Pracowałam kilka godzin bez przerwy. Telefon był gorący od ciągłych połączeń a mój notatnik zapełniony o parę nowych stron. Teraz trzeba było to wszystko przekazać zespołowi, ale na to też znalazło się rozwiązanie.
Kolejnego dnia, szykując się do wyjścia z domu zadzwonił Liam, czy mogą wpaść przed moim wyjazdem do szpitala, żeby zrobić Hyunowi małe powitanko. Pasowało mi to, akurat będę mieć ich wszystkich w jednym miejscu i szansę, żeby omówić ważne rzeczy.
Poinformowałam Hyuna, że chwilę się spóźnię i grzecznie czekałam na zespół. Kiedy się pojawili, zrobiliśmy podmiankę; oni weszli do domu a ja wsiadłam do samochodu i pojechałam do szpitala.
Zajechawszy pod budynek, nie musiałam nawet wchodzić do środka. Hyun siedział na ławeczce z zarzuconą kostką na kolano i rękami opartymi na oparciu. Zatrzymałam samochód i zawiesiłam na nim spojrzenie. Westchnęłam z nostalgią, obserwując go takiego swobodnego, spokojnego. Wystawiał twarz do słońca, wiatr zwiewał mu włosy, które tak kochałam.
Gapiłabym się tak w nieskończoność, ale zostałam zauważona. Uniosłam rękę i pomachałam mu, więc wziął torbę, wstał i ruszył w moim kierunku. Wsiadł do samochodu a ja musiałam na dwie sekundy przymknąć oczy, bo wraz z nim do mojego auta wpakował się jego zapach. Chryste, czy ja w końcu przestanę tak reagować? Czy w końcu pogodzę się z tym, że mnie zapomniał?
Bynajmniej.
- Dzień dobry. - Przywitał się.
- Ktoś jest w dobrym nastroju - zauważyłam, obserwując już znany mi błysk i szerszy uśmiech niż zwykle. Wjechałam z powrotem na drogę i ruszyłam w kierunku domu. Hyun potaknął, patrząc na drogę.
- Nie lubię szpitali, przerażają i przytłaczają. Nawet prywatne. Śmiem twierdzić, że trochę się ich boję - przyznał. Zerknęłam na niego kątem oka i uśmiechnęłam się półgębkiem.
- Ale zdecydowanie nie bardziej niż latania - rzuciłam, rejestrując jak zdumiony odwraca głowę i wlepia we mnie zaskoczone spojrzenie. No tak, on jeszcze przez najbliższy czas będzie się dziwił, skąd obca osoba wiedziała takie rzeczy. Tym razem jednak nie zapytał, skąd to wiem. Jednakże zmieszania na twarzy, podszytego zdziwieniem nie ukrył.
- Wiesz o mnie wszystko? - spytał, unosząc jedną brew podczas wnikliwej obserwacji mojej osoby. Wbiłam wzrok w drogę, starając się skupić, ale czułam ten jego wzrok.
- Raczej tak - przyznałam, przełykając ciężko ślinę. Spodziewałam się pytań, które mogłyby to udowodnić, ale Hyun tylko pokiwał głową i również wbił wzrok w przednią szybę.
- Wciąż to do mnie nie dociera - mruknął. - Wierzę ci, żeby nie było, ale po prostu nadal jakoś nie pasujesz mi do tej układanki. Jednego dnia mamy kręcić teledysk do „Fire", naszą asystentką jest Chloe i przed nami dwie trasy, a drugiego dnia... nie ma Chloe, teledysk jest nakręcony a trasy dawno za plecami. - Westchnął tak ciężko, że nawet mi zrobiło się źle. - Wybacz, jeśli sprawiłem ci przykrość, ale jest to dla mnie jakąś abstrakcją.
- Nie mam pretensji - odezwałam się po chwili ciszy. - W pełni cię rozumiem i nie sprawiłeś mi przykrości. Wiem, że każdy z nas potrzebuje czasu. A szczególnie ty. - Chryste, ile nieprawdziwych słów padło w tej wypowiedzi, to aż wstyd się przyznać. Miałam mnóstwo pretensji, ale nie do niego. To przecież nie była jego wina. Sprawił mi przykrość, ale przecież mu tego nie powiem. Sprawiał ją nieświadomie. Za każdym razem, gdy nie mogłam go przytulić, pocałować, a kiedy on patrzył na mnie z obojętnością albo trzymał się daleko. Nie robił tego specjalnie, dlatego pokornie to znosiłam, ale w środku... chcąc nie chcąc - bolało. No i na dokładkę mój przyjaciel czas. A idźcie z nim w cholerę...
Hyun spojrzał na mnie z wdzięcznością i uśmiechnął się.
- Dziękuję ci.
- Nie masz za co. - Ja również na niego spojrzałam i jak to bywało zwykle w takich sytuacjach, też nie mogłam się nie uśmiechnąć.
- Oczywiście, że mam. Jesteś niesamowicie wyrozumiała. - Jak mam nie być wyrozumiała, człowieku, jak oddałam ci niespełna dwa lata temu serce?! Rzecz jasna na głos tego nie powiedziałam. Nie mogłam. Nie chciałam. Nie odważyłam się. Choć po prawdzie on pewnie o tym wiedział, w końcu miał świadomość, że byliśmy razem, więc logicznym było, że go kochałam. Mimo że ciężko było mu to przyswoić.
- Chcę pomóc odzyskać ci pamięć. Tak wiele wspaniałych rzeczy się wydarzyło w ciągu tych dwóch lat, że nie masz pojęcia - powiedziałam, uśmiechając się do własnych wspomnień.
- Więc mam nadzieję, że z twoją pomocą to się uda.
![](https://img.wattpad.com/cover/371171253-288-k77686.jpg)
CZYTASZ
Cena sławy. W mroku (III)
Roman d'amourLiczyła na szczęśliwe zakończenie i nic nie wskazywało na to, że przewrotny los sprezentuje jej coś zupełnie odwrotnego. Sophie po raz kolejny zostaje wystawiona na próbę, jednak tym razem - ta próba jest najboleśniejszą, jaką przyjdzie jej znieść...