Rozdział 25 - Dziesięć sekund

95 16 2
                                    

   Świetnie się czułam w tym towarzystwie. Z przyjemnością patrzyłam na więź, jaka łączyła Hyuna z braćmi. Było to zupełnie inne od tego, co działo się między nim a zespołem. Niby podobne, a jednak bardzo różne, w każdym razie widok tak samo fascynujący.
   Zeszliśmy w końcu na przyziemne tematy, rozmawiając o tym, co przyszło nam na język.
   - Co robicie w kolejny weekend? – spytał Jung, po wypiciu kolejnej szklanki whisky. Dzisiaj to Kalowi przypadła rola kierowcy. – Może wybralibyśmy się razem do rodziców? Ciągle tylko dzwonią i pytają, kiedy przyjedziemy – oznajmił, zabawnie wywracając oczami.
   - To prawda. Ja też przynajmniej co trzy dni mam telefon. – Zaśmiałam się pod nosem. – To słodkie z ich strony.
   - Słodkie by było, jakby sami przyjechali, a nie tylko praca i praca – stwierdził Kal, pół żartem pół serio. – I to podobno ja jestem pracoholikiem.
   - Jesteś – potwierdziłam, wciąż się śmiejąc, a Kal w odpowiedzi tylko pokazał mi język. Wtedy Jung klasnął w dłonie, ściągając na siebie uwagę.
   - Więc co z tym weekendem? – spytał, a ja sięgnęłam po telefon. Wiedziałam już, że Jayden będzie w trasie, więc obowiązki trochę ze mnie zejdą. Najgorsze dopiero miałam przed sobą. Bo poza tym, o czym wiedziałam, że jest do zrobienia, zapomniałam kompletnie o jutrzejszej konferencji z fanami, którą przecież sama zaplanowałam.
   Rzuciłam okiem na kolejny weekend, ten na szczęście był wolny.
   - Nic nie robimy – odpowiedziałam. Hyun zerknął mi przez ramię chcąc sprawdzić, czy na pewno mówiłam prawdę, po czym popatrzył na mnie.
   - To może pojedziemy do Paryża? – spytał, a ja spojrzałam na niego zdumiona. Zresztą podobnie jak jego bracia, którzy byli nawet bardziej zaskoczeni niż ja.
   - Do Paryża? – mruknął Jung. Hyun odwrócił się w końcu do braci i obdarzył ich wesołym uśmiechem.
- Wygrałem w licytacji dwudniowy pobyt w Paryżu. Wybieramy się z Sophie, ale jeszcze nie wiemy kiedy.
   - Wybieracie się... - powtórzył Kal, a po jego słowach obaj bracia jak na zawołanie przenieśli na mnie czujne, ale nadal zdziwione spojrzenia. Choć ja byłam niemniej wstrząśnięta nagłym ustaleniem terminu wyjazdu. Powoli zerknęłam na Hyuna, który swobodnie obracał w palcach swoją szklankę.
   - Kiedy chciałeś to ze mną ustalić? – spytałam, chcąc brzmieć spokojnie, ale wyszło nadto nerwowo. Lim popatrzył na mnie pytająco, jednak uśmiechnął się dokładnie tak, jakby chciał mnie uspokoić.
   - Niczego nie ustaliłem. To była luźna propozycja, która przed chwilą wpadła mi do głowy. Przemyśl to – dodał, puszczając mi oczko i wypijając całą zawartość szklanki. Zerknęłam na jego braci, którzy wymienili ze sobą znaczące spojrzenia, po czym wrócili wzrokiem do mnie.
   Jung w końcu odchrząknął i przesunął po stole swoją pustą szklankę.
   - Hyun, byłbyś tak dobry? – spytał. Jego brat uśmiechnął się i wstawszy, wziął z blatu swoją i jego szklankę.
   - Jasne – odparł, po czym ruszył do kuchni. Odprowadziliśmy go wzrokiem, a gdy zniknął z naszego widoku, goście natychmiast obrzucili mnie natarczywymi spojrzeniami.
   - Sophie! Nie mówiłaś, że mamy taki progres! – szepnął z ekscytacją Kal, który prawie podskoczył w miejscu.
   - Nie ma żadnego progresu. – Pokręciłam natychmiast głową, spuszczając wzrok. – Nadal nic nie pamięta, nie doszukujcie się.
   Jung był tak samo przyjemnie zaskoczony jak jego brat i jemu też udzielił się ten entuzjazm. Poderwał się do góry i błyskawicznie zasiadł przede mną, chwytając moją dłoń. Podniosłam głowę, by spojrzeć na jego pełną ożywienia twarz.
   - Sophie, tak zafiksowałaś się na punkcie pomocy odzyskania pamięci Hyuna, że kompletnie nie zwracasz uwagi na to, co się dzieje – szepnął, a jego oczy błyszczały z podekscytowania. – Ten obraz, który widzimy teraz, kompletnie różni się od tego, o którym niedawno mówiłaś nam przez telefon. Może i pamięć do niego nie wraca, ale nie uważasz, że ktoś nam się tu na nowo zakochuje? – Nie mogłam nie zauważyć tej radości w jego głosie. Spojrzałam na jego brata, który był tak samo zadowolony jak mój rozmówca. A ja... z jakiegoś powodu nie podzielałam tego entuzjazmu. Może dlatego, że zbyt dobrze znałam Hyuna? Że wciąż brakowało mi w jego zachowaniu rzeczy, bez których nie mogłam żyć? Które świadczyły o tym, że naprawdę coś do mnie czuł? On zachowywał się jak dobry przyjaciel. Dokładnie tak, jak na samym początku. W momencie, w którym miałam niezdrowego bzika na punkcie Ryana, a on był moją bratnią duszą i zrozumieniem.
   Niestety, nie widziałam w tym niczego więcej.

Cena sławy. W mroku (III)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz