nią wiąże. Instynkt dopiero niedawno zaczął mieć na mnie większy wpływ.

Przymknęłam oczy i zakryłam dłonią twarz. Z całych sił próbowałam obmyślić, jakiś sensowny plan. Było to coraz trudniejsze. Rozum nie chcę słuchać całej reszty.

Wzdrygnęłam się, gdy poczułam wibrację telefonu. Przy okazji uderzając stopą w biurko. Spojrzałam na ucznia, który nawet na moment się nie podniósł. Przynajmniej tyle dobrego, chociaż na pewno to usłyszał.

Poczułam, jak robi mi się jeszcze bardziej gorąco. Tym razem mężczyzna również miał zamiar mnie odebrać. Po wczoraj wiedziałam, czego powinnam się spodziewać. Przynajmniej do pewnego stopnia. Przygryzłam wargę, gdy poczułam ogromną chęć przekroczenia granicy. Całe życie przestrzegałam zasad, które umożliwiły mi przetrwanie. Ogromną ich wadą było to, że odbierały mi czerpanie z życia jakiegokolwiek poczucia radości. Chciałam poczuć coś innego niż strach i dzisiaj mam zamiar to zrobić.

Kiedy zegar wskazał odpowiednią godzinę, uczeń wstał i ruszył w stronę wyjścia. Nie mogłam jednak zahamować pytania.

– Wszystko w porządku?

– Nawet jeśli nie. – spojrzał na mnie z kpiną i jednocześnie bólem w spojrzeniu. – To pani tego nie zmieni.

– Być może. Zawsze mogę spróbować.

My "Happy" Ending (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz