Patrzyłam na niego, nie mogąc pojąć, o co w tym wszystkim chodzi.
– Jakoś nie mogłem patrzeć na cierpienia dzieci.
Wzruszył ramionami, jakbym było to coś najoczywistszego na świecie. Wcale takie nie było. Wręcz przeciwnie. Spora część osób wolała, gdy niewolnikami były dzieci. Łatwiej było ich sobie podporządkować.
– Oczywiście lepiej, żeby nikt się o tym nie dowiedział. W końcu wśród łowców może być to słabość. Mnie jednak nie bawi pastwienie się nad dziećmi.
– Z cierpieniem pozostałych nie masz problemu. – powiedziałam szybciej, niż zdążyłam to przemyśleć. Ten wstał i stanął za mną. Położył dłonie na moich ramionach. Całą się spięłam. Nie dlatego, że obawiałam się krzywdy z jego strony. Bardziej, że nadal będzie mną manipulował. Do pomieszczenia ktoś wszedł, z czego nie był zadowolony.
– Czy pozwoliłem ci wejść? – był zły. Zacisnął dłonie na moim ciele, przez co się skrzywiłam.
– Przepraszam panie, ale pańscy bracia…
Kobieta wyglądała na przerażoną. Patrzyła na swoje buty, a dłonie jej się trzęsły. Zresztą całe jej ciało drżało.
– Rozumiem. Wyjdź. – nie musiał jej nic więcej mówić. – Lepiej, żebyś nie powiedziała nic nieodpowiedniego. Dla mnie jesteś wyjątkiem. Dla moich braci nie. Zresztą w końcu mam się pochwalić.
Chwycił za mój podbródek i patrząc prosto w moje oczy nachylił się, następnie złączył nasze usta. Zacisnęłam dłonie w pięści. Chciałam go uderzyć, ale nie mogłam. Z dwóch powodów. Wolałbym, żeby istniał tylko jeden. Strach przed karą. Drugi powód zbyt bardzo ranił moją dumę.
– Wstawaj.
Wykonałam rozkaz. Mężczyzna chwycił mnie za rękę. Zaczął prowadzić w stronę części domu, której nie kojarzyłam. Nie, żebym miała okazję zobaczyć cokolwiek poza tym, co widziałam pierwszego dnia i dzisiaj.
Salon już wskazywał na to, że mieszkał tu ktoś majętny i wysoko postawiony. Bogate zdobienia mebli i obrazów jasno o tym wskazywało. Nie dobrze mi się zrobiło na widok dywanu. Był biały w czarne paski. Co oznacza, że był zrobiony z tygrysa albinosa. Jego widok przypomniał mi czego, mogę spodziewać się po członkach jego rodziny. Chociaż o jego braciach nie wiedziałam nic. Poza kłamstwem, że zostali zabici przez wilkołaki oraz o tym, że jeden był srebrnym łowcą. Cóż.
Carlos usiadł na jednym z trzech foteli, następnie kazał mi usiąść na podłodze tuż obok. Czułam, jak bije mi serce. Zresztą tylko na tym dźwięku byłam w stanie się skupić. Miałam złe przeczucia.
– Wreszcie braciszku. – nie próbowałam nawet unieść głowy. Wolałam ich nie urazić, a bardziej sprowokować. Chociaż sprzęg łańcuchów świadczył o tym, że nie jestem jedyną osobą o niższym statusie. – Dorobiłeś się swojego lisa polarnego.
Swojego?
– Trochę to zajęło Giorgio, ale faktycznie. Na dodatek uważam, że całkiem nieźle mi to wyszło.
Zacisnęłam dłonie na udach, gdy położył rękę na mojej głowie.
– Faktycznie. – brzmiał, jakby się zamyślił. – Nie ma żadnych blizn?
Mężczyzna zrobił krok w moim kierunku. Jednak wtedy odezwał się drugi z przybyłych braci.
– Na pogaduszki będzie czas później nie teraz. Musimy, o czym porozmawiać.
– Zawsze psujesz zabawę Domenico.
– Kto powiedział, że później nie będziemy mieć na niego czasu.
CZYTASZ
My "Happy" Ending (ZAKOŃCZONA)
FantasySelina od lat ucieka. Jej jednym celem jest przetrwać. Ludzie nienawidzą takich jak ona. Osób w połowie zwierząt. Potworów, które według nich trzeba się pozbyć. On jest inny. Dobry. A może jednak się myli i jest taki, jak wszyscy inni. ,,...ten...