Wstrzymałam powietrze w płucach, bojąc się oddychać. Moje oczy przybrały kształt ping pongów a do serca powrócił strach, który gniótł mnie zeszłej nocy. Odsunęłam się od niego na odległość wyciągniętych ramion i spojrzałam na niego z autentycznym przerażeniem. I szczerze? Jego twarz sprawiła, że zrobiło mi się niedobrze. Puste spojrzenie, niezbyt zadowolona ale zdziwiona mina i on cały. Jakiś taki zimny, niedostępny, obcy. O, właśnie. To dobre słowo. Obcy. Hyun patrzył na mnie tak, jak nie patrzył nigdy. Nawet w momencie, w którym się poznaliśmy.
- Co ty powiedziałeś...? – mruknęłam, wciąż na wstrzymanym powietrzu.
- Spytałem, kim jesteś? – odpowiedział od razu. Zabrałam ręce i przyłożyłam dłonie do piersi, po czym odwróciłam się do stojących za mną chłopaków.
- Powiedzcie, że to uknuliście i to podły żart – jęknęłam w stronę tej czwórki, ale ich miny nie zdradzały mi, żeby to miał być dowcip. Byli nawet bardziej przerażeni niż ja. Patrzyli na niego z niezrozumieniem i żaden z nich nie wiedział, co powiedzieć. – Odezwijcie się! – Emocje wzięły górę, kiedy podniosłam głos. Joon pokręcił zrezygnowany głową.
- Weszliśmy przed chwilą, nic nie wskazywało na to, że on...
- Przepraszam, co tu się dzieje? – wtrącił Hyun, niezadowolonym tonem. Odwróciłam się, by znów spojrzeć w oczy, których nie znałam. W oczy pełne pustki i dziwnej ciemności, która przyprawiła mnie o zawrót głowy. Ryan wyszedł do przodu i oparł się o barierkę łóżka. Jego spojrzenie było tak samo przerażone jak wtedy, gdy informował mnie o tym, że Hyun żyje i powinnam się uspokoić.
- Hyun, kim ja jestem? – spytał stanowczo. Lim roześmiał się.
- Co to za głupie pytanie?
- Odpowiedz.
- Jesteś Ryan.
- A oni? – Carter wskazał na zespół za jego plecami, ale nie odrywając wzroku od przyjaciela.
- Kurwa, nie wierzę, że biorę w tym udział. – Hyun znów się zaśmiał, ale tym razem nerwowo, zupełnie jakby tracił cierpliwość. – Mam wymieniać z nazwiskami, czy same imiona wystarczą? Chłopaki, tworzymy zespół od niespełna siedmiu lat, co to za durne zgadywanki?! – Zirytował się. Wtedy Ryan stanął przy mnie, położył mi dłoń na ramieniu i wolną dłonią wskazał na mnie jak na eksponat.
- A kim jest ona? – spytał. Hyun przeniósł na mnie spojrzenie, po którym poczułam łzy pod powiekami. Przyglądał mi się przez kilka długich sekund, po których spojrzał z powrotem na Ryana.
- Nie mam pojęcia – odparł. Mój świat runął, w uszach zapiszczało a przed oczami niebezpiecznie zawirowało. Wzięłam wdech nosem, ale to w żadnym wypadku nie pozwoliło mi się uspokoić. Nie chciałam się odwracać. Nie miałam ochoty widzieć ich przerażonych spojrzeń. Zamiast tego patrzyłam w oczy Hyuna, które wcale nie były lepszym widokiem. Można by powiedzieć, że był nawet gorszym. A ja nie potrafiłam odwrócić wzroku. Od spojrzenia, które ociekało chłodem, obojętnością. Spojrzenia, które kiedyś wyrażało ciepło i niepohamowaną miłość. Spojrzenia, które kiedyś dawało mi wszystko. Wszystko! Teraz nie dawało niczego...
- Nie masz pojęcia?! – wykrzyknął Ryan, aż drgnęłam, ale starałam się nie ruszać. Hyun spojrzał na niego ze smutkiem i lekko wzruszył ramionami.
- Powinienem ją znać? – spytał cicho, zadając mi kolejny cios. Carter już otwierał usta, ale zaniepokojony Joon go wyprzedził.
- Moment, moment... on powiedział, że od ilu lat tworzymy zespół? – Po tym pytaniu skierował wzrok na swoich przyjaciół, a oni na niego. Wraz ze mną. Przerażoną i drżącą z niezrozumienia.
- Od siedmiu – odparł Jayden po chwili namysłu. Liam wtedy ściągnął brwi i popatrzył z trwogą na resztę zespołu.
- Przecież występujemy od dziewięciu – mruknął. Kolejny strzał w pysk, po którym poderwałam się do góry i rzuciłam im zszokowane spojrzenie.
- Nie, nie, nie. Nadal liczę, że to podły i nieśmieszny żart – rzuciłam pospiesznie.
- Trzeba to zweryfikować z lekarzem. Sophie, chodź. – Joon machnął na mnie ręką i już robiłam krok w jego stronę, ale zatrzymał mnie lodowaty głos Hyuna.
- Chwila! Dlaczego ją ze sobą zabierasz? Dowiem się w końcu kim ona jest?
- Sophie jest naszą asystentką od niespełna dwóch lat – odpowiedział w końcu Jayden. Lim spojrzał na niego autentycznie zdumiony.
- Od dwóch lat? Co ty pieprzysz? Jaką asystentką? Gdzie jest Chloe?
- Słabo mi... - mruknęłam na to gradobicie pytań. To się nie działo, to nie było prawdą, nie mogło! Zespół znów spojrzał po sobie z przestrachem. Ryan wziął mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia.
- Chodźmy, wszyscy z nim porozmawiajmy – zarządził. Ignorując pytające spojrzenie pacjenta w kompletnej ciszy wyszliśmy z sali, by skierować się do lekarza prowadzącego. Trasę do jego gabinetu też pokonaliśmy w milczeniu. Nikt nie potrafił się odezwać, żadne z nas nie znajdowało słów, dodatkowo ja walczyłam z atakiem paniki. Póki co to do mnie nie docierało i bardzo bałam się momentu, w którym to w końcu się stanie.
CZYTASZ
Cena sławy. W mroku (III)
DragosteLiczyła na szczęśliwe zakończenie i nic nie wskazywało na to, że przewrotny los sprezentuje jej coś zupełnie odwrotnego. Sophie po raz kolejny zostaje wystawiona na próbę, jednak tym razem - ta próba jest najboleśniejszą, jaką przyjdzie jej znieść...