Mogę uciec. To była idealna okazja. Z drugiej strony wszystko mnie bolało i najchętniej poszłabym spać. Westchnęłam i spojrzałam na czerwone światło. Niewiele brakuję, żebym zasnęła. Niestety obecność Carlosa mi to uniemożliwia. Nie po tym, co powiedział. Robi to, co słuszne, przynajmniej według niego i wielu innych.
– Wytrzymałaś miesiąc.
– Co? – spojrzałam, w jego kierunku. Nie za bardzo rozumiałam, o co mu chodziło. Zresztą mój stan nie sprzyja jakimś wielkim rozważaniom. – Możesz jaśniej. Chyba nie nadążam.
– Tak długo namawiałem cię, żebyś ze mną zamieszkała i wytrzymałaś miesiąc.
Faktycznie z jego perspektywy mogło tak to wyglądać. Zresztą, chociaż mi na nim zależało i to wcale nie po jakimś długim okresie naszej znajomości, nie potrafiłam mu zaufać. Nigdy tego nie zrobię. Jak się okazało słusznie. W niektórych kwestiach jest taki sam jak inni.
– Nie mam zamiaru ci się tłumaczyć.
Chciałam ukrócić naszą rozmowę. Nie mogę się do niego ponowne przywiązać. Już raz to zrobiłam i po ucieczce, w końcu tym to dla mnie było, tęskniłam. Bardziej niż kiedykolwiek wcześniej mogłam przypuszczać. Miał być odskocznią od smutnej rzeczywistości. Iskierką powodująca, że wszystkie problemy i troski przestawały mieć znaczenie. Sprawdził się, aż za bardzo.
– Masz kłopot. Nie mam zamiaru odpuścić.
– Jestem ranna, zmęczona i głodna. Zresztą przestań, tak przeżywać. To, co nas łączyło, przestało istnieć. Po prostu zapomnij i tyle. To nie jest trudne. – mój ton był oschły. Taki musiał być. Zresztą nie rozumiem, czemu tak drąży. Nie może odpuścić. Przecież… Cała się spięłam, gdy stanął na parkingu i wyciągnął w moją stronę dłoń. Natychmiast chwyciłam za klamkę, ale drzwi były zamknięte.
– Nadal nie przepadasz za dotykiem. – przełknęłam z trudem ślinę. Moje serce bije znacznie szybciej. Spojrzałam na mężczyznę, który patrzył na mnie… jakby wiedział. – Po co udajesz?
– Otwórz drzwi. Wracam do domu.
W samochodzie między nami zapadła cisza. Nie chciałam już na niego patrzeć. Miałam dosyć. Jego obecność mnie męczyła. Tym bardziej że nie wiedziałam, co powinnam czuć. Najlepiej nic, ale było to niemożliwe.
– Już jesteśmy na miejscu.
– W takim razie otwórz, wracam do siebie. – szarpnęłam za klamkę, drzwi nadal były zamknięte. Zaraz z nim oszaleje. – Carlos!
– Odwiozę cię, jak zjesz.
Westchnęłam i spojrzałam na niego, dlaczego musi być taki uroczy. Jest zabójcą. Powinien się tak zachowywać. Zresztą czułam, że mu zależy. Za każdym razem przy nim tracę głowę, kiedyś pewnie dosłownie, ją stracę.
– Podaj mi pudełko.
– Nie będziemy jeść w samochodzie.
Jego uśmiech był tak dla mnie czymś niespodziewanym, że nawet nie zauważyłam, kiedy moje kąciki również się uniosły. Nie robiłam tego często, więc wręcz natychmiast poczułam to w delikatnym drżeniu mięśni. Próbowałam to ukryć, ale ten się zaśmiał.
– Zgodziłaś się, więc możemy iść.
– Wcale nie.
– Oczywiście Seli.
Miałam wielką ochotę powiedzieć mu, żeby mnie tak nie nazywał. Niestety nie zdążyłam tego zrobić, gdyż wyszedł z auta. Przy okazji zabierając torbę z jedzeniem. Może było szczelnie zapakowane, ale poczułam je całkiem wyraźnie. Na co zresztą moje kiszki zaczęły grać marsza. Byłam, bardziej głodna niż myślałam.
CZYTASZ
My "Happy" Ending (ZAKOŃCZONA)
FantasySelina od lat ucieka. Jej jednym celem jest przetrwać. Ludzie nienawidzą takich jak ona. Osób w połowie zwierząt. Potworów, które według nich trzeba się pozbyć. On jest inny. Dobry. A może jednak się myli i jest taki, jak wszyscy inni. ,,...ten...