To było dziwne doświadczenie. Zupełnie inne niż dotychczas. Siedziałam na siedzeniu pasażera i obserwowałam zadowoloną twarz Hyuna, który przez dwie godziny jeździł bez celu. Miałam ogromną satysfakcję z tego, co widziałam. Tak dobrze patrzyło mi się na jego niczym nie skrępowany uśmiech. To był moment jeden z niewielu, w którym nie rozmawialiśmy w celu zwrócenia mu pamięci. Rozmawialiśmy... tak po prostu. To była ciekawa odskocznia, która napawała mnie inną energią. Czymś, co mogło się już nie powtórzyć. Dlatego zachowałam to wspomnienie w swojej głowie w szufladce „cenne". I nie ważne, że wszystko się z niej wysypywało. Stworzę ich miliony, jeśli trzeba będzie.
*
Kolejny dzień zaczął się dla nas bardzo wcześnie, bo już o trzeciej trzydzieści rano zaczęłam budzić Hyuna, trzymając tym samym telefon przy uchu i telefonując do Joona.
- To już...? - mruknął w poduszkę, nie wykonując nawet jednego ruchu.
- Tak, wstajemy - potwierdziłam, zdejmując z niego kołdrę. - Za pół godziny będzie po nas bus - oznajmiłam. Lim po omacku znalazł telefon i spojrzał na godzinę, mrużąc oczy.
- Przecież bus miał być o czwartej trzydzieści - zauważył.
- Owszem, ale tak jak zakładałam, Joon nie zwlecze się z łóżka, więc będę musiała osobiście o to zadbać - mruknęłam, odsuwając telefon od ucha, bo śpioch nie odebrał kolejnego połączenia. A tak zapewniał, że wstanie i będzie gotowy. Chociaż ja w kościach czułam, że ten pomysł się nie powiedzie, dlatego przyspieszyłam busa o pół godziny, żeby mieć w zanadrzu czas na pobudkę śpiącej królewny.
Normalnie polecielibyśmy do Phoenix samolotem, nikt nie wnosił sprzeciwu, nawet Hyun, ale doskonale widziałam jego niemrawe spojrzenie na tę informację. Tak więc nawet się nie zastanawiałam i zorganizowałam nam autobus. Czymże jest sześć godzin jazdy w porównaniu z wielotygodniowymi trasami? Niczym.
Po lekkim śniadaniu to po nas dwóch bus zatrzymał się w pierwszej kolejności. Mimo dochodzącej czwartej Hyun był w zaskakująco dobrej formie, a ja tym bardziej. Obowiązki i wiszące nade mną zadania nie pozwalały mi na zmęczenie.
Kiedy dojeżdżaliśmy do domu Joona, poprosiłam Hyuna, żeby wyciągnął zapasowe klucze chłopaków. Wiem, że każdy z nich je miał w razie wypadków. Podczas gdy on spełniał moją prośbę, ja wykonywałam kolejny telefon do Choia. Tym razem połączenie skończyło się dokładnie tak samo, ale moja reakcja już była inna; zdenerwowałam się, ciskając telefon do torebki.
- Uduszę go! - syknęłam. Hyun spojrzał na mnie z lekkim przestrachem.
- Nie przyzwyczaiłaś się do tego, że nie jest mu po drodze z tak wczesnym wstawaniem?
- Właśnie się przyzwyczaiłam, dlatego zaproponowałam, żeby został u nas na noc - wyjaśniłam, próbując zapanować nad złością, która zaczęła we mnie rosnąć. - Miałabym go wtedy pod ręką. A w takim przypadku muszę włamywać się do jego domu, żeby jaśnie pana obudzić. Wiedziałam, że tak będzie! - warknęłam i na powrót wyciągnęłam telefon, włączając komunikator.Sophie: Dzień dobry. Właśnie podjeżdżamy pod dom Joona, żebym własnoręcznie wytargała go za włosy z łóżka. Mam nadzieję, że w przypadku reszty takie środki nie będą potrzebne.
To było coś w rodzaju ostrzeżenia. Nawet Hyun lekko przerażony otworzył oczy, widząc moją wiadomość.
- Jedź po resztę i wróćcie po nas. Podejrzewam, że trochę mi tam zejdzie - poinformowałam, na co Lim skinął głową. Autobus się zatrzymał a ja wyskoczyłam z niego, kierując się z kluczami i komórką w stronę wejścia. Usłyszałam odpowiedź w komunikatorze, więc mimochodem spojrzałam na ekran:Hyun: Ja bym jej posłuchał. Zaufajcie mi.
Ryan: Moje włosy są zbyt cenne, żeby za nie targać. No, chyba że w innym celu :>
Liam: Zboczeniec.
Jayden: Ja też już nie śpię, jakby ktoś pytał.
Hyun: Więc tylko biedny Joon nie zazna dzisiaj szczęścia.
Ryan: Obstawiam, że Hyun będzie słyszał z samochodu krzyki Soph. Kto ze mną? :D
Hyun: Jadę po was, więc nie będzie mi dane tego słyszeć.
Ryan: Smutek :(
CZYTASZ
Cena sławy. W mroku (III)
Любовные романыLiczyła na szczęśliwe zakończenie i nic nie wskazywało na to, że przewrotny los sprezentuje jej coś zupełnie odwrotnego. Sophie po raz kolejny zostaje wystawiona na próbę, jednak tym razem - ta próba jest najboleśniejszą, jaką przyjdzie jej znieść...